poniedziałek, 25 stycznia 2021

Inny sposób myślenia



Afryka Południowa, czasy apartheidu, czyli „osobnego rozwoju”. Ten osobny rozwój oznaczał, że jesteśmy różni, a przy tym każdy u siebie, więc nie mieszajmy problemów. Ludzie chcieli autonomii i ją dostali. Mieli swoich wodzów, sądy plemienne, mądrość przodków. A więc uszanowano tradycyjne kultury, co wydawało się rozwiązaniem słusznym nie tylko dla RPA. Bo nikt nie zaprzeczy, że dziś w wielu tak zwanych demokratycznych państwach, nie ma ukrytego rasizmu, segregacji, podziałów na lepszych i gorszych.


Nic nie trwa wiecznie i zrezygnowano z apartheidu. Gdy on się skończył, przywrócono prawo wjazdu do bantustanów, w tym do Transkei. W Transkei jest bardzo żyzna ziemia uprawna, która rodziła obficie aż do momentu, gdy nadszedł czas zmian i przyznano ją plemieniu Khosa. Po kilku latach okazało się, że ziemia zmieniła się w ugór – nic na niej nie sadzono. Plemię Khosa było społecznością tradycyjną i zamkniętą, nie używało telefonów, dlatego Związek Farmerów postanowił wysłać w sześciogodzinną drogę konwój samochodów, aby wyjaśnić, co się stało i ewentualnie udzielić porad dotyczących sposobu uprawy.



Opowiada jeden z farmerów: - zostaliśmy przyjęci dosłownie jak zbawcy, plemię Khosa chłonęło prostą w końcu wiedzę. Dodatkowo farmerzy dali plemieniu za darmo nawozu na jeden rok i zasiali pola, jednocześnie ucząc, jak należy to robić. Umówiono się z ludem Khosa, że w przypadku dobrych plonów, za niewielką część ich zbiorów farmerzy sprzedadzą im nawóz na kolejny rok. Wszystko poszło dobrze, nadeszła pora żniw, zbiory były obfite i tak wszyscy razem świętowaliśmy, jak tylko oni to potrafią! Minął rok, czekamy na sygnał od ludu Khosa, a tu nic! Nie ma zamówienia na kolejną porcję nawozu. W końcu zaniepokojeni ruszyliśmy zobaczyć co się dzieje.




Zajeżdżamy, pytamy: - Czy jesteście niezadowoleni z naszej pomocy? A oni mówią, że przeciwnie, są bardzo zadowoleni i wdzięczni, ale plony były tak obfite, że mają jedzenia na dwa lata, więc po co się męczyć i siać co roku? Że nadmiar można sprzedać? A po co? Dla pieniędzy? Ale oni nie potrzebują pieniędzy, przecież pieniędzy się nie je, a wszystko inne niezbędne już mają. I rozmawiaj z takimi – farmer zakończył opowieść.

Kiedy przeczytałem powyższe, przypomniała mi się anegdota:

Do maleńkiej meksykańskiej wioski rybackiej przyjechał na kilka dni urlopu bardzo bogaty, podstarzały amerykański inwestor z Wall Street. Zachwycony pięknem okolicy i odludziem, tak różnym od zgiełku New York, wybrał się na spacer. Do brzegu dobijała właśnie mała rybacka łódka z jednym wioślarzem. Na dnie łódki leżały trzy duże ryby. Biznesmen pozdrowił rybaka i zapytał, co ten zrobi z rybami.

Sprzedam - odpowiedział rybak.

A co zrobisz z pieniędzmi? – inwestor pytał dalej, bo dowiedział się, że ryby są dość drogie.                                                                                        

Kupię wino, zaproszę do siebie rodzinę i przyjaciół, usiądę przed domem z żoną i dziećmi, będziemy cieszyć się życiem, pić wino i śpiewać przy muzyce. Będzie wesoło.                                

A jak długo łowiłeś te trzy ryby? – drążył temat przyjezdny.                       

Godzinę – padła odpowiedź.                                                                                

To gdybyś łowił dwie godziny, mógłbyś złowić dwa razy tyle? – upewniał się pytający.                                                                                                      

Mógłbym.                                                                                                                  

A gdybyś łowił pięć godzin, to złowiłbyś pięć razy tyle?                           

Złowiłbym, ale po co?                                                                                              

Bo za pieniądze z ich sprzedaży mógłbyś kupić drugą łódkę i wynająć drugiego rybaka, który łowiłby razem z tobą na twoje konto.                 

Ale po co to wszystko?                                                                                             

Bo wtedy mógłbyś kupić trzecią łódkę, potem mały kuter, potem większy, potem całą flotyllę kutrów, w końcu wybudować fabrykę konserw rybnych i eksportować ten poszukiwany towar do USA. 

Rybak zmęczony pytaniami znowu odpowiada: - mógłbym to wszystko zrobić, tylko po co?                                                                                      

I tu już inwestor się zdenerwował, że rybak nic nie rozumie: - Po to, że wtedy, po wielu latach ciężkiej pracy, byłbyś już tak bogaty, że mógłbyś sobie pozwolić na kilka dni wytchnienia i przyjechać w tym celu do jakiejś małej wioski rybackiej!


1 komentarz: