„Szybko”
mija dziewięć miliardów lat.
Rodzą
się gwiazdy, powstają galaktyki, które zaczynają się kręcić
niczym kosmiczne koła. Porządek wczesnego wszechświata pozostawia
sporo do życzenia, panuje tu bowiem wielki ścisk.
Także nasza galaktyka bierze udział w konkursie o najlepsze miejsca, zderza się z innymi galaktykami, rozpycha się, kopie, ale także dostaje łupnia. Wreszcie jedna z wielu kolejnych kolizji, prawdopodobnie wsparta eksplozją jakiejś bliskiej gwiazdy, powoduje zapaść obłoku, a w jego centrum rozpala się kolejny piec: - nasze Słońce.
To,
co nie zostaje stopione, a więc przesycony pyłem gaz, zaczyna
krążyć wokół nowo narodzonego gorącego centrum. Siła
odśrodkowa tej rotacji chroni gazowo-pyłową mieszankę przed
wchłonięciem przez nową gwiazdę. Wydostaje się ona na zewnątrz
i tworzy ogromny, płaski dysk z cząsteczek materii i lodu.
Dysk
z osią.
Oś
Słońca.
W
solarnym, wirującym obłoku znajduje się również woda w postaci
lodu. W pobliżu osi, gdzie temperatura wynosi 1200 stopni
Celsjusza, nie może długo przetrwać w tej postaci. Utrzymuje się
jedynie wewnątrz cząsteczek materii, z ich powierzchni natomiast
wyparowuje.
To
niesamowity obraz! Pierścień opasujący Słońce wiruje, barwy tego
spektaklu możemy zobaczyć dzięki teleskopowi Hubble'a.
Raz
po raz kosmiczne błyskawice przecinają wirujący pył. Materia
zagęszcza się, tworząc coraz to większą bryłę. Tak powstają
miliardy odłamków skalnych o rozmiarach asteroidów i wszystkie
lgną ku sobie.
Gdyby trzeba było napisać pieśń miłosną wieńczącą dzieło, musiałaby ona być poświęcona grawitacji.
Prawie
milion lat po narodzinach Słońca, z pyłu znajdującego się
najbliżej osi powstaje trzydzieści małych planet, krążących
wokół Słońca po koncentrycznych orbitach.
Te
planety to rywale w zbyt ciasnej przestrzeni. Oczywiście one wchodzą
sobie wzajemnie w drogę.
Planety
wypadają ze swoich orbit, mkną ku sobie po elipsie i zderzają się
z prędkością dziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę.
Tylko
największe planety są w stanie przetrwać kolizję, wchłaniając
mniejsze. Dzieje się tak przez sto milionów lat, aż pierścień
wewnętrzny wyznacza czterech tymczasowych zwycięzców. Na placu
boju mamy czterech konkurentów rywalizujących o przyszłość,
która pisana jest tylko jednemu z nich. To ma być trzecia planeta –
nasza Ziemia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz