Początek
czerwca – wycieczka na wzgórze 686 pod Chryszczatą.
Szedłem
z Woli Michowej, i wracałem do Woli. Nie spotkałem nikogo.
Na górze 686 przywitał mnie mój przyjaciel wiatr i przestrzeń bez
ani jednego człowieka.
To
był bardzo przepiękny spacer.
Gdy tak pokazujesz te bieszczadzkie cuda, przypomina mi sie moja wędrowka z ojcem -w lipcu 1988 roku. Wyruszamy z Rzepedzi przez Turzańsk i z chęci zdobycia kolejnej odznaki turystycznej, musimy dotrzeć do Chryszczatej bez znakowanego szlaku, a nastepnie do Duszatyna na nocleg. Niestety błądzimy w lesie. Nie docieramy na szczyt Chryszczatej, a powoli chylące sie ku zachodowi Słonce, każe uciekać w kierunku zachodnim do doliny Osławicy.Docieramy poprzez wielkie wykroty leśne i zwalone drzewa do miejscowości Prełuki gdzie nocleg dostajemy w domku dróżnika kolejki bieszczadzkiej. Oj to były czasy:)
OdpowiedzUsuń