Trzy
sekundy po Wielkim Bum przestrzeń i czas ekspandują dalej a
wszechświat się oziębia.
To oziębienie jest także pojęciem
względnym.
Mamy
temperaturę pięciu tysięcy stopni Celsjusza, a elektrony pędzą
jak szalone we wszystkie strony, jednakże na tyle wolno, aby poddać
się urokowi dodatnich sił przyciągania. W efekcie pojedynczy
elektron zaczyna okrążać pojedynczy proton i tak powstaje atom
wodoru.
Wcześniej
wszechświat był nieskończenie gęsty i homogeniczny. Teraz materia
staje się przepuszczalna, światło może się rozprzestrzeniać bez
przeszkód. Po raz pierwszy materia może łączyć się, tworząc
trwałe struktury. Wodór tworzy obłoki, które są coraz większe i
cięższe, aż wreszcie załamują się pod własnym ciężarem –
powstają gwiazdy!
Są
to prawdziwe piece hutnicze, we wnętrzu których panuje tak ogromne
ciśnienie, że wodór „przetapia” się w hel. Trzy takie jądra
helu łączą się w węgiel. Jądro węgla przyjmuje kolejny hel i
powstaje tlen. Zostają zgromadzone najważniejsze składniki
wszechświata i przestrzeń kosmiczna przerzedza się.
Wraz
z postępującym oziębieniem duże części kosmosu zamieniają się
w pustkowia.
Space
- Rozległa pustka.
W
niej jest tak mało wolnych atomów, które mogłyby na siebie
natrafić.
To,
co mimo wszystko zdoła się połączyć, natychmiast zostaje
rozdzielone przez silny ultrafiolet gwiezdnego światła.
W
obłokach gazowych natomiast panuje druga skrajność: - cząstki
materii są w nich tak gęsto upakowane, że nie jest w stanie
przeniknąć ich ani ultrafioletowe, ani żadne inne promieniowanie.
Dlatego
obłoki są ciemne i jest tu dość chłodno.
Temperatura
wynosi minus 240 stopni Celsjusza!
Jest dostatecznie zimno, aby zagęszczona materia
cząsteczek wydawała na świat gwiazdy.
A
nowo narodzone gwiazdy są nieobliczalne.....
Galaktyka Sombrero z gwiazdozbioru Panny
Zderzają
się ze sobą nieustannie, aż ich masa nie daje się już bardziej
zagęścić. Wtedy pozostaje im tylko jedno: - gwałtownie wybuchnąć!
Pod
wpływem eksplozji w kosmosie rozprzestrzenia się gwiezdny gaz,
wnikający również w ciężkie mgławice wodorowe, które pochodzą
jeszcze z czasów Wielkiego Wybuchu.
Mgławice wodorowe z
wdzięcznością wchłaniają w siebie ciężkie pierwiastki
umierających gwiazd.
W
miliardach embrionalnych galaktyk wodór spotyka się z tlenem. Oba
pierwiastki łączą się nieprzerwanie, aż na powierzchni
zamrożonych ziarenek pyłu powstają całkiem nowe molekuły.
To
woda.
No i pytanie czy ów Wielki Wybuch i rozwój życia to tak sam przez się? Chyba nie...Nie wszędzie życie mogło zaistnieć. No i pytanie czy jesteśmy sami w tak dużym marnotrastwie czasu i przestrzeni ?
OdpowiedzUsuń