Niedziela, cudny poranek, przyjechałem właśnie do Polańczyka i zszedłem nad wodę. Tu zastały mnie klimaty Zbyszkowe - nie ma żywego ducha. Bezwietrznie, dlatego wody glazur. W środku mojej osobistości rozpalona radość – wszak za moment ruszam w góry! A tymczasem sycę się tym, co wokół. Czerwiec, więc ciszę przerywa głos kukułki z przeciwnego brzegu. Wspaniale niesie się ten głos po idealnie gładkiej tafli.
Na
chwilę znika cały świat. Jesteś tylko ty i kukułka.
To jest właśnie receptywność – egzystencjalny stan ciszy. Nie ma ruchu, a ty jesteś w uważności.
„Tam,
gdzie spotykają się cisza i uwaga, tam, gdzie się łączą i stają się jednym, tam
rodzi się receptywność.
Receptywność to najważniejsza religijna
wartość.
Ponownie
stań się dzieckiem.
Zacznij
funkcjonować w stanie niewiedzy, a wtedy cisza pojawi się samoistnie, a z nią
wielka świadomość.
Wtedy życie stanie się błogosławieństwem”.
OSHO
Odpoczywać w niedzielę. W mojej rodzinie nie było tradycji kościelnych, wręcz przeciwnie – księży uznawano za pasożytów. Zamiast kościoła były spotkania rodzinne, wyjazdy na majówki, albo na grzyby, wspólny obiad, śpiewy, świętowanie.
Lubiłem
ten dzień jako dziecko i myślałem często: - jakby to było, gdyby wszystkie dni
tygodnia były podobne do niedzieli?
Niemożliwe?
Możliwe
jak najbardziej, tylko muszą być spełnione dwa warunki: - trzeba dożyć w pełnym
zdrowiu do emerytury, tudzież nie należeć do malkontentów.
Nie należę do malkontentów. Dlatego, gdy patrzę w kierunku Cypla Nieboszczyków, przypomina mi się głośna swego czasu inskrypcja nagrobna:
Tu leży mój mąż, co dręczył mnie wciąż.
Spoczywając w tym grobie ulżył mnie i
sobie.
Możliwe, wystarczy zarobić kilka milionów i dalej pieniądze pracują na ciebie :)
OdpowiedzUsuń