Neobus z Warszawy zajeżdża na parking w Niebylcu, skąd kontynuuję jazdę tym razem z małpami.
Wysiadam w Lesku o 6.00, busik z kierunkiem do Cisnej czeka, jestem jedynym pasażerem, po dwudziestu minutach Baligród. Tu czekam na otwarcie sklepu, aby zaopatrzyć się w trzy puste butelki niezbędne na biwaku. Przy okazji zjadam śniadanie, złożone między innymi ze sławnego bieszczadzkiego rogalika nadzianego czekoladą.
Jem i przypomina mi się komentarz pierwszej żony, wypowiedziany przez ową, gdy po raz pierwszy zobaczyła jak jem (co ubóstwiałem od dzieciństwa) zwykłą bułkę kajzerkę, zagryzając czekoladą.
- Ty chyba jesteś jakiś porąbany, bo tak się nie je! Czekolada do bułki nie pasuje!
- Mnie
pasuje. A ty się zastanów, czy sama nie jesteś porąbana, bo coraz częściej zwracasz mi
uwagę, że robię coś nie tak.
- Zwracam ci
uwagę, bo jesteś niewychowany.
I zaczęła się kłótnia z wygarnianiem sobie, kto jest bardziej niewychowany i dlaczego.
Woda z butelek wylana, ruszaj w drogę miły bracie! Potoki mętne, nic dziwnego – ostatnio codziennie padało. W Bystrem skręcam w stronę Młyna Kamieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz