piątek, 1 grudnia 2023

Dymitr

Lipcowe lądowanie w Bieszczadach

Neobus - Lesko, busikiem do Baligrodu, skąd w planie jedna noc biwaku ponad doliną Rabe, a potem nawiedzenie mego przyjaciela Dymitra, jako że w czerwcu się nie udało.

Poranek rześki, idę z nawyku skrajem drogi, chociaż na drodze nie ma żywego ducha. Poranek rześki, a gzy – muchy końskie gryzą! Jeśli się spóźnisz z walnięciem w owada, od razu z ugryzienia leci krew. Sprawdzonym sposobem na zakrycie karku jest liść łopianu, najlepiej nieco przywiędły.



O wspomnianym wyżej biwaku napiszę innym razem, teraz zabieram Czytelników na rozmowę, którą następnego dnia prowadziliśmy z Dymitrem w Wołkowyji.

Najpierw jak zwykle słucham o jednej z niezliczonych przygód Dymitra, kiedy był w sotni UPA i wielokrotnie, właściwie cudem uniknął śmierci. Rozmowa żegluje w stronę przeczuć, intuicji. Opowiadam o spostrzeganiu pozazmysłowym, konkretnie o wyczynach Ingo Swanna (były wpisy). Opowiadam także o niezwykłych umiejętnościach niektórych graczy w kości w Indiach, ludzi, którzy potrafią nakazać, narzucić swoją wolę kostce do gry.

     Dymitr uważnie słucha, po czym mówi: - to ja coś ci pokażę! 

Poszedł po kostki, siada, mówi: - To są zwykłe kostki do gry ze sklepu, nie ma w nich żadnych "cudowań". Wybierz jedną - wybieram. Dymitr chwilę się „nastraja” i zapowiada: – będzie trzy. Rzuca. Jest trzy!

- Mówi: - Teraz będzie jeden – rzuca - jest jeden!

- Pyta: - ile chcesz żeby teraz wypadło? - 6 mówię. Rzuca – jest sześć!

Dymitr podaje mi kostkę - teraz ty rzucaj, a ja przedtem będę mówił ile będzie. Skupia się.

- Będzie trzy - mówi. Rzucam – jest trzy!

- Znowu będzie trzy! Rzucam - jest trzy!

Starczy  - odzywa się Dymitr, bo to jednak mocno męczy, osłabia, widocznie zużywa się sporo energii, ale jak widzisz nie trzeba Indii do takich sztuk.

Co by nie powiedzieć jestem zmieszany. I wstrząśnięty.

W niektórych ludziach drzemią tajemnice, które pozwalają panować nad czasem i przestrzenią. Albo tylko potrafią oni z takich tajemnic korzystać, co na jedno wychodzi. Niezbadane są siły ducha, a niektórzy zdolni są do rzeczy niepojętych. Dymitr zgadza się z twierdzeniem, że wszyscy mamy uzdolnienia paranormalne, atoli działają one tylko u tych, którzy w nie wierzą.

To z kolei udowodniła na przykład statystyka porównująca przeciętną ilość pasażerów w pociągu danej linii, z wyraźnie niską liczbą pasażerów w dniu wypadku. Ludzie odczuwają jakiś lęk, niepokój i część z nich omija ten konkretny pociąg. Pisałem o tym.

Rozmawiamy o proroctwach, jasnowidzeniu. Dymitr jest pewien, że ludzie i zdarzenia pozostawiają swój zapis w czasie i miejscu. Zapis w miejscu dotyczy zarówno przeszłości jak i tego co się tu wydarzy wielkiego w przyszłości. Jasnowidz sięga mentalnie do zapisu kosmicznego, pamięci kosmicznej, który nazywamy też Kroniką Akashy. To jest to sławne pole morfogenetyczne otaczające Ziemię, gdzie są zapisane myśli ludzi i zdarzenia. Wszystkie myśli, które były i które będą.

Sztuka polega jedynie na podłączeniu się do tej energii, a wtedy czytasz z niej, jak z otwartej księgi.

Wcześniej, czy później, albo raczej w odpowiednim czasie, kiedy jesteśmy gotowi, los styka nas z tymi wszystkimi, którzy pokazują nam kim możemy być, a kim nie powinniśmy się stać.

Na koniec rozmowa schodzi na temat tak zwanego „prawdziwego przyjaciela”, ale o tym już w jutrzejszym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz