Lipcowe lądowanie w Bieszczadach.
Neobus - Lesko, busikiem do Baligrodu, skąd w planie jedna noc biwaku ponad doliną Rabe, a potem nawiedzenie mego przyjaciela Dymitra, jako że w czerwcu się nie udało.
Poranek rześki, idę z nawyku skrajem drogi, chociaż na drodze nie ma żywego ducha. Poranek rześki, a gzy – muchy końskie gryzą! Jeśli się spóźnisz z walnięciem w owada, od razu z ugryzienia leci krew. Sprawdzonym sposobem na zakrycie karku jest liść łopianu, najlepiej nieco przywiędły.
O wspomnianym wyżej biwaku napiszę innym razem, teraz zabieram Czytelników na rozmowę, którą następnego dnia prowadziliśmy z Dymitrem w Wołkowyji.
Najpierw jak zwykle słucham o jednej z niezliczonych przygód Dymitra, kiedy był w sotni UPA i wielokrotnie, właściwie cudem uniknął śmierci. Rozmowa żegluje w stronę przeczuć, intuicji. Opowiadam o spostrzeganiu pozazmysłowym, konkretnie o wyczynach Ingo Swanna (były wpisy). Opowiadam także o niezwykłych umiejętnościach niektórych graczy w kości w Indiach, ludzi, którzy potrafią nakazać, narzucić swoją wolę kostce do gry.
Dymitr uważnie słucha, po czym mówi: - to ja coś ci pokażę!
Poszedł po kostki, siada, mówi: - To są zwykłe kostki do gry ze sklepu, nie ma w nich żadnych "cudowań". Wybierz jedną - wybieram. Dymitr chwilę się „nastraja” i zapowiada: – będzie trzy. Rzuca. Jest trzy!
- Mówi: - Teraz
będzie jeden – rzuca - jest jeden!
- Pyta: - ile
chcesz żeby teraz wypadło? - 6 mówię. Rzuca – jest sześć!
Dymitr podaje mi kostkę - teraz ty rzucaj, a ja
przedtem będę mówił ile będzie. Skupia się.
- Będzie
trzy - mówi. Rzucam – jest trzy!
- Znowu
będzie trzy! Rzucam - jest trzy!
Starczy -
odzywa się Dymitr, bo to jednak mocno męczy, osłabia, widocznie zużywa się sporo
energii, ale jak widzisz nie trzeba Indii do takich sztuk.
Co by nie powiedzieć jestem zmieszany. I wstrząśnięty.
W niektórych ludziach drzemią tajemnice, które
pozwalają panować nad czasem i przestrzenią. Albo tylko potrafią oni z takich
tajemnic korzystać, co na jedno wychodzi. Niezbadane są siły ducha, a niektórzy
zdolni są do rzeczy niepojętych. Dymitr zgadza się z twierdzeniem, że wszyscy
mamy uzdolnienia paranormalne, atoli działają one tylko u tych, którzy w nie
wierzą.
To z kolei udowodniła na przykład statystyka
porównująca przeciętną ilość pasażerów w pociągu danej linii, z wyraźnie niską
liczbą pasażerów w dniu wypadku. Ludzie odczuwają jakiś lęk, niepokój i część z
nich omija ten konkretny pociąg. Pisałem o tym.
Rozmawiamy o proroctwach, jasnowidzeniu. Dymitr
jest pewien, że ludzie i zdarzenia pozostawiają swój zapis w czasie i miejscu.
Zapis w miejscu dotyczy zarówno przeszłości jak i tego co się tu wydarzy
wielkiego w przyszłości. Jasnowidz sięga mentalnie do zapisu kosmicznego, pamięci
kosmicznej, który nazywamy też Kroniką
Akashy. To jest to sławne pole morfogenetyczne otaczające Ziemię, gdzie są
zapisane myśli ludzi i zdarzenia. Wszystkie myśli, które były i które będą.
Sztuka polega jedynie na podłączeniu się do tej
energii, a wtedy czytasz z niej, jak z otwartej księgi.
Wcześniej, czy później, albo raczej w odpowiednim
czasie, kiedy jesteśmy gotowi, los styka nas z tymi wszystkimi, którzy pokazują
nam kim możemy być, a kim nie powinniśmy się stać.
Na koniec rozmowa schodzi na temat tak zwanego „prawdziwego
przyjaciela”, ale o tym już w jutrzejszym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz