poniedziałek, 9 marca 2020

Bullshit


O ile zdolność śpiewania odbytem z zasady budzi nie tylko zainteresowanie, ale i podziw, o tyle fenomen przeciwny zwykle spotyka pogarda.
      A cóż to jest tym fenomenem przeciwnym?
Są to ludzie, którzy gadają „gówno prawdę”.

Nowy Testament ostrzega przed zanieczyszczaniem otoczenia wydalinami werbalnymi:
    „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi – oznajmia Jezus w Ewangelii św. Mateusza.
Zrozumcie, że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz. Natomiast to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca i to czyni człowieka nieczystym.
      Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwo, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwo, przekleństwa.
To właśnie czyni człowieka nieczystym”.


Ekskrementy produkowane przez usta – pointuje zaskakująco Jezus, są nawet bardziej nieczyste niż te, które opuszczają ciało przez odbyt.
     Wydaliny spadają do dołu, tak więc po defekacji nie mogą wyrządzić większych szkód. Natomiast kupa werbalnego gówna zostaje w społeczeństwie, a poza tym w przeciwieństwie do pokarmów danych od Boga, pochodzi wyłącznie od człowieka, wypływa z jego niestałego serca.




    
Jeśli ktoś wypowiada przeciw komuś fałszywe świadectwo,  oskarża lub atakuje, oblewa go werbalną gnojówką, w sposób nikczemny stara się wykluczyć ze wspólnoty – działa podle.

Jest jeszcze jedna dziedzina zaliczana do werbalnego gówna: to logorea – słowna biegunka.
Niestety, ta forma zanieczyszczania przekazów werbalnych płynie z polskich mediów.
Po pierwsze primo: - podnosząc głos wszyscy rozmówcy mówią jednocześnie. Kiedyś nazwalibyśmy taką rozmowę zwykłym chamstwem, dziś spece od propagandy tego sposobu panowania nad przeciwnikiem wręcz uczą.
Dyskutanci godzą się na ten bazar, a osoby prowadzące nie potrafią, albo nie chcą zapanować nad sytuacją.


Po drugie primo: - obok chamstwa - nie dopuszczania przeciwnika do głosu, mamy do czynienia z rozwodnieniem wypowiedzi, paplaniem dla paplania.
Mówiący stara się utopić rozmówcę lub rozmówców w wypowiadanej werbalnej gnojówce.
Do tego służy specyficzne tempo, frekwencja, oraz ilość wypowiadanego. Słowa płyną z ust mówiącego nieustannie, bez akcentu, monotonnie i szybko, zupełnie jak gówniany ściek.
Wydaje się, że mówiącemu zwiotczał zwieracz i nie jest w stanie tego potoku zatrzymać.

     
Specjalną formą werbalnego gówna jest bullshit – dosłownie wydaliny byka. (gówno prawda, pieprzenie, bzdury, picowanie).
W brytyjskim angielskim wyrażenie to początkowo było używane w wojsku i określało bezsensowne rozkazy dowódców.
Filozof Harry Frankfurt w eseju „O wciskaniu kitu” prezentuje bullshit - przemowy w wykonaniu polityków: - Przemawiający z okazji Dnia Niepodległości rozwodzi się górnolotnie na temat naszego wspaniałego błogosławionego kraju, którego Ojcowie Założyciele prowadzeni ręką Boga, wyznaczyli nowy początek dla całej ludzkości.......

Gówno dorosłego zwierzęcia jest zazwyczaj duże.
Kto przemawia  w tonie jak powyżej, nie wydala z siebie werbalnych bobków, lecz rozdziela wielkie placki.
Bullshit rzadko bywa subtelny, z reguły wpada w przestrzeń z hucznym pacnięciem.
Polityczne samce alfa nie mają jednak wyboru – są stale zmuszani do wypowiedzi w kwestiach, o których w najlepszym wypadku mają blade pojęcie.
Poza tym produkcję bullshitu wspiera sama demokracja, ponieważ stwarza wrażenie, że każdy obywatel nie tylko powinien mieć własne zdanie na każdy możliwy temat, ale i je wygłaszać przy każdej okazji.


Zdjęcia: 7 marca 2020 Warszawa



1 komentarz:

  1. Mistrzu,

    Można prosić o dwa słowa o dzisiejszych wydarzeniach na rynkach?

    Wierny Czytelnik

    OdpowiedzUsuń