czwartek, 26 marca 2020

Niebieskie Połoniny


Rano rowerem do sklepu.


Zakupy na tydzień: - dwa chleby, masło, śmietana, kiełbasa, jajka, biały ser, groch, makaron, cebula, włoszczyzna, kakao, płatki owsiane, herbatniki …. Siedemdziesiąt cztery złote. Tanio. Tu koszt jedzenia (letniego samodzielnego bezalkoholowego) to okolice 300 zł miesięcznie.


Konkretne śniadanie - jak widać na apetyt nie narzekam. Do tego dwa popicia. Organizm określił właściwy cykl odżywiania - dwa posiłki, śniadanie i obiadokolacja, oraz naturalny rytm egzystencji - pobudka o świcie, usypianie o szarówce. Niedługo przyjadą goście, mam do wykonania kilka prac.



Po śniadaniu wizyta w lesie, aby wyciąć kije leszczynowe na chorągiewki. Chorągiewki są potrzebne dla wyznaczenia obszaru koszenia dla traktora, który pojawi się za kilka dni.




Potem szykuję okolicznościowy gadżet dla Henryka. Płaski obrzynek pochodzi z góry 686. Także wysuszone trawki z których składa się napis pochodzą z Rabego. No, darzę sentymentem to szczególne miejsce. Przynoszę łupki z potoku i do wieczora powstaje również nowy kawałek chodnika. 


W obu butach odkleiły się podeszwy, można się przewrócić - naprawiam je taśmą, do prac około domowych będą w sam raz.
Na zadupiu każdą rzecz należy doprowadzić do użytkowości i przed wyrzuceniem wykorzystać do imentu.


Dzień kończy się majestatycznie przepięknie krwistym zachodem.



Rano wyruszam rowerem do Dołżycy zamówić cegły – będzie stawiany piec w Kołybie. Jadę przez Balnicę. Nie ma akurat kolejki bieszczadzkiej, nie ma ludzi, cisza – ceremonia drzemki w wykonaniu babci Luny, półwilczycy Wojtka Judy.


W Cisnej odwiedzam Ryśka Szocińskiego w jego Atamanii. To zdjęcie okazuje się ostatnim, bowiem niedługo potem Rysiek udał się na Niebieskie Połoniny. A więc wiersz Ryśka.

Cisza

Jak nieposiany mak
na odległym wzgórzu
księżyc tańczy z gwiazdami
zawstydzony
kryje się za następną
jeszcze większą górą

przytuleni
rozkosz odnajdujemy w swoich oczach
i splecionych dłoniach
wiemy wszystko
nie zbeszcześcimy ciszy słowem.

Następnego dnia przyjechały cegły. Trzeba je teraz wnieść na górę przed wejście. Ot bieszczadzkie gospodarowanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz