piątek, 7 grudnia 2018

Poziomkowo

Tudzież: - Optymista wybiera poziomki.

W czasie wędrówki oczywiście mamy możliwość kupienia jedzenia w sklepie. 
O ile po drodze taki sklep jest.

To po pierwsze primo.
Po drugie primo: - w każdym praktycznie momencie pogoda może nas przyziemić. 
Pogoda w Bieszczadach zmienia się szybko i potrafi zweryfikować plany.
Czytelnicy piszą: - "przecież noclegi są w każdej mieścinie, a gospodarze zawsze wesprą".
       Jasne, że to prawda. 
To popularny sposób czynnego wypoczynku, z nocowaniem pod dachem.
Przecież każdy żyje jak chce.

Mnie akurat odpowiada spanie w namiocie.
Jeśli wędrujesz z domem na plecach i nadchodzi burza - szukaj miejsca na postawienie namiotu.
Potem zobaczysz co dalej.
Jako optymista zakładam, że zawsze może przydarzyć się trzydniówka.

Dlatego posiadanie małego zapasu jedzenia jest wskazane, aby trudny czas przetrwać komfortowo.


Na deszczowe chwile mam płatki musli.
Niosę także makaron, kaszę, kawałek boczku do grochówki, czy grzybowej itp. lekkie rzeczy. Żadnych konserw – po co to dźwigać, oraz: - odkwaszenie organizmu dietą bezmięsną mile widziane.
      Chyba że akurat pościsz - wtedy tylko pijesz.
I masz komfort bez jedzenia, bo wody niebo dostarczy ci do syta – trzeba jedynie miskę, z której wylejesz siki, wysunąć poza namiot.

Sytuacja miejscowa?
Doszedłem do Bereżnicy i Woli Matiaszowej. 
Okazuje się - nie ma sklepu w tych miejscowościach.
Ostatni sklep był w Wołkowyji a następny jest w Baligrodzie.
Tu młodzi natychmiast wyskoczą z internetem - że z niego wiedza.
      Zgoda, ale internet za ciebie nie będzie przebierał nogami, tudzież informacje netowe bywają nieaktualne.

Wędrowcze - doszedłeś, a sklepu nie ma, lub jest, lecz zamknięty. Możesz wrócić, albo iść naprzód, lecz załóżmy, że tobie spodobało się zostać.
Sklepu nie ma, lecz jest Natura i czerwiec.
Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać Darów Natury. Tego jednak można się nauczyć. Zupełnie tak samo jak daytradingu.

Więc wspierałem się poziomkami, a potem czarnymi jagodami według zasady: - Dają? Bierz!
I grzybami, które są tu na wyciągnięcie ręki do samych przymrozków
Już w lipcu dochodzą jeżyny, a w sierpniu wielka frajda: orzechy laskowe.   
Pierwsze prawdziwki spotkałem w Polańczyku nad samym Zalewem – te zostawiłem w spokoju. 

Wracam do poziomek.
Pierwszych posmakowałem nad Wolą Matiaszową


Najpierw zbiory gromadziłem w dłoni, potem, gdy poziomek była obfitość, dłoń zamieniłem na miskę.
To było już w Huczwicach i na mojej ulubionej górze 686 pod Chryszczatą.
Stosowałem wstrzemięźliwość i zbierałem tylko tyle, aby zjeść ze smakiem, tudzież podzielić się z sarenkami, które przychodziły się zapoziomkować.
W końcu to ich teren, bo autor pojawił się tu jedynie jako chwilowy intruz. 

Zdjęcie sarenek: - Dominika Antkowska
witaj

czas płynie leniwie

a życie odpłaca

tym o czym marzysz

dyskretnie w zakamarkach

duszy przed zaśnięciem
                                        Mirek















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz