Obłoki
wyglądają jak okręty pod żaglami.
Zmieniają
kształty, w każdej zgrabnej pierzastej chmurze można się czegoś
dopatrzeć.
Oto
krokodyl, po pewnym czasie zamienia się w dwa pieski złączone
ogonami.
Sięgam
po książkę Osho. Czytam kilka zdań i zamyślam się.
Nie
powinno się pozostawać ciągle tam, gdzie człowiek się urodził.
Należy szukać innych miejsc i doznawać przez to radości.
Zgadzam
się z taką myślą......
Odurzająco
pachnie skoszona łąka, pachną sosny. Ruch na szosie prawie zerowy - pojedyńcze samochody jadą do
Cisnej i połonin.
A
obłoki płyną majestatycznie jak żaglowce.
Upał.
Ciało
robi się senne. Następuje odświeżająca drzemka pod sosnami.
Wakacje
przecież, nie trzeba nigdzie gonić.
Gdy
jesteś singlem, czujesz się tak, jakby urosły ci maleńkie
skrzydełka.
Lekko
się prowadzisz.
A
to jest godne i sprawiedliwe, oraz bardzo przyjemne.
Ciało
robi się wtedy spolegliwe: - tylko pomyślisz i już jesteś gotowy.
Możesz iść tu, albo tam.
Albo
pojechać na rowerze, albo nigdzie nie jeździć, ani nie chodzić,
wszak jesteś w krainie nicnierobienia.
I
ta świadomość, że nie jesteś zamknięty w klatce, nic nie
musisz.
To Wolność tak uskrzydla.
Do
tego dochodzi mądrość sufich:
Zwiąż ze sobą dwa ptaki. Nie polecą, chociaż mają cztery skrzydła.
Każdy
idąc swoją drogą dochodzi z wiekiem do podobnej mądrości.
Albo
nie dochodzi i żyje dalej, jak żył, a mnie nic do tego.
Wiatr
przynosi upojny zapach skoszonej łąki....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz