czwartek, 7 grudnia 2017

Legenda o ziarnku ryżu

Czyli kontynuacja wątku Wyścig Czerwonej Królowej.
(Był wpis z 7 marca 2017 o tym tytule).

Wracamy do chwili, kiedy komórki mnożyły się szaleńczo, oraz bez umiaru i wnet okazało się, że takie działanie ma sporą wadę: - jest nią właśnie zbytnia szybkość rozmnażania.
        Na 64 cykle podziału, każdy jeden dzielący się osobnik, wyprodukowałby miliard klonów w ciągu niecałych dwóch dni.
Te z kolei w ciągu dwóch następnych dni dałyby miliard miliardów potomstwa.
       Owszem, jednokomórkowce są wprawdzie bardzo małe, azaliż nie aż tak małe.

Wyliczono, że gdyby rozmnażały się niepohamowanie, w ciągu kilku dni pokryłyby całą powierzchnię Ziemi! Kompletnie!
A wtedy Wczesne Dzieło Stworzenia wydusiłoby się samotrzeć!
Gdyby w tym momencie nie wkroczyła miss Ewolucja ze swoją torebką, byłby problem.

Czy znasz, Czytelniku, legendę o ziarnku ryżu?
Wspierałem się kiedyś tą legendą, przy uczeniu operowania kontraktami terminowymi CFD na GPW.
         Akcja opowiadania rozgrywa się w Chinach (albo Indiach). Ponieważ obie kultury przypisują sobie pierwszeństwo wynalezienia gry w szachy.
Gra, jak wiadomo odbywa się na polu 8 x 8 = 64.
Wersja indyjska:

Król Sher Khan, namiętny strateg szachowy, gorąco zapragnął poznać wynalazcę gry.
Jego armia przeczesywała więc cały kraj, aż wpadła na trop staruszka o imieniu Buddhiram - nauczyciela matematyki.
       Postawiony przed oblicze króla, dostąpił wielkiej łaski: - oto miał sobie wyszukać nagrodę. Sher Khan zarządził bowiem, że jest gotowy podarować Buddhiramowi wszystko, co ów sobie zamarzy, a to w podzięce za przyjemność, jakiej codziennie dostarczała mu genialna gra.
Nauczyciel poprosił o czas do namysłu.

Następnego dnia przekazał władcy, że jest prostym człowiekiem, więc wystarczy mu trochę ryżu.
A konkretnie jedno ziarnko na pierwsze pole szachowe, dwa na drugie, cztery ziarnka na trzecie, osiem na czwarte itd. - na każde następne pole dwa razy więcej, niż na poprzednie.

Sher Khan poczuł się dotknięty. Wydawało mu się, że podobna zapłata jest nikła, a więc niegodna króla.
Poczuł się urażony w swoją wielkoduszność, niemniej obietnica królewska jest (a przynajmniej powinna być) rzeczą świętą. Rozkazał tedy, aby zgodnie z życzeniem starca podwajano ilość ziaren na kolejnym szachowym polu.
      Rozeźlony nieco, a potem znudzony tylko, śledził zabawę z podwajaniem.
Na dziesiątym polu znalazło się 512 ziaren, co wystarczało już na lekką kolację.
Na polu dwunastym znalazło się 2048 ziaren – czyli nic wielkiego.

Nawet po dwóch tygodniach Sher Khan jeszcze się nie przejmował. 8192 ziarenka ryżu na polu czternastym: - i cóż z tego?
         Niejaki, lekki jedynie frasunek, dopadł króla dopiero wtedy, kiedy na polu piętnastym wypadła liczba 16 384 ziaren. Zaczął przewidywać, że starzec zabierze jednak do domu porządny wór ryżu.
       Władca miał atoli ważniejsze sprawy na głowie, na przykład jak wykiwać naród przy okazji obiecanej reformy sądownictwa.
Na jakiś czas stracił więc z oczu sprawę ryżowej nagrody.

Przyszedł jednak moment, kiedy sprawa przypomniała się sama. 
Oto w sześćdziesiątym czwartym dniu zabawy, do królewskiej komnaty wcisnął się zdeliberowany wielce, oraz blady jak ściana (biała ściana) skarbnik i wyjąkał, że nagroda nie może być wypłacona.
Sher Khan pokiwał z niedowierzaniem głową: lewo – prawo, lewo – prawo. I ryknął:
       -  Jak to nie może być wypłacona!!!?
W całym życiu nie miał u nikogo długów, a tu przecież chodziło może o kilka, czy kilkanaście worków ryżu! W czym więc problem?
Skarbnik uderzył w płacz i kazał przywołać Nadwornego Rachmistrza. Ów wytłumaczył władcy, że mamy oto do czynienia z Liczbą Wykładniczą.
      Zwołane w nocy Pałacowe Konsylium Astrologiczno – Matematyczne, po dokonaniu obliczeń, stwierdziło, że wykładniki są wredne. Mianowicie azaliż wymykają się spod kontroli.
Już 22 dnia Buddhiramowi należało się (bowiem) ponad milion ziaren, a przecież nie była to nawet połowa szachownicy!
        I zaprawdę, powiadam wam: - król zrozumiał w tym momencie, że ma problem.
Czyżby starzec go oszukał?
Nadworny Rachmistrz naświetlał sprawę:
- Nawet gdybyśmy zebrali ryż z całego królestwa, to będzie go za mało, aby wypłacić nagrodę. Jeżeli jednak chciałbyś królu dotrzymać słowa, trzeba byłoby wykupić całą ziemię na świecie, osuszyć oceany i morza, stopić lód na północy, zamienić to wszystko w uprawne pola ryżowe. A wtedy, być może, wystarczy ryżu na dotrzymanie obietnicy.
        - To ile w końcu potrzeba tych ziarenek? - zapytał władca.
Zostawimy teraz w spokoju tę dość dużą liczbę, która padła z ust Rachmistrza Nadwornego, a którą trudno sobie wyobrazić,

Kiedy król ową liczbę usłyszał, najsampierw poczuł się nieswojo, ale szybko, sposobem prawdziwych władców ogarnął się i zaczął poszukiwać rozwiązania.
  
Jedno jest pewne - pomyślał - nie mogę być niczyim dłużnikiem!

A jakiż to mamy najprostszy, choć może nieco radykalny sposób pozbycia się długu?
        Należy ukatrupić wierzyciela!

(W samej rzeczy, na takowej to teorii wzorował się król Filip zwany Pięknym, który zadłużył się po uszy u Templariuszy. Dobrał ci on do komitywy ówczesnego papieża, równie zadłużonego u tych samych wierzycieli i wspólnie, w piątek, trzynastego wykończyli Zakon za pomocą ichniego CBA).

Sher Khan, jako sprawujący monarchię absolutną, nie potrzebował babrać się w jakieś trybunały stanu z małej litery - mógł po prostu skorzystać z niezbyt radosnego co prawda i całkiem niedemokratycznego, azaliż arcy prostego zjawiska przypisanego do tego rodzaju rządów. 
      Mógł (bowiem) postawić starca przed wyborem: - ryż albo topór!
Starzec z pewnością zrezygnowałby z głupiego ryżu na rzecz swojej mądrej głowy.
       Bo jakiż to ów miał zamiar?
        Po co mu potrzebna tak ogromna ilość ryżu, który i tak kiedyś zacząłby się psuć?
Z punktu widzenia ekonomii to czysta głupota, jednak pod względem rachunkowym jest to zdumiewająco logiczne, aby za pomocą jednego ziarenka i liczby wykładniczej zniszczyć całe imperium, którym, nawiasem mówiąc, rządził gamoń.

Sprawa zakończyła się polubownie: - starzec głupi nie był, cenił swoją głowę, a więc odpuścił.

I w tym miejscu autor bloga takoż odpuszcza i śle Czytelniczkom i Czytelnikom serdeczne Życzenia Świąteczne, a dla Satysfakcji Zupełnej życzy atoli sobie i Wszystkim szałowego Sylwestra.
       Zamiast obłapki dołączam pozdrowienia od Świątecznego Nocnego Metra.
      Do zobaczenia w Nowym Roku 2018
Zbyszek 55







1 komentarz:

  1. Miłych i spokojnych Świąt! Naładuj baterie i wracaj do nas z nowymi przemyśleniami :)

    OdpowiedzUsuń