Koniec maja.
Kwitną akurat gożdziki.
Ludzie! Jakiż odurzający zapach!
Gdy na czas krótki przyjeżdżam w lecie do Warszawy, zawsze odwiedzam któryś z tych ogrodów, a jeśli czas pozwala, także Łazienki i Ogród Botaniczny PAN w Powsinie.
Ludzie! Jakiż odurzający zapach!
Gdy na czas krótki przyjeżdżam w lecie do Warszawy, zawsze odwiedzam któryś z tych ogrodów, a jeśli czas pozwala, także Łazienki i Ogród Botaniczny PAN w Powsinie.
Być
może byłem ogrodnikiem w poprzednim wcieleniu.....Być może byłem.
W
tych miejscach (oraz zawsze w lesie) czuję się super dobrze,
dlatego te miejsca lubię.
Oraz : - w tych ogrodach jest zawsze inaczej – inne
światło, coraz to inne kwiaty kwitną.
Wybieram
kolejne ujęcia, takoż poruszam się napędzany zachwytem, zupełnie jak Das Auto i dzięki temu
wpadam w Tu i Teraz.
Wpadam jak śliwka w kompot!
Myśli
cichną na długie chwile – mózg odpoczywa i staje się przez to
znowu kreatywny – podsuwa mi refleksje niegłupie a dowcipne, i
dzięki temu mogę wpisać owe państwo do tych „listów do samego
siebie”.
Wiele
z myśli owych powtarzam za kimś jedynie, z pewnością nie są moje,
albo ubieram je w nieco inną szatę słowną.
Być
może są to wejścia do Kroniki Akashy.... Być może.
W
czasie spacerów przychodzą do mnie także wspomnienia z
dzieciństwa w postaci wierszyków.
Taki
wierszyk potrafi kołatać się w głowie godzinami.
Albo
jakaś melodia....
Oto
jedna z refleksji niegłupich:
Ludzie
nie wierzą w siebie i przez to świat przypomina szpital, w którym
wielu chciałoby zamienić swoje łóżko na inne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz