Książki nie są dla idiotów.
John Wyndham - Random Quest - Losy fizyka Trafforda
w świecie równoległym.
Fizyk
Trafford,
bohater opowiadania, zafascynowany światem równoległym, w którym znalazł się na
skutek wybuchu w laboratorium, poznaje nową rzeczywistość.
Bierze do ręki książkę telefoniczną Londynu i odszukuje własne nazwisko.
Zauważa, że adres jest inny niż ten w jego dotychczasowym świecie.
Z drżącym sercem udaje się do tego „własnego”
mieszkania i na dzień dobry doznaje wstrząsu, ponieważ poznaje „swoją” żonę, której
przedtem nigdy nie widział – piękną kobietę, mocno zdenerwowaną „jego” licznymi
romansami z innymi kobietami. Żona wyrzuca mu te „jego” pozamałżeńskie
przygody. Trafford profilaktycznie
milczy, a żona zauważa, że „jej” mąż po raz pierwszy naprawdę słucha co się do niego mówi, tudzież wydaje się nawet zmieszany (i
wstrząśnięty).
To
zmieszanie wynika z faktu, że oto Trafford
dowiedział się, że w nowym świecie jest niezłym łajdakiem. Słucha więc pilnie i autentycznie zaczyna się wstydzić – zrozumiał mianowicie, że jego sobowtór z innego
świata to pospolity drań.
Pomyślał: - Jak on mógł zdradzać tak piękną kobietę? Bowiem ta „równoległa żona” zaczyna mu się coraz bardziej podobać. Do tego stopnia, że najzwyczajniej w świecie (równoległym) zakochuje się (równolegle) w tej atrakcyjnej kobiecie.
Trafford słuchał więc cierpliwie wywodu równoległej żony i zaczyna działać: - wybiera „szczerość” – przyznaje się do wszystkich win swego sobowtóra i obiecuje poprawę. Postanawia wynagrodzić kobiecie wszystkie krzywdy, jakie jego sobowtór wyrządził w związku. Równoległa żona zauważa zmianę w swym dotychczas wiarołomnym mężu i wspaniałomyślnie wybacza mu grzechy. Odkrywają siebie na nowo i wielka miłość budzi się w obojgu. Nastają tygodnie wspólnej sielanki, które oceniają jako najlepsze dni w ich małżeństwie. (równoległym małżeństwie).
Jako, że nic nie trwa wiecznie, Trafford zostaje nagle wyrwany z
powrotem do swojego świata – znowu jest sam. Przeniesiony do pierwotnego wszechświata wbrew swojej woli, rozpoczyna szaleńcze poszukiwania „swojej”
żony. Przecież było tak pięknie! Odkrywa, że większość ludzi w jego wszechświecie, ma sobowtóra w drugim,
równoległym wszechświecie. Wierzy, że dotyczy to również „jego” żony.
Ogarnia go obsesja i podąża wszystkimi możliwymi śladami, które pamięta
z bliźniaczego wszechświata. Wykorzystuje całą swoją wiedzę o historii i
fizyce, dochodząc do wniosku, że te dwa światy rozdzieliły się na skutek
jakiegoś kluczowego wydarzenia z 1926
roku. Skrupulatnie przegląda zapisy o narodzinach i śmierci członków kilku
rodzin. Wydaje wszystkie oszczędności na poszukiwania, wypytuje setki osób i w
końcu, po wielu perypetiach udaje mu się ustalić drzewo genealogiczne rodziny
„jego” żony, oraz odnaleźć „swoją” żonę już we własnym wszechświecie.
Opowiadanie kończy się happy: - Trafford bierze nowy ślub z sobowtórem żony równoległej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz