Powierzchnia Ziemi wynosi 508 032 bilionów metrów kwadratowych.
Czy Starożytni
mogli znać tę liczbę? Okazuje się, że nie tylko mogli – oni ją znali i stosowali
przy wyznaczaniu powierzchni WSZYSTKICH stawianych przez siebie istotnych
budowli. W jednym szczególnym miejscu – w Tiahuanaco
pokazali to w proporcji jeden do jednego.
Natomiast powierzchnia świątynna w Jeruzalem została wyznaczona w proporcji jeden do dwóch.
Nijak.
To się nie trzyma tak zwanej kupy – z załącznika
wynika bowiem, że Starożytni nie
czekali na Francuzów i wyznaczali
powierzchnię w metrach, w bezbłędnej ich liczbie mającej dać do myślenia
potomnym na długie tysiąclecia przed „odkryciem” tej jednostki.
Owszem, był czas, kiedy po kataklizmie światowym
ocalałe społeczności szukały na nowo tego, co już dawno było pomierzone, a
opierało się na wymiarach Matki Ziemi.
I to z tego błądzenia wzięły się łokcie egipskie i yardy Majów. Aż przyszedł rok 1790 i nastąpiło ujednolicenie miar –
powrót do tego, co już stosowano w zamierzchłych czasach. Nie ma przypadków.
Okazuje się, że nie tylko politycy ściemniają, a społeczeństwa są trzymane w niewiedzy i to na wielu polach. Jak widzimy oficjalna nauka także wciska ludziom niezły kit. Czy to jest zmowa Beocjan?
Nie wydaje mi się, raczej jest to wygodnictwo i
strach. Przecież trzeba byłoby na nowo pisać historię Ziemi, a masa książek, rozpraw naukowych, doktoratów okazała by się
bezwartościowa. Mogłyby wyniknąć niepokoje, a nawet rewolucja, a jak wiemy establishment rewolucji nie lubi.
Atoli
faktem pozostaje, że czas budowy Tiahuanaco
(proszę obejrzeć na youtube
pozostałości po tym kompleksie – bloki diorytu obrobione maszynowo) ginie w
pomroce dziejów, a szacunki wskazuję jedynie na 20, 30 tysięcy, a może więcej lat p.n.e.
Nasi Starożytni
przodkowie znali więc pojęcie metra na długo przed Francuzami, znali wymiary Ziemi,
jej obwód, średnicę, a także objętość policzoną na 1088,640 miliardów metrów
sześciennych. Znali budowę Układu
Słonecznego na tysiąclecia przed Galileuszem,
Kopernikiem i katolickimi mrokami
średniowiecza.
Starożytni znali liczbę Pi i co ciekawe wyznaczali ją
ułamkiem 22 do 7, lub 864 do 275, co jest doskonalszym wynikiem, bo skończonym,
w odróżnieniu od nas, znających system dziesiętny, w którym jednak liczba Pi
jest nieskończona.
Znali również Złotą Liczbę Fi oznaczaną jako 89 do 55, a także ciąg Fibonacciego na całe tysiąclecia przed narodzeniem Fibonacciego. Poniżej przykład z polskiej giełdy, reanimowanej po wojennej przerwie.
23 czerwca 1992 raczkujący rynek został dotknięty bożym palcem i od dołka w tym dniu rynek zaczął rosnąć i rósł aż do 8 marca 1994 roku. Trwało to 623 dni, czyli 89 tygodni. Potem nastąpił spadek trwający dokładnie 385 dni, czyli 55 tygodni. I mamy liczbę Fi, czyli Złoty Podział. Albo liczbę z pępka: wysokość każdego człowieka do czubka głowy podzielona przez jego indywidualną odległość pępek – głowa daje ten sam sławny wynik 1,618.
Starożytni Hebrajczycy używali do mierzenia czasu nieprawdopodobnej dla nas jednostki zapisanej w ułamku 10 do 288 sekundy.
Mieli wiedzę o co najmniej
pięćdziesięciu cyklach astronomicznych,
w tym o takich, które odnoszą się do Urana,
Neptuna i Plutona, a również do
podwójnej gwiazdy Syriusza. Nie muszę
przypominać, że obiekty te nie są widoczne z Ziemi gołym okiem.
Przy zaokrąglaniu długości cykli do liczb całkowitych posługiwali się wielokrotnością około dwudziestu liczb pierwszych, co umożliwiało wygodne tworzenie kolejnych dokładnych cyklicznych kalendarzy.
Na przykład kalendarz z ilością dni 5460 obejmował tygodnie, miesiące i lata, oraz cykl Marsa. Podobnie kalendarz o 14 040 dniach był dokładną wielokrotnością 117 – dniowych cykli Merkurego, 585 dniowych Wenus i cyklu Marsa.
Natomiast Wielki Kalendarz obejmował 98 280 dni i uzgadniał oba poprzednio wymienione kalendarze z cyklami Marsa i 819 dniowymi cyklami Jowisza.
Do kalendarzy o cyklach krótkich należy między innymi: - 6802 dni – maksymalne przesunięcie wschodu Księżyca w ciągu 18 –letniego okresu ekliptycznego, 6955 dni – jednocześnie 19 lat słonecznych i księżycowych, 27759 dni obejmujący 76 lat słonecznych lub 940 miesięcy księżycowych.
Co ciekawe właśnie ten cykl został zastosowany do
konstrukcji urządzenia z Rhodos,
zwanego także Maszyną z Antikythery.
Starożytni znali odległość Ziemi do Księżyca, Ziemi do Słońca, szybkość światła, a ich kalendarze (o Tzolkinie już wiele napisałem) długoterminowe nie mają sobie równych, ponieważ łączą wszystkie cykle naturalne, w tym zlodowaceń i precesji Ziemi.
Przypominam, że kalendarz hinduski Manuatara obejmuje 308 milionów 448 tysięcy lat.
Został on prawdopodobnie stworzony w czasach sprzed pojawienia się planety Wenus w Układzie Słonecznym.
Ziemia była wówczas nieco
bardziej oddalona od Słońca, wiemy,
że długość roku wynosiła wtedy 367,647 dnia. Oś ziemska nie miała jeszcze nachylenia pod kątem 23,5 stopnia. To nachylenie powstało później od uderzenia
bolidu w bliskości Jukatanu.
Jak pisze Maurice Chatelain, gość, o którym garść informacji umieściłem na dole wpisu:
- „Gdybyśmy
się pofatygowali i pomnożyli powierzchnię i objętość Ziemi przez 17, otrzymalibyśmy dokładne wielokrotności czasowe,
które obejmuje kalendarz Manuatara.
Świadczy to o tym, że ludzie wyliczający w zamierzchłej przeszłości kalendarz,
znali bezbłędnie wymiary Ziemi, oraz
związki pomiędzy czasem i przestrzenią. Byłoby sprawą zupełnie zdumiewającą,
gdyby rzecz przeprowadzili samodzielnie, nie korzystając z pomocy bogów”.
Jak już pisałem, długoterminowy kalendarz Majów, znany jako Tablice Zdarzeń Gwiezdnych, opisuje odcinek czasowy jeszcze dłuższy niż ten z hinduskiej Manuatary, bo obejmujący 403 miliony lat.
Te niezwykłe Tablice
jakimś niepojętym zrządzeniem Opatrzności
uratowały się przed zniszczeniem przez katolickiego biskupa Diego de Landę. Kościół bowiem niszczył
pracowicie wiedzę starożytnych i skarby kultury Jukatanu – 99,9 % tego, co dało się spalić poszło z dymem, jako
dzieło diabła. Artefakty natomiast przetopiono – dla grabieżców miały jedynie wartość
złotego złomu.
Jeśli chodzi o starą wiedzę, to nie wszystko – w dziedzinie fizyki nuklearnej nasi Starożytni przodkowie znali słynny szereg 2+8+20+50+82+126 = 288
przedstawiający ilość protonów lub neutronów
potrzebnych do zapewnienia równowagi jądrowej.
A także
drugi szereg
2+8+18+32+50+72+98 = 280
Przedstawiający ilość elektronów potrzebnych do
zapewnienia równowagi atomowej.
Nasi
przodkowie znali wreszcie święte liczby – 2268 (Stała Niniwy), tudzież 2592
i 36 288, używane powszechnie we współczesnej fizyce jądrowej.
A po cóż Starożytnym
była wiedza z fizyki jądrowej?
W 1945 roku, po wybuchu atomowym na poligonie w Alamagordo zapytano Roberta Oppenheimera: - Czy
to była pierwsza próba jądrowa?
– W czasach
nowożytnych tak – odpowiedział.
P.S. Któż tak zgrabnie zebrał te wszystkie niezwykle
frapujące informacje, abym przy jedynie minimalnych dopiskach zapodał
zagadnienie?
Ano zrobił to Maurice Chatelain, fachowiec z najwyższej półki informatyki i łączności w przestrzeni kosmicznej – specjalizacja radar i kod binarny, astrofizyk. Przez 20 lat pracował przy amerykańskich programach kosmicznych. Posiadacz kodu dostępu „Top Secret Security Clearance”. Wchodził w skład ekipy NASA, która stworzyła rakietę Apollo, kierownik zespołu.
Gościu napisał kilka książek, które szczególnie nie są
dla idiotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz