środa, 12 kwietnia 2023

Astronomia i matematyka Starożytnych

Powierzchnia Ziemi wynosi 508 032 bilionów metrów kwadratowych.

Czy Starożytni mogli znać tę liczbę? Okazuje się, że nie tylko mogli – oni ją znali i stosowali przy wyznaczaniu powierzchni WSZYSTKICH stawianych przez siebie istotnych budowli. W jednym szczególnym miejscu – w Tiahuanaco pokazali to w proporcji jeden do jednego.

Natomiast powierzchnia świątynna w Jeruzalem została wyznaczona w proporcji jeden do dwóch.


 


 Jak te dane z tabelki mają się do oficjalnej nauki, która podaje czas ustalenia jednostki długości jeden metr - Sevres pod Paryżem i tak dalej, na rok 1790?

Nijak.

To się nie trzyma tak zwanej kupy – z załącznika wynika bowiem, że Starożytni nie czekali na Francuzów i wyznaczali powierzchnię w metrach, w bezbłędnej ich liczbie mającej dać do myślenia potomnym na długie tysiąclecia przed „odkryciem” tej jednostki.

 

Owszem, był czas, kiedy po kataklizmie światowym ocalałe społeczności szukały na nowo tego, co już dawno było pomierzone, a opierało się na wymiarach Matki Ziemi. I to z tego błądzenia wzięły się łokcie egipskie i yardy Majów. Aż przyszedł rok 1790 i nastąpiło ujednolicenie miar – powrót do tego, co już stosowano w zamierzchłych czasach. Nie ma przypadków.

         Okazuje się, że nie tylko politycy ściemniają, a społeczeństwa są trzymane w niewiedzy i to na wielu polach. Jak widzimy oficjalna nauka także wciska ludziom niezły kit. Czy to jest zmowa Beocjan

Nie wydaje mi się, raczej jest to wygodnictwo i strach. Przecież trzeba byłoby na nowo pisać historię Ziemi, a masa książek, rozpraw naukowych, doktoratów okazała by się bezwartościowa. Mogłyby wyniknąć niepokoje, a nawet rewolucja, a jak wiemy establishment rewolucji nie lubi.

 

     Atoli faktem pozostaje, że czas budowy Tiahuanaco (proszę obejrzeć na youtube pozostałości po tym kompleksie – bloki diorytu obrobione maszynowo) ginie w pomroce dziejów, a szacunki wskazuję jedynie na 20, 30 tysięcy, a może więcej lat p.n.e.

Nasi Starożytni przodkowie znali więc pojęcie metra na długo przed Francuzami, znali wymiary Ziemi, jej obwód, średnicę, a także objętość policzoną na 1088,640 miliardów metrów sześciennych. Znali budowę Układu Słonecznego na tysiąclecia przed Galileuszem, Kopernikiem i katolickimi mrokami średniowiecza.

 

Starożytni znali liczbę Pi i co ciekawe wyznaczali ją ułamkiem 22 do 7, lub 864 do 275, co jest doskonalszym wynikiem, bo skończonym, w odróżnieniu od nas, znających system dziesiętny, w którym jednak liczba Pi jest nieskończona.

Znali również Złotą Liczbę Fi oznaczaną jako 89 do 55, a także ciąg Fibonacciego na całe tysiąclecia przed narodzeniem Fibonacciego. Poniżej przykład z polskiej giełdy, reanimowanej po wojennej przerwie.

       23 czerwca 1992 raczkujący rynek został dotknięty bożym palcem i od dołka w tym dniu rynek zaczął rosnąć i rósł aż do 8 marca 1994 roku. Trwało to 623 dni, czyli 89 tygodni. Potem nastąpił spadek trwający dokładnie 385 dni, czyli 55 tygodni. I mamy liczbę Fi, czyli Złoty Podział. Albo liczbę z pępka: wysokość każdego człowieka do czubka głowy podzielona przez jego indywidualną odległość pępek – głowa daje ten sam sławny wynik 1,618.


 Starożytni znali logarytmy dzięki ułamkowi 87 do 32, co jest równe naszemu współczynnikowi, będącemu podstawą logarytmów naturalnych.

Starożytni Hebrajczycy używali do mierzenia czasu nieprawdopodobnej dla nas jednostki zapisanej w ułamku 10 do 288 sekundy.

         Mieli wiedzę o co najmniej pięćdziesięciu cyklach astronomicznych, w tym o takich, które odnoszą się do Urana, Neptuna i Plutona, a również do podwójnej gwiazdy Syriusza. Nie muszę przypominać, że obiekty te nie są widoczne z Ziemi gołym okiem.

Przy zaokrąglaniu długości cykli do liczb całkowitych posługiwali się wielokrotnością około dwudziestu liczb pierwszych, co umożliwiało wygodne tworzenie kolejnych dokładnych cyklicznych kalendarzy.

Na przykład  kalendarz z ilością dni 5460 obejmował tygodnie, miesiące i lata, oraz cykl Marsa. Podobnie kalendarz o 14 040 dniach był dokładną wielokrotnością 117 – dniowych cykli Merkurego, 585 dniowych Wenus i cyklu Marsa.

Natomiast Wielki Kalendarz obejmował 98 280 dni i uzgadniał oba poprzednio wymienione kalendarze z cyklami Marsa i 819 dniowymi cyklami Jowisza.


Do kalendarzy o cyklach krótkich należy między innymi: - 6802 dni – maksymalne przesunięcie wschodu Księżyca w ciągu 18 –letniego okresu ekliptycznego, 6955 dni – jednocześnie 19 lat słonecznych i księżycowych, 27759 dni obejmujący 76 lat słonecznych lub 940 miesięcy księżycowych.

Co ciekawe właśnie ten cykl został zastosowany do konstrukcji urządzenia z Rhodos, zwanego także Maszyną z Antikythery.

Starożytni znali odległość Ziemi do Księżyca, Ziemi do Słońca, szybkość światła, a ich kalendarze (o Tzolkinie już wiele napisałem) długoterminowe nie mają sobie równych, ponieważ łączą wszystkie cykle naturalne, w tym zlodowaceń i precesji Ziemi.

Przypominam, że kalendarz hinduski Manuatara obejmuje 308 milionów 448 tysięcy lat.

Został on prawdopodobnie stworzony w czasach sprzed pojawienia się planety Wenus w Układzie Słonecznym.

Ziemia była wówczas nieco bardziej oddalona od Słońca, wiemy, że długość roku wynosiła wtedy 367,647 dnia. Oś ziemska nie miała jeszcze nachylenia pod kątem 23,5 stopnia. To nachylenie powstało później od uderzenia bolidu w bliskości Jukatanu.

Jak pisze Maurice Chatelain, gość, o którym garść informacji umieściłem na dole wpisu:

       - „Gdybyśmy się pofatygowali i pomnożyli powierzchnię i objętość Ziemi przez 17, otrzymalibyśmy dokładne wielokrotności czasowe, które obejmuje kalendarz Manuatara. Świadczy to o tym, że ludzie wyliczający w zamierzchłej przeszłości kalendarz, znali bezbłędnie wymiary Ziemi, oraz związki pomiędzy czasem i przestrzenią. Byłoby sprawą zupełnie zdumiewającą, gdyby rzecz przeprowadzili samodzielnie, nie korzystając z pomocy bogów”.

Jak już pisałem, długoterminowy kalendarz Majów, znany jako Tablice Zdarzeń Gwiezdnych, opisuje odcinek czasowy jeszcze dłuższy niż ten z hinduskiej Manuatary, bo obejmujący 403 miliony lat.

 

Te niezwykłe Tablice jakimś niepojętym zrządzeniem Opatrzności uratowały się przed zniszczeniem przez katolickiego biskupa Diego de Landę. Kościół bowiem niszczył pracowicie wiedzę starożytnych i skarby kultury Jukatanu – 99,9 % tego, co dało się spalić poszło z dymem, jako dzieło diabła. Artefakty natomiast przetopiono – dla grabieżców miały jedynie wartość złotego złomu.

   Jeśli chodzi o starą wiedzę, to nie wszystko – w dziedzinie fizyki nuklearnej nasi Starożytni przodkowie znali słynny szereg 2+8+20+50+82+126 = 288

przedstawiający ilość protonów lub neutronów potrzebnych do zapewnienia równowagi jądrowej.

     A także drugi szereg

2+8+18+32+50+72+98 = 280

Przedstawiający ilość elektronów potrzebnych do zapewnienia równowagi atomowej.

     Nasi przodkowie znali wreszcie święte liczby – 2268 (Stała Niniwy), tudzież 2592 i 36 288, używane powszechnie we współczesnej fizyce jądrowej.

 

A po cóż Starożytnym była wiedza z fizyki jądrowej?

 

W 1945 roku, po wybuchu atomowym na poligonie w Alamagordo zapytano Roberta Oppenheimera: - Czy to była pierwsza próba jądrowa?

W czasach nowożytnych tak – odpowiedział.

 

P.S. Któż tak zgrabnie zebrał te wszystkie niezwykle frapujące informacje, abym przy jedynie minimalnych dopiskach zapodał zagadnienie?

Ano zrobił to Maurice Chatelain, fachowiec z najwyższej półki informatyki i łączności w przestrzeni kosmicznej – specjalizacja radar i kod  binarny, astrofizyk. Przez 20 lat pracował przy amerykańskich programach kosmicznych. Posiadacz kodu dostępu „Top Secret Security Clearance”. Wchodził w skład ekipy NASA, która stworzyła rakietę Apollo, kierownik zespołu.

Gościu napisał kilka książek, które szczególnie nie są dla idiotów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz