Ze snami pracowałem skrupulatnie od 1995
roku do 2005, według wskazówek Edgara Cayce.
Zasada jest prosta: należy
chwilkę skoncentrować się przed snem na jakimś pytaniu, albo zadaniu, a we śnie
dostaniemy odpowiedź. Na przykład: mam się obudzić o godz, 4.30. I rzeczywiście
budzę się z dokładnością kilku minut od wybranej pory, bez elektronicznego budzika. Problem można zadawać w
formie prośby, albo żądania, ostatnia myśl przed zaśnięciem jest pierwszą myślą
rano - to kierunek na podświadomość, żeby pokazała we śnie (ewentualnie)
proroczym, jak będzie wyglądała sytuacja giełdowa.
Zwykle raz – dwa
razy w tygodniu widziałem we śnie góry lub głębokie doliny, był tylko jeden
problem: znak zapytania jakiego interwału czasowego dotyczy senny obraz.
Najczęściej był to jeden dzień, atoli jak się okazywało (po czasie), niektóre
sny pokazywały spadki lub wzrosty wielomiesięczne.
Zapisywałem więc
sny, co zalecał Edgar Cayce, jako szacunek (i podziękowanie) dla
podpowiadających Sił Wyższych. W ten sposób zdobywamy materiał
porównawczy, a także wyrażamy wdzięczność wobec własnego Ja, które zawsze chce
pomóc. Równolegle szukałem Liczb Planetarnych, pokazujących zwroty.
Po 2005 roku, po latach zapisków, stopniowo przestałem opierać się na snach.
Być może jestem za mało cierpliwy – myślałem wówczas.
Cierpliwość? – Sokrates mawiał,
że w korowodzie cnót cierpliwość kroczy ostatnia, a powinna kroczyć pierwsza.
Czy to znaczy jednak, że należy łykać dogmat? Przecież dogmaty ogólnie to droga
błędna.
Bo kto tkwi w dogmacie, czyli nie zmienia
zdania? Martwy albo głupi.
Schemat postępowania prowadzi nas w
koleinę, w zastój: - „Cierpliwość jest wymierzona przeciw
wszelkiemu buntowi, wszelkiej rewolucji, wszelkiej zmianie.
Cierpliwość to jest opium, które oszałamia ludzi i wpędza ich w głęboką
śpiączkę. Poruszają się jak roboty. Zapominają o tym, że są eksploatowani, że
wysysa się ich krew. I pozwalają na to”.
Po roku 2005 odpuściłem więc
ten mocno chory w końcu nacisk, wymuszanie i wtedy sny godne zapisania zaczęły
przydarzać się wyraźnie rzadziej, mianowicie co kilka miesięcy. Dalej je
zapisuję i biorę pod uwagę już wyłącznie jako potwierdzenie Liczb z astronomii i
matematyki (Fibonki). Jedno pewne: ze snów można przewidzieć (wyczytać)
zdarzenia przyszłe w naszym życiu. Tylko jedno „ale” - nie ma jednego gotowego
sennika dla wszystkich. Z zapisywania wynika prosty, indywidualny, symboliczny
sennik, dla każdego inny, o tym już pisałem.
Pojawia się pytanie: czy mamy czegoś
oczekiwać jako zrządzenia Losu, czy samemu próbować kierować
zdarzeniami? Próbować? Wielu Czytelników bloga dobrze wie, że rzeczywistość
kreuje się myślą.
Poza tym czy to
dobrze zaglądać w przyszłość i wiedzieć co nas czeka? W moim przypadku o wiele
lepsze okazuje się czytanie Anielskich Znaków (tych stojących na
Poboczu Drogi Życia). One skutecznie potwierdzają wybór, lub
ostrzegają. Ten wybór ścieżki to nasza suwerenna decyzja. Odbierając znaki,
czujemy, że mamy Opiekuna (Opiekunów?) czyli nie jesteśmy
sami, co wielu nieco zagubionym ludziom doda mocnej otuchy. W sercu robi się
ciepło, przychodzi pogoda z wnętrza i uczucie głębokiej wdzięczności. Bo
gdybyśmy wszystko wiedzieli, to gdzie przypadek i spontaniczność? I nasza wolna
wola? To byłoby smutne, oraz "życie powinno być
tajemnicą".
Końcowa refleksja: - zdecydowana większość obrazów sennych jest przeniesieniem zdarzeń i myśli z przeszłości – czyli to tylko trociny, bo przeszłość powinna być przecież zamkniętym rozdziałem – nie trzeba się jej kurczowo trzymać, ponieważ wtedy przegapiamy to sławne Tu i Teraz.



.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)





.webp)
.jpg)
.jpg)
.webp)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)