Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mistyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mistyka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 stycznia 2024

Plastuś


Biwak lipcowy, część nr 11, minęła godz. 15.00. Sesja zdjęciowa z Plastusiem.






Ustawiam Plastusia a to tu, a to tam, po czym moszczę się w cieniu, na stanowisku obserwacyjnym pod sosną.

Za plecami wznosi się masyw Chryszczatej, nikt nie zakłóca prawidłowości prądów powietrznych, które mnie otaczają, co uznaję za sprawę cenną i chwalebną. Po prostu trwam. Pomalutku na moją Osobistość zaczyna spływać senność. 

To są mocno miłe chwile, kiedy nie masz nic do zrobienia, a do rozważenia jest tylko jeden problem: - Czy już udać się na drzemkę, czy jeszcze deczko pokontemplować otoczenie?



Siedzę i myślę. (Myślę, ponieważ mam czas. Gdybym czasu nie miał, to bym tylko siedział). Myślę o pewnym niezwykłym doświadczeniu, uczuciu, które mi się przydarza w Bieszczadach.

Rzecz dotyczy samotności w odludziu, zarówno samotnej wędrówki, jak i biwakowania. Otóż przychodzi taki namacalny moment, niemal pewność, że nie jesteś sam. Że obok ciebie, czy za tobą jest Ktoś. Nikogo nie widzisz, ale czujesz, że sam nie jesteś.

     Kiedy po raz pierwszy, po wielu dniach samotni, dopadło mnie opisane uczucie, aż mi ciarki przebiegły po plecach. Wrażenie było bowiem silne, dziwne, takie zupełnie nowe, namacalne, wzniosłe, wręcz nieziemskie, mistyczne.

Atoli do wszystkiego człowiek się przyzwyczaja, opisane odczucia zaczęły się powtarzać i w końcu do sprawy przywykłem. Z pewnością sprawa zależy od nastrojenia umysłu na odpowiedni poziom. Po latach wiem już, że potrzebuję 24 godzin samotności, żeby rzecz się stała. Osobisty Anioł? Bieszczadzki Anioł Opiekuńczy?

Jak się okazuje, opisane odczucie przydarza się (i to całkiem często) himalaistom podczas wielogodzinnych wspinaczek w ekstremalnych warunkach. Wspominała o tym między innymi Wanda Rutkiewicz.   

środa, 20 marca 2019

Neutrino

23 lipca 2012 roku na Słońcu doszło do największego wybuchu jaki kiedykolwiek odnotowano za pomocą sond kosmicznych. 
Miał on miejsce na skraju widocznej z Ziemi strony tarczy słonecznej. Tylko fakt, że wyrzut był skierowany w bok, a nie bezpośrednio w naszą stronę, spowodował, że nie odczuliśmy jego skutków.
         A mogło być naprawdę niewesoło.
Ustalono, że do koronalnego wyrzutu materii (CME) doszło z plamy o numerze 1520. Wiatr słoneczny osiągnął rekordową prędkość i rozprzestrzenił naładowane cząstki po całym Układzie Słonecznym.




W jądrze Słońca panuje temperatura około 1,5 miliona stopni Celsjusza. W tej ogromnej gwiezdnej elektrowni zachodzą reakcje syntezy termojądrowej.
Proszę spojrzeć na porównanie wielkości Ziemi do Słońca.


Naukowcom zawsze marzyło się, żeby zajrzeć do środka Słońca i sprawdzić, co dzieje się w samym centrum ognistej kuli.
Wydawało się to niewykonalne, jednak ciekawość przełamała barierę niemożliwości i wreszcie odkryto sposób zerknięcia głęboko, aż w samo serce gwiazdy.
        Kiedy to się stało, naukowcy ze zdumieniem stanęli wobec zagadki, która zagroziła wywróceniem podstaw fizyki jądrowej.
Całe zamieszanie spowodowała widmowa, na razie teoretycznie obliczona cząstka, której nadano nazwę neutrino.
          Neutrino miało być niezwykłą cząstką subatomową.
Wyliczono, że ono prawie wcale nie oddziaływuje z materią i gdyby było możliwe zbudowanie ściany z czystego ołowiu o grubości kilku milionów kilometrów, neutrino przeniknęłoby przez nią bez trudu.

W tym momencie fizyka kwantowa zaiskrzyła na styku mistyki i filozofii.
Oto określono neutrino czymś najbliższym niczemu, co nadal pozostaje czymkolwiek.



Neutrino, ta nieuchwytna cząsteczka – drobinka, przez wiele lat stanowiła fundament wielkiej zagadki dotyczącej Słońca.
Wielu naukowców wręcz podważało jej istnienie.

Czytelnikom (i sobie) oszczędzę opisu teorii, mającej pomóc w wykryciu neutrin, a opartej na rozpadzie beta.
        Zawsze na początku musi być pomysł.
       W jaki sposób zarejestrować neutrino?
Oto Raymond Davis doszedł do wydawało się szalonego pomysłu zdemaskowania neutrin przy pomocy jakiegoś podziemnego ogromnego zbiornika, który należy wypełnić chlorowym środkiem do czyszczenia (perchloroetylenem).

Znaleziono taki zbiornik w nieczynnej kopalni złota Homestake w Dakocie Południowej, na głębokości niemal dwóch kilometrów pod powierzchnią.
    Dwukilometrowa warstwa skał była dla neutrin bez znaczenia, a chodziło tu o wyeliminowanie zakłóceń spowodowanych przez promieniowanie kosmiczne.
Napełniono zbiornik, ustawiono aparaty pomiarowe, no i udało się!
Raymond Davies dostał w 2002 roku Nobla z fizyki.



PS. - Tak się składa, że znaczna większość laureatów Nagrody Nobla to Żydzi. Wypada więc założyć, że więcej mądrych ludzi znajdziemy wśród Żydów niż w pozostałych nacjach.
      A głupi ludzie przeważnie mądrzejszych od siebie nie lubią.

W tym miejscu jak ulał pasuje cytat z Umberto Eco:

Ludowi potrzeba wroga. (...)
Wroga rozpoznawalnego i naprawdę groźnego ma się we własnym domu lub na jego progu. Dlatego właśnie Żydzi.
Dała nam ich boska Opatrzność, korzystajmy więc z tego i na Boga, módlmy się, żeby nigdy nie zabrakło jakiegoś Żyda, którego należy się bać i nienawidzić.
Potrzeba wroga, żeby lud nie tracił nadziei”.