Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opatrzność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opatrzność. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 listopada 2024

Prawdziwie pierwotna pasja



Po wielokroć pisałem: - „życie bez pasji do dupy jest”.

Marsz 11 listopada w Warszawie, od kilku lat został przejęty przez tak zwanych narodowców, czyli patriotów. Organizatorzy podali hasło pod jakim będą maszerować: Tu jest Polska. (Moja jest Polska i ona jest najmojsza – podpowiadam słowa z filmu „Dzień świra”). Do marszu chce się przykleić niezaproszony inteligent z ŻoliborzaTu przypominam anegdotę: 

- Do lekarza przychodzi baba z żabą na głowie. Lekarz pyta – jaki jest problem? Żaba się odzywa: - panie doktorze, coś mi się do dupy przykleiło!

Nadarza się atoli okazja do poruszenia kilku istotnych wątków, a mianowicie: wspomnianego wyżej patriotyzmu, czystości rasy, narodowej tożsamości, a także nienawiści wobec wroga.

„Lud potrzebuje wroga. Takiego wroga, rozpoznawalnego i groźnego ma się we własnym domu. Od lat takim wrogiem są Żydzi. Dała nam ich boska Opatrzność, korzystajmy więc z tego i módlmy się, żeby nigdy nie zabrakło jakiegoś Żyda, którego należy bać się i nienawidzić.

    Potrzeba wroga, żeby lud nie tracił nadziei. Ktoś powiedział, że patriotyzm to ostatnie schronienie łajdaków. Ludzie bez zasad moralnych owijają się zwykle sztandarem, a bękarty powołują się zawsze na czystość swojej rasy.

      Narodowa tożsamość to jedyne bogactwo biedaków, a poczucie tożsamości oparte jest na nienawiści wobec tych, którzy są inni. Nienawiść, jako cnotę obywatelską należy podsycać. Wróg jest przyjacielem ludów. Potrzeba zawsze kogoś, kogo się nienawidzi, aby dzięki temu uzasadnić własną nędzę. Nienawiść to prawdziwie pierwotna pasja, anomalię stanowi miłość”.

                                      Umberto Eco - Cmentarz w Pradze

poniedziałek, 29 stycznia 2024

5 kłosów

 


Był początek XVII wieku, kiedy w Kanadzie aptekarz Harper począł parać się rolnictwem. Atoli lato przychodziło późno, zima zaczynała się wcześnie, nic dziwnego, że okres wegetacyjny dla ziarna, które przywiózł z Anglii, był za krótki.

Poszukując rozwiązania, aptekarz poprosił znajomego marynarza, aby przywiózł mu próbkę pszenicy z jakiegoś mroźniejszego kraju, w którym zbiory się udają. Ów marynarz wywiązał się z zadania przywożąc woreczek pszenicy polskiej kupionej w Gdańsku.

     Harper zasiał pszenicę. Coś tam jednak było źle z gruntem, czy z nawodnieniem, wzeszła bowiem niewielka część zasiewu. Na pozostałe nieliczne kłosy Harper chuchał i dmuchał, ale nim dojrzały do zbioru, krowa prawie wszystko wyżarła. 

Cudem ocalało pięć kłosów, wszystkie inne zginęły na skutek niezbadanych wyroków Opatrzności. Pięć ostatnich kłosów Harper dokładnie ogrodził i wreszcie zebrał z nich z nich garstkę ziaren.

Następny rok był bardziej udany, a ziarno istotnie okazała się odporniejsze na niskie temperatury, dało się wcześniej siać i później zbierać.




I spójrzmy teraz na bezbrzeżne kanadyjskie prerie – dzisiejszy śpichlerz świata, bo drugi śpichlerz - Ukraina - chwilowo dotknięty wojną.

Kanadyjskie prerie złocą się dziś pszenicą „Red Five”, tą, która przywędrowała z obcego kraju i wiernie odpłaca nowej ojczyźnie.


środa, 20 marca 2019

Neutrino

23 lipca 2012 roku na Słońcu doszło do największego wybuchu jaki kiedykolwiek odnotowano za pomocą sond kosmicznych. 
Miał on miejsce na skraju widocznej z Ziemi strony tarczy słonecznej. Tylko fakt, że wyrzut był skierowany w bok, a nie bezpośrednio w naszą stronę, spowodował, że nie odczuliśmy jego skutków.
         A mogło być naprawdę niewesoło.
Ustalono, że do koronalnego wyrzutu materii (CME) doszło z plamy o numerze 1520. Wiatr słoneczny osiągnął rekordową prędkość i rozprzestrzenił naładowane cząstki po całym Układzie Słonecznym.




W jądrze Słońca panuje temperatura około 1,5 miliona stopni Celsjusza. W tej ogromnej gwiezdnej elektrowni zachodzą reakcje syntezy termojądrowej.
Proszę spojrzeć na porównanie wielkości Ziemi do Słońca.


Naukowcom zawsze marzyło się, żeby zajrzeć do środka Słońca i sprawdzić, co dzieje się w samym centrum ognistej kuli.
Wydawało się to niewykonalne, jednak ciekawość przełamała barierę niemożliwości i wreszcie odkryto sposób zerknięcia głęboko, aż w samo serce gwiazdy.
        Kiedy to się stało, naukowcy ze zdumieniem stanęli wobec zagadki, która zagroziła wywróceniem podstaw fizyki jądrowej.
Całe zamieszanie spowodowała widmowa, na razie teoretycznie obliczona cząstka, której nadano nazwę neutrino.
          Neutrino miało być niezwykłą cząstką subatomową.
Wyliczono, że ono prawie wcale nie oddziaływuje z materią i gdyby było możliwe zbudowanie ściany z czystego ołowiu o grubości kilku milionów kilometrów, neutrino przeniknęłoby przez nią bez trudu.

W tym momencie fizyka kwantowa zaiskrzyła na styku mistyki i filozofii.
Oto określono neutrino czymś najbliższym niczemu, co nadal pozostaje czymkolwiek.



Neutrino, ta nieuchwytna cząsteczka – drobinka, przez wiele lat stanowiła fundament wielkiej zagadki dotyczącej Słońca.
Wielu naukowców wręcz podważało jej istnienie.

Czytelnikom (i sobie) oszczędzę opisu teorii, mającej pomóc w wykryciu neutrin, a opartej na rozpadzie beta.
        Zawsze na początku musi być pomysł.
       W jaki sposób zarejestrować neutrino?
Oto Raymond Davis doszedł do wydawało się szalonego pomysłu zdemaskowania neutrin przy pomocy jakiegoś podziemnego ogromnego zbiornika, który należy wypełnić chlorowym środkiem do czyszczenia (perchloroetylenem).

Znaleziono taki zbiornik w nieczynnej kopalni złota Homestake w Dakocie Południowej, na głębokości niemal dwóch kilometrów pod powierzchnią.
    Dwukilometrowa warstwa skał była dla neutrin bez znaczenia, a chodziło tu o wyeliminowanie zakłóceń spowodowanych przez promieniowanie kosmiczne.
Napełniono zbiornik, ustawiono aparaty pomiarowe, no i udało się!
Raymond Davies dostał w 2002 roku Nobla z fizyki.



PS. - Tak się składa, że znaczna większość laureatów Nagrody Nobla to Żydzi. Wypada więc założyć, że więcej mądrych ludzi znajdziemy wśród Żydów niż w pozostałych nacjach.
      A głupi ludzie przeważnie mądrzejszych od siebie nie lubią.

W tym miejscu jak ulał pasuje cytat z Umberto Eco:

Ludowi potrzeba wroga. (...)
Wroga rozpoznawalnego i naprawdę groźnego ma się we własnym domu lub na jego progu. Dlatego właśnie Żydzi.
Dała nam ich boska Opatrzność, korzystajmy więc z tego i na Boga, módlmy się, żeby nigdy nie zabrakło jakiegoś Żyda, którego należy się bać i nienawidzić.
Potrzeba wroga, żeby lud nie tracił nadziei”.