Część kosmologów (Richard Gott z uniwersytetu w Princeton) zakłada istnienie strun kosmicznych. Uważają, że mogą to być „drogi szybkiego ruchu” do podróży w przeszłość. Twory nazwane strunami należą do zjawisk reliktowych, powstałych wkrótce po Wielkim Wybuchu. Zgodnie z tą teorią w fazie gwałtownej inflacji kosmosu w pierwszych ułamkach sekundy, nie wszystko przebiegało gładko, tudzież równomiernie. Obliczenia wskazują bowiem, że wraz ze zmianą pola przy przejściu w rozszerzanie wszechświata, w odseparowanych od siebie regionach zwanych domenami, powstawały zniekształcenia czasoprzestrzeni.
A
dokładnie przydarzały się one w miejscach styku domen, na skutek negatywnej siły ciążenia. Zniekształcenia
te, takie swoiste „nici”, przyjmowały postać bardzo cienkich, nieskończenie
długich strun. Kosmolodzy przyjęli dla nich średnicę (uwaga!) jednej tysiąc
miliardów miliardów miliardowej centymetra.
Pomimo
tej niewyobrażalnej cienkości, jeden kilometr takiej nitki miałby wagę całej Ziemi. Do tego tę niezwykłą „nić”, ciągnącą
się przez 10 miliardów lat świetlnych, teoretycznie dałoby się ścisnąć w kulkę
o wielkości mniejszej od atomu! Kulka byłaby mniejsza od atomu, a jednocześnie
miałaby wagę supergromady galaktyk!
Aż ciężko
sobie to wszystko wyobrazić. Niektórzy kosmolodzy przypuszczają wręcz, że
galaktyki mogły w ogóle powstać tylko dzięki energii grawitacyjnej tych pętli
strunowych, a w nich miałyby się jakoby do dziś zachować nietypowe, supergęste pola
energetyczne młodego wszechświata.
Według Gotta, struny kosmiczne do tego stopnia zniekształcają
czasoprzestrzeń, że mogą być wykorzystane
przez Wehikuły Czasu do, jak
pisałem, podróży w przeszłość. Oto kiedy dwie równoległe struny „pędzą” z
szybkością podświetlną w przeciwnych kierunkach, wówczas statek kosmiczny
powinien najpierw poruszać się wzdłuż tej biegnącej w przód, po czym
„przeskoczyć” na strunę przejeżdżającą obok, ale pędzącą w tył. Po kilku takich
„przesiadkach” można byłoby zalecieć w mocno daleką przeszłość i jednocześnie ominąć
tak zwany „paradoks babci”.
Czytam o tych dywagacjach i wydaje się, że są to rzeczy wręcz fantastyczne, albo „zupełnie niepojęte, jak mówi pismo święte”. Jednak idee powyższe są poparte obliczeniami i przypominam, że to co wczoraj uznawaliśmy za utopię, dziś staje się praktyką.
Pojawia się odwieczna dwoistość: - z jednej strony geniusz ludzki wygląda na nieograniczony (Korona Stworzenia), lecz przeczy temu rzeczywistość z drugiej, która w najlepszym wypadku wskazuje na Planetę Małp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz