piątek, 11 kwietnia 2025

Bajka o garncarzu i królu

Zwołał pewien król wszystkich mędrców z królestwa i dał im do rozwiązania zagadkę: - Co jest najgorsze na świecie?

Długo dumali mędrcy, kiwali głowami, ale na pytanie odpowiedzieć nie potrafili. Zdenerwował się wtedy król i kazał i wygnać, sam zaś ruszył do miasta, aby poszukać człowieka, który potrafi odpowiedzieć na to pytanie.

Spotkał na rynku garncarza sprzedającego swoje garnki.

- Dzień dobry, garncarzu – powitał go król.

Garncarz ukłonił się nisko i pozdrowił króla.

- Długo już wykonujesz swój zawód? – zapytał król.

- Od dzieciństwa, miłościwy panie. Nie sieję, nie orzę, a mimo to nieźle utrzymuję swoją rodzinę – usłyszał odpowiedź.

- Dobrze jest żyć na świecie, ale zdarzają się też czasem nieprzyjemności. Powiedz no mi człowieku, co jest najgorsze na świecie?

- Trzy rzeczy są najgorsze – miłościwy panie – odparł chłop.

- Pierwsze zło to złośliwa żona, drugie to zawistny sąsiad, a trzecie to kiepski rozum.

- A co z tych rzeczy jest najgorsze? – nie ustępował król.

- Najgorszą rzeczą jest kiepski rozum. Od złośliwej żony i zawistnego sąsiada zawsze można się uwolnić, ale kiepski rozum ciągle towarzyszy człowiekowi, choćby nie wiadomo dokąd uciekał.

- Dobrze odpowiedziałeś człowieku, wyglądasz na mądrego. Poproś mnie teraz o coś w nagrodę.

- Miłościwy królu – daj mnie jedynemu prawo lepienia i sprzedawania garnków w promieniu stu kilometrów, a będę ci bardzo wdzięczny.

Król zgodził się na prośbę, a żeby jeszcze bardziej pomóc garncarzowi, rozkazał każdemu dworzaninowi, który przyjdzie na zamek, przynieść z sobą jeden garnek.

     Nie minęło wiele czasu, a garncarz został bez towaru – sprzedał prawie wszystko, co miał. Prawie, ponieważ został mu jeden garnek. Postanowił poczekać na kupca, który kupi i ten ostatni.

Pod wieczór przyszedł na zakupy stary, bogaty dworzanin.

- Ile chcesz za ten garnek? – zapytał.

- No od ciebie, dworzaninie nie wezmę wiele, tylko 50 marek.

Zdenerwował się stary dworzanin i krzyknął: - Głupi jesteś, taki garnek jest wart najwyżej jedną markę!

- Nie sprzedam go taniej – upierał się chłop.

Dworzanin o mało nie pękł ze złości. Wyzywał sprzedawcę i zachowywał się tak nieprzyzwoicie, że w końcu zdenerwował chłopa i ten rzekł:

- Teraz nie sprzedam ci go za żadną cenę!

Przestraszył się wtedy dworzanin. Wkrótce powinien być na zamku, atoli bez garnka nie miał po co iść.

Co tu robić? – przemyśliwał. Rozkazów królewskich musiał słuchać, a innych zaś garncarzy w promieniu stu kilometrów nie było. Zaczął błagać, proponował już pięćset marek, ale chłop był nieugięty. Gotów był już obiecać nie wiadomo co, ale wszystko na próżno.

   Sprzedawca namyślił się w końcu i rzekł - zgodzę się pod jednym warunkiem: - jeżeli pociągniesz mnie w moim wózku na królewski zamek, a będziesz miał na głowie ten ostatni garnek, to dam ci go bez pieniędzy.

    Nie miał dworzanin innego wyjścia, jak tylko przystać na ten warunek.


Zdarzyło się akurat, że król z całym dworem był na zamkowym dziedzińcu i wielce się zdziwił na widok przedziwnego zaprzęgu.

Zapytał: - Hej garncarzu! A kogo to nająłeś do ciągnięcia?

- Kiepski rozum, miłościwy panie – odparł chłop.

Stary dworzanin usłyszał te słowa i okropnie się rozzłościł. Opowiedział królowi o swojej rozmowie z garncarzem i zażądał jego ukarania.

- Przecież to wszystko twoja wina – powiedział król - po co poszedłeś na zakupy tak późno i jeszcze dałeś się przy tym okpić? Wydaje mi się, że garncarz  lepiej wypełni twoje miejsce na dworze, ty zaś możesz wyuczyć się jego zawodu. A ty, garncarzu, chodź do mnie na służbę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz