piątek, 8 lipca 2011

Osho na niedzielę

Osho- Jesteś ambiwalentny. Czasami mówisz „tak”, chcąc powiedzieć „nie”. Czasami odwrotnie. Gdy mówisz „tak”, czujesz się często poniżony. „Nie” daje pewien rodzaj siły. Gdy mówisz „Nie”, czujesz się silny. Zawsze słuchaj tego, co ukryte w głębi ciebie, a nie tego, co ludzie mówią. Zawsze słuchaj serca, wtedy świat stanie się bardzo piękny. Zdarzyło się, że umarła żona Smitha. --Panie Smith, w pogrzebowym kondukcie będzie pan siedział w pierwszym samochodzie, na przednim siedzeniu, razem ze swoją teściową – powiedział do niego organizator pogrzebu. Smith wybuchnął: CO !!! Mam siedzieć z teściową?! Czy to konieczne? --Tak, to konieczne. Owdowiały mąż i zrozpaczona matka – dwoje pozostałych przy życiu członków rodziny razem. Smith z niesmakiem przyjżał się potężnej postaci teściowej i odpowiedział: - Jak trzeba, to trzeba, trudno, zrobię to, ale mówię panu, że popsuje mi to całą radość z pogrzebu. Na zewnątrz pokazywał smutek, mówił „Tak”, a wewnątrz „Nie”. Ty też jesteś dwuznaczny. Chrześcijaństwo dokonało podziału rzeczywistości na boga i diabła, którzy się zwalczają. Wschód postąpił inaczej. Diabeł jest bogiem, bóg diabłem. Jest to ta sama energia wyrażająca się poprzez przeciwieństwa. Rzeczywistość jest niepodzielna. Jeśli naprawdę chcesz być mądry, żyj tak, jakbyś był idiotą. Lao- tsy powiedział: Jestem idiotą. Słowo „idiota” jest piękne. Ma ten sam źródłosłów, co słowo „idiom”. To angielskie słowo oznacza własny styl. Idiota oznacza więc tego, kto żyje na swój własny sposób. Idiota, to ten, kto robi swoje i nie przejmuje się światem. Idiota nie naśladuje. Bycie idiotą nie ma nic wspólnego z głupotą. Święty Franciszek zwykł nazywać siebie idiotą. Jezus także był znany w swoich stronach jako idiota. Fiodor Dostojewski napisał książkę „Idiota” o skromnym, wyjątkowym człowieku, o którym tłum sądził, że jest idiotą. Jeśli próbujesz żyć po swojemu – wyglądasz na idiotę. Tłum cię nie szanuje. On oddaje hołd maskom. Jeśli chcesz być mądry – żyj jak idiota – po swojemu. A jeśli pragniesz być idiotą, gromadź wiedzę. Bądź uczonym, a staniesz się idiotą. Bądź szalony, jeżeli chcesz być normalny. Jeśli za bardzo starasz się być normalny – oszalejesz. Kiedykolwiek zdarza się okazja by oszaleć – szalej. Nie przegap żadnej szansy. Wtedy pozostaniesz normalny i nikt tego stanu nie będzie mógł zakłocić. Uczenie dzieci to marnowanie im życia. Do czterech lat dziecko jest świeźe i inteligentne. Nie istnieją głupie dzieci. A przez pierwsze cztery lata dziecko uczy się najwięcej. 50 % nauczania kończy się w wieku 4 lat. Osiągając 8 lat, dziecko przestaje być dzieckiem. Staje się mechanizmem. Zaczyna gromadzić wiedzę. Obserwuj dzieci poniżej 4 lat – one eksplodują energią, są otwarte, orginalne. Każde dziecko jest geniuszem, ale społeczeństwo nie może sobie pozwolić na tak wielu geniuszy, na tak wielu otwartych ludzi. Zapanowałby chaos. Orginalny człowiek stanowi niebezpieczeństwo. Rzadko kto potrafi się uwolnić z kajdan społeczeństwa. Społeczeństwo jest w stanie tolerować niewielką ilość ludzi orginalnych: tu gdzieś Budda, gdzie indziej Einstein. Czasem nawet i to zbyt wiele – wtedy trzeba ukrzyżować Jezusa, otruć Sokratesa. Przyjrzyj się temu! I nie nazywaj dorosłych ludźmi. Oni nimi nie są – to maszyny. Ludzie nauczyli się rozczepiać atom. Zamiast zatłuc drewnianą maczugą dziesięć osób, jeden człowiek może dziś zabić milion. Wystarczy nacisnąć guzik. Czy zatem od czasów maczugi, cokolwiek naprawdę się zmieniło? Tylko małe dzieci są ludźmi. Dorośli są już martwi. Ludzie przychodzą do mnie i przedstawiają się: jestem lekarzem, jestem profesorem. Rozumiem wtedy, że nie spotykam się z człowiekiem, tylko z lekarzem lub profesorem. Co to oznacza? Że człowiek ten stał się dla społeczeństwa użyteczny, pełni jakąś funkcję. Stać się użytecznym, to stać się towarem, rzeczą. Martwą rzeczą. Dzieci nie mają funkcji, są bezużyteczne, dlatego są ludźmi. Ale w wieku 8 lat coś się zamyka. Zamykają się drzwi i okna. I odtąd będziesz bezustannie marnował swoje życie. Będzie ono spełnianiem powinności, będzie harówką, kulą u nogi. Bądź sobą, bądź dzieckiem bawiącym się na plaży, zbierającym muszelki bez żadnego celu. Dla kogo ostatnio pracujesz? – Wciąż ten sam przedsiębiorca: żona i troje dzieci. Nawet żona i dzieci to powinność, obowiązek, brzemię. --- Chciałbyś uciec, ale normalność ci na to nie pozwala. --- Chciałbyś uciec, ale dokąd miałbyś się udać? --- Chciałbyś uciec, ale utraciłeś siły, dzięki którym mógłbyś to zrobić. --- Chciałbyś uciec, ale przyzwyczaiłeś się już do starych kolein, będzie ci trudno bez nich żyć. Ale pamiętaj: życie wyślizguje się z twoich rąk. Każdy rodzic usiłuje wymusić na tobie jakąś użyteczność. Martwią się, że możesz stać się włóczęgą. Że możesz stać się bezużyteczny. Martwią się, a właściwie ich ego się martwi, bo poprzez ciebie planowało spełnienie siebie. Ich rodzice robili to samo, teraz oni to powtarzają. Ty powtórzysz to wobec własnych dzieci. Skończ z tymi głupotami. Rób to, na co masz ochotę, co kochasz. Wtedy jesteś szczęśliwy. I nagle wszystko nabierze innej barwy, wszystko się rozświetli. Wszyscy rodzice oczekują, a poprzez swoje oczekiwania niszczą swoje dzieci. Ich oczekiwania stają się trujące. Pewnego dnia musisz odrzucić oczekiwania rodziców. Tylko wtedy staniesz się wolny. Twoje spełnienie jest możliwe tylko wtedy, gdy nie zamienisz się w rzecz. Słowa, słowa. Wszystkie są przypadkowe i niedoskonałe. Jozef i Maria zmierzali do Betlejem. Maria w ciąży jechała na osiołku. Obok szedł Józef. Nagle potknął się i o mało nie upadł. Zdążył wycedzić przez zęby: „O Jezu”. Maria odwróciła się do męża i powiedziała: „Świetne imię dla dziecka”. Tak pojawiają się słowa – przez przypadek.

1 komentarz: