środa, 28 maja 2014

Limeryki



Czas na limeryki.

(Danielewicz)

Pewien grabarz z przedmieścia Pabianic
Wszystkich ludzi kompletnie miał za nic
Spytany o przyczyny
Takiej wyniosłej miny
Odrzekł - żywy grabarzowi jest za nic

Pewien mądry kmieć ze Sworogaci
Tak przemawiał wciąż do chłopskiej braci:
Skoro ma się ku wiośnie
A w polu samo rośnie -
Tylko baby macać się opłaci

Urodziłeś się pod znakiem szcześciarza






Pod znakiem Szczęściarza

Czy widziałeś kiedyś ptaka
który tak wysoko latał
że wyglądał jak ćma

Czy byłeś kiedyś w miejscu
którego nie zniszczył człowiek
Gdzie powietrze i woda
były czyste i zdrowe

Czy oglądałeś kiedyś krajobraz
tak piękny
że nie mogłeś złapać tchu
z przejęcia

Czy słuchałeś muzyki
która tak na ciebie działała
że cały świat swym rytmem
na nowo stwarzała

Czy Twoja wyobraźnia potrafi
ożywić
kamień drzewo mgłę cień

Czy była w twoim życiu
chwila szczęścia mała
która się chwilą nie z tego świata
wydawała

Czy spotkałeś człowieka
któremu gdy w oczy spojrzałeś
nic mówić nie musiałeś

Czy nosisz w sobie
ten jeden wiersz
którego
zakończenie
codziennie dopisujesz
On
będzie z Tobą zawsze
tam gdzie wywędrujesz
Tak?!
Łaskaw jest dla Ciebie i los i świat!
Nie każdemu to się zdarza
Urodziłeś się pod znakiem
Szczęściarza

wtorek, 27 maja 2014

Polskie morze w maju

Z  niedzieli na poniedziałek była kulminacja fali na Wiśle. Woda w Wiśle - Przekopie płynie z szybkością dwudziestu kilometrów na godzinę, niosąc gałęzie, trawę, konary i śmieci niestety. Potem te butelki i plastiki zbiera JEDNA!!! kobieta na odcinku czterech kilometrów, od Sobieszewa do Mewiej Łachy. Traktor codziennie ciągnie przyczepę pełną worków. Jest czysto.
       Prom w Świbnie nie kursuje od piątku - przyjeżdżam tu rowerem dwa razy dziennie, aby przejechać się po Bulwarze Jednej Mili.
     

Stoją przy niej w większości jeszcze autentyczne domy niemieckich rybaków.
        Najładniejsze są domy z pruskiego muru. Oto jeden z nich do wyburzenia już niestety.(wpisał się na końcu)

 Dużo jeżdżę na rowerze - od Mewiej Łachy, aż do rezerwatu Ptasi Raj i wkoło wyspy. Niepowtarzalna jest jazda po brzegu morza, tuż przy falach. Jeden tylko warunek musi być spełniony: - morze powinno mieć krótką falę. To się zdarza często, morze wygląda wtedy jak jezioro, bo przecież to nie jest pełne morze, tylko zatoka.
     Codziennie dosłownie gna mnie nad morze. Najpierw rano, a nawet bardzo rano, wczoraj na przykład byłem przed wschodem słońca, o 3.20. (zdjęcie na końcu posta)
              
                Gdy wschodzi słońce, bardzo dobrze widać bursztyny wyrzucone przez fale.
One się tak magicznie świecą gdy idę raniutko pod słońce….. świecą się dosłownie bursztynowo. Najwięcej jest wiadomo: bursztynowego piasku. Schylasz się, a to, co tak świeciło okazuje się maleńką drobinką. Te na zdjęciu są nieco większe, wielkości groszku, tylko w zbliżeniu wydają się takie duże. Niemniej wyglądają bardzo .....bursztynowo.
                          
        

Bawię się fotografowaniem pod światło tych kolorowych cudów morza.

             


 Bursztyny, pusta plaża, maj nad polskim morzem to jest piękny czas: nie ma ludzi, rano nikogusieńko, a morze jest tak ciche, że słychać ptaki z lasu za wydmami, chociaż plaża jest tu szeroka na 100 - 150 metrów.
     
   


Po rannym bursztynowaniu jeżdżę po pieczywo do piekarni w Sobieszewie (niemiecki Bohnsack), na szosie ruch żaden, podobny do ruchu na bieszczadzkiej szosie Cisna-Komańcza, teraz zwłaszcza ruch jest nikły, bo prom nie pływa.
      Na wydmach kwitną róże.
Pokazały się grzyby jako dodatkowa atrakcja.



   


Morskie zachody słońca....
     



W Gdańsku byłem na nocy muzeów.


    

Chodzę z aparatem i czatuję na okazje fotograficzne. Ta tęcza budowała się pół godziny. Gdy stanęła w pełnej krasie, świeciła 55 minut! Zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć.
Po zniknięciu tęczy odwróciłem aparat na zachód…..

   
  

Nie jest fantastycznie?

 

sobota, 24 maja 2014

Opowieści sufich




Słynny jasnowidz, Szams ad-Din Tabrizi, udał się do poety Dżlalaludina Rumiego, kiedy ten był sędzią najwyższym w mieście Kazi. Poszedł tam w stroju pustelnika.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po przybyciu na miejsce, było oddanie wszystkich ksiąg do spalenia w ognisku, aby biedni mieli ciepło.
Rumi, zdziwiony jego postępowaniem zapytał, dlaczego przeznaczył tyle mądrości do ognia.
    - Wszystko co znasz, to litery - powiedział Szams.
Całe życie poświęciłeś czytaniu ksiąg a powinieneś robić coś innego, powinieneś zrozumieć, kim jesteś i gdzie jesteś. Jeśli to odkryjesz, staniesz się mądrzejszy niż te wszystkie księgi.
   Staniesz się większy niż jakakolwiek szkoła duchowa czy tradycja, o których czytałeś. Wtedy będziesz zdolny poznać tajemnicę wszechrzeczy.
     Rumi pod wrażeniem tego wydarzenia napisał tego dnia w swoim dzienniku:

-  "Bóg, któremu poświęciłem całe moje życie, objawił mi się dzisiaj w postaci człowieka."

piątek, 23 maja 2014

Morskie grzyby


 
Opowieści wakacyjne z Bieszczadów doprowadziłem do 10 sierpnia 2013 r. To był ten świt kolorowy u Henryka Bieszczadnika. 9 sierpnia rano byłem jeszcze na Tarnicy.......
To dopiero połowa wakacji 2013. Mam spore opóźnienie, ale jest tyle zdjęć i tyle się dzieje, ze nie daje się inaczej. 
Albo robić coś dobrze, albo wcale.
Pomału zbliżam się do tegorocznego zniknięcia w bieszczadzkiej głuszy. Chryszczata woła!

Wczoraj, postem "Urzepiający rzepak" zacząłem temat Wyspy Sobieszewskiej, na której byłem we wrześniu 2013 i jestem teraz, w maju 2014.

Najpierw wrzesień 2013.
  Jak nazwać grzyby,które rosną nad samym morzem? Rosną w pierwszym lasku nadmorskim?
Jak najbardziej nazwa "Morskie grzyby" pasuje. Mogą być jeszcze „Nadmorskie” , lecz nie sprzeczajmy się o szczegóły…
   



czwartek, 22 maja 2014

Urzepiający rzepak



    Kwitnący rzepak ma nie tylko urzepiający wygląd, ale także urzepiająco pachnie. Poza tym niewiele odkrywczego można o rzepaku napisać.
Żuławy, Wyspa Sobieszewska, maj 2014.
       



Czasami fotografowi dopisze szczęście i przypadkowo uwieczni kozła w skoku rzepakowym.

  



środa, 21 maja 2014

Kolorowy brzask w ośmiu odsłonach

Noc za nami, przebija się pierwszy brzask. Dziś jest to brzask kolorowy i do tego bieszczadzki. I jak tu iść spać?
Wybiegam na górkę obok domu i cykam jedną klatkę co kilka minut. I już dość słów, teraz tylko zdjęcia.
     


    
          

wtorek, 20 maja 2014

Noc przy świecach

A więc jestem w uroczym miejscu, w uroczym domu i z uroczymi ludźmi.
Poznaję gospodarza – Henryka Bieszczadnika, oraz młodą parę, właścicieli samochodu. Okazuje się, że Henryk był na czyichś imieninach w Cisnej i stanął w nocy może sto metrów przede mną, aby załapać się na podwiezienie.
        Młoda para zatrzymała się najpierw przy nim, a po stu metrach przy mnie. Kiedy Henryk zaproponował nocleg, młodzi spojrzeli na siebie, bo mogło tak być, że dwóch facetów umówiło się, że staną na szosie w pewnej odległości od siebie, udadzą, że się nie znają, a gdy wsiądą do samochodu, w odludnym miejscu o jakie tu nietrudno, okradną i być może zamordują młodych.
      Taka myśl przebiegła młodej parze po głowie, dlatego popatrzyli na siebie, ale mieli dość odwagi, by nie tylko jechać dalej, ale i przyjąć propozycję noclegu na jakimś zadupiu niebywałym.
Mówiąc krótko przyznali się, że mieli niezłego stracha.
Dopiero gdy zobaczyli dom, wyluzowali......
   



W domu Henryka nie ma prądu. Bo po co prąd? Żeby oglądać głupoty w telewizji? Gospodarz lubi za to siedzieć przy świecach.  Atmosfera  jest niepowtarzalna, a to mi się bardzo podoba...... 
    

Posiedzieliśmy aż do brzasku, tocząc nocne Polaków rozmowy.