niedziela, 1 czerwca 2014

Bursztyny raz jeszcze

Morze wyrzucało bursztyny w piątek od świtu.

     
  
Im bliżej wieczora, tym było ich więcej.

     
   
Kulminacja nastąpiła w nocy,  zbieracze z latarkami na ultrafiolet mieli bursztynowe
żniwa. Mnie się bardziej podoba zbieranie o świcie. Wtedy bursztyn jest taki...... bursztynowy.

               
Rano natomiast było już po wszystkim - wszędzie tylko góry trawy powodziowej pomieszanej z najdrobniejszymi patykami, plus śmieci. Po bursztynach wyrzucanych przez fale zostało tylko wspomnienie. Zrobiło się nieładnie, pewnie dlatego, abym mniej żałował, że dziś odjadę stąd.

Żegnam się z morzem słowami piosenki:

Już nie ma dzikich plaż,
Na których zbierałam bursztyny,
Gdy z psem do ciebie szłam
A mewy ósemki kreśliły, kreśliły
Już nie ma dzikich plaż
I gwarnej kafejki przy molo
Nie jedna znikła twarz
I wielu przegrało swą młodość, swą młodość

Wsiadam w pociąg powrotny, ocieram jedną łzę
Ludzie są samotni, czy tego chcą czy nie
Patrzę w oczy jesieni, nad morzem stada chmur
Pejzaż mojej nadziei, umyka mi z pod kół

 Już nie ma dzikich plaż
Starego sprzedawcy pamiątek

 I tylko w szumie traw znajduję ten cichy zakątek, zakątek







   






1 komentarz: