Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Supersiła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Supersiła. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Cywilizacja typu zero


 Futurologia, czyli przewidywanie przyszłości na podstawie naukowych prognoz, jest ryzykownym zajęciem. Niektórzy nie nazywają jej nawet nauką, ale czymś, co przypomina raczej wróżenie z fusów, ponieważ futurologia przez dziesięciolecia pracowała na tę nieprzychylną reputację całą masą nietrafionych przewidywań.

Atoli dziś już wiemy, że jest proste wyjaśnienie przyczyny tych nietrafnych prognoz: - otóż umysł homo sapiensa myśli liniowo, podczas gdy wiedza rośnie wykładniczo.

Do tej pory futurolodzy stosowali zasadę ekstrapolacji: - aby przewidzieć przyszłość, należy podwoić, lub potroić aktualny poziom rozwoju technicznego i Święto Lasu!

Okazało się jednak, że w ten sposób wychodzimy na manowce, bowiem nauka rozwija się w sposób nieprzewidywalny. Ilościowe ulepszanie istniejących technologii napotyka dość szybko ścianę i w sposób naturalny pączkuje wtedy nowa idea, wywracająca dotychczasowy porządek rzeczy.

     Czynnikiem dominującym staje się jakościowy przełom i to w nieoczekiwanym miejscu.



                 John von Neumann

Jednym z najbardziej znanych przykładów błędnej prognozy futurologicznej jest wpadka Johna von Neumanna, nie byle kogo, bo twórcy współczesnego komputera elektronicznego, a jednocześnie jednego z wybitnych matematyków XX wieku. Otóż ten facet zaraz po roku 1945 ogłosił dwie prognozy:

Pierwsza brzmiała: - Komputery przyszłości staną się tak monstrualne i kosztowne, że tylko najbogatsze państwa będą mogły sobie na nie pozwolić.

Druga: - Komputery będą potrafiły dokładnie przewidzieć pogodę.

I co? Oto zostaliśmy dosłownie zalani niedrogimi, miniaturowymi komputerami mieszczącymi się w dłoni, a układy komputerowe są tak tanie i łatwo dostępne, że stały się integralną częścią wielu współczesnych urządzeń. Mamy procesor tekstu, inteligentne odkurzacze, telewizory, a Sztuczna Inteligencja stała się wręcz zagrożeniem.

Azaliż nawet najpotężniejszym komputerom nie udaje się przewidzieć pogody. Klasyczny ruch pojedynczych cząstek da się przewidzieć, jednak pogoda jest tak skomplikowana (niektórzy przyrównują ją nie bez powodu do żywej istoty), że nawet kichnięcie może spowodować rozchodzące się zakłócenia, które będą się wzmacniały na obszarze tysięcy kilometrów i w końcu wywołają huragan. (Efekt motyla).



Pomimo tych wszystkich istotnych problemów, spróbujmy określić kiedy jakaś hipotetyczna cywilizacja może osiągnąć zdolność władania dziesiątym wymiarem, czyli Supersiłą.

    Otóż astronom Mikołaj Kardaszew z byłego Związku Radzieckiego zaproponował kiedyś niegłupią klasyfikację cywilizacji na trzy typy:

- Cywilizacja typu I włada zasobami energetycznymi całej planety. Przebrnęła przez barierę uranu unikając atomowej samozagłady. Nauczyła się sterować pogodą, zapobiegać trzęsieniom Ziemi, drążyć głęboko ziemską powłokę, zbierać plony z oceanów. Ukończyła badanie swojego systemu planetarnego.

- Cywilizacja typu II kontroluje energię swojego słońca, co nie oznacza wykorzystania pasywnego, lecz eksploatację gwiazdy. Potrzeby energetyczne tej cywilizacji są tak wielkie, że bezpośrednio korzysta z energii swego słońca do zasilania urządzeń. Rozpoczyna kolonizację lokalnego systemu gwiezdnego.

- Cywilizacja typu III panuje nad całą galaktyką. Energię czerpie z miliardów systemów gwiezdnych. Potrafi manipulować czasoprzestrzenią.

Podstawa powyższej klasyfikacji jest prosta. Każdy poziom jest określony przez podstawowe źródło energii danej cywilizacji.

- Cywilizacja I wykorzystuje energię planety.

- Cywilizacja II czerpie energię z gwiazdy.

- Cywilizacja III czerpie energię z całej galaktyki.

 

Takie zaszufladkowanie ignoruje wszelkie przewidywania co do szczegółów (z całą pewnością byłyby one błędne), skupia się jedynie na aspekcie czysto fizycznym – produkcji energii.

Teraz spróbujmy sklasyfikować naszą cywilizację.

Nasza cywilizacja jest typu zerowego. Dopiero zaczęła wykorzystywać zasoby planety, nie ma technologii ani środków, aby zagadnienie kontrolować. Czerpie energię z paliw kopalnych ropa, węgiel, wydobywanych w większości w Trzecim Świecie siłą ludzkich mięśni. Nasze komputery nie potrafią przewidzieć pogody, nie mówiąc już o jej kontrolowaniu. Z takiej perspektywy nasza cywilizacja przypomina nowo narodzone niemowlę, a małpę z brzytwą biorąc pod uwagę barierę uranu.

Jak widać, zarysowany obraz wygląda dość niesympatycznie, dlatego dla osłody spróbujmy wyszukać jakąś nutę optymizmu wywodzącą się ze wspomnianej już parokrotnie prostej konstatacji: - Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Otóż opisany sposób szufladkowania cywilizacji również opiera się na założeniu rozwoju liniowego, a my już wiemy, że tkwimy i to po uszy we wzroście wykładniczym. A ów przebiega znacznie szybciej, niż potrafimy to sobie wyobrazić. 

Oraz w tej cywilizacji typu zero, jest jeszcze tak wiele cudnych nie zniszczonych miejsc!





CDN

piątek, 9 grudnia 2022

Przyszłość cywilizacji

 


Zdjęcie z teleskopu Hubble'a - "palce Boga".

Jakie znaczenie dla rozwoju cywilizacji ma milion lat?

„Od kilku dziesięcioleci mamy radioteleskopy i statki kosmiczne, a nasza cywilizacja techniczna ma lat kilkaset. Natomiast cywilizacja rozwijająca się od milionów lat wyprzedza nas tak, jak my wyprzedzamy lemury”.

                                                                         Carl Sagan


Pomińmy w naszych rozważaniach rozwój społeczności, rozumiany jako
„wszystkich dóbr materialnych jeszcze więcej”, ponieważ wzrastająca liczba populacji, przy ograniczonych zasobach Ziemi, pokazuje, że tak się po prostu nie da.

Fizyk Paul Davies rozważał kiedyś, czego możemy się spodziewać, gdy rozwiążemy naukową zagadkę unifikacji wszystkich sił w jedną Supersiłę. Napisał, że wtedy „moglibyśmy zmieniać strukturę przestrzeni i czasu, wiązać węzły w nicości i na życzenie tworzyć materię, tworząc dowolne, egzotyczne formy materii. Mielibyśmy także umiejętność manipulowania wymiarowością przestrzeni. Stalibyśmy się Władcami Wszechświata”.


To mniej więcej kiedy zbliżymy się do wykorzystywania tej mocy hiperprzestrzeni?

Do eksperymentalnej weryfikacji teorii hiperprzestrzeni, przynajmniej pośredniej, powinno dojść jeszcze w XXI wieku. Azaliż skala energii potrzebnej do posługiwania się dziesięciowymiarową czasoprzestrzenią, czyli osiągnięcie poziomu „Władców Wszechświata”, wyprzedza obecne możliwości Ziemian o wiele tysiącleci.

Są jednak dwie możliwości uzyskania sygnalizowanych boskich umiejętności:

- Po pierwsze primo spotkanie inteligentnej formy kosmicznego życia, która takie umiejętności już ma, a jednocześnie byłaby skłonna podzielić się wiedzą.

- Po drugie primo pracowite zgłębianie zagadnienia przez wspomniany wyżej okres kilku tysiącleci.

Co do pierwszego primo, wyłania się następna zagadka: - Czy kosmiczna inteligencja władająca Supersiłą, zechce się podzielić swoją wiedzą z debilami?

Bo jak nazwać te niby inteligentne małpy mieszkające na trzeciej planecie od lokalnego słońca, w układzie planetarnym z peryferii galaktyki, które siedzą z zapalonym lontem na beczce atomowego prochu i nie tylko warczą na siebie nawzajem, ale i zabijają?

Jednocześnie historia rozwoju społecznego omawianych małp, to nieustanne pasmo tysięcy coraz bardziej krwawych wzajemnych wyrzynań? I aż się prosi przypomnienie przysłowia: - "dać małpie brzytwę”. Wyższa cywilizacja w najlepszym dla nas przypadku uniknie kontaktu z głupkiem. Jednak tu znowu coś się nie zgadza – o czym świadczy ingerencja Innych w misję Apollo 13. Był wpis.


(Zobacz google –„ eksplozja zbiornika z tlenem”. Natomiast ani słowa o incydentach z UFO w pobliżu rakiety przygotowanej do startu, oraz o załadowanym ładunku atomowym, który miał być zdetonowany na Księżycu).

Czyli pozostaje druga alternatywa – mozolna praca samouka siedzącego na beczce atomowego prochu.

Współczesne akceleratory mogą wzmocnić energię cząstki do prawie dwóch bilionów elektronowoltów. Największy akcelerator znajduje się w Genewie i jest nazywany w skrócie SSC. Zarządza nim konsorcjum czternastu europejskich narodów. To największy akcelerator, jednak energia wytwarzana w nim wygląda dość blado wobec energii potrzebnej do badania hiperprzestrzeni. Bo żeby było dobrze, trzeba by, bagatelka, osiągnąć energię trylion razy większą! A trylion to jeden i piętnaście zer!

Ale spoko i pomalutku. Kiedy zaczynała się era komputerów, futuryści, na przykład polski sławny pisarz Stanisław Lem, przewidywali (metodą ekstrapolacji) że dla superkomputera zabraknie w końcu miejsca na planecie.

I co? Oto pojawiła się nowa technologia. Może nowa dla Ziemian, bo przecież wzięła się ona (tranzystor plus kilka innych wynalazków) z pojazdu Innych rozbitego w Roswell. W każdym razie dzięki skopiowaniu technologii, albo tylko sławnemu: - „Kiedy dają – bierz!” nastąpił „kop do przodu” - pojawiła się miniaturyzacja i całkiem nowy kierunek rozwoju elektroniki. 

Zdjęcie incydentu Crabwood. Był wpis.


Czemu używam określenia Inni? Kiedy mamy dwie cywilizacje – z których jedna jest wyraźnie starsza, bowiem przeskoczyła barierę uranu wchodząc na wyższy poziom, dlatego ona jest Inna od naszej. 

Zdjęcie: Nicola Tesla - był wpis.


Cywilizacja jest Inna, bo ta nasza, młodsza, reprezentowana podobno przez Koronę Stworzenia, znajduje się dopiero na etapie konsekwentnego niszczenia własnego gniazda, a więc zasługuje na miano Obcej zarówno dla rozumu, jak i planety. Czyli przed nami rozstaje i dwie drogi: - albo zbiorowe samobójstwo, albo przeskoczenie bariery uranu. 

Fizycy kwantowi szacują ostrożnie, że po trzystu latach stąpania po oblodzonej linie, oleum w umysłach ludzi wreszcie przeważy i wtedy to, co nas miało zabić, zadziała przeciwnie i nas wzmocni. 


CDN