Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mokotów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mokotów. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 października 2022

Mysieł! Jesteś cudem!

Na warszawskim Mokotowie, u zbiegu ulic Puławskiej i Dworkowej, w maju 2022 pojawił się baner o zaskakującej treści. Na wielkim, białym polu zobaczyliśmy słowa:


Przez wiele dni mieszkańcy dzielnicy zastanawiali się: - o co tu chodzi!? Na temat napisu powstało wiele teorii. Kim jest Mysieł? I dlaczego jest cudem?

Część internautów uważała, że to jakaś akcja reklamowa, inni pisali, że może chodzić o popularną w latach 90. piosenkę zespołu De Su pt. "Życie cudem jest". Niektórzy nawet słyszeli w niej frazę "Mysieł cudem jest".

      W oficjalnym tekście piosenki jednak taki zwrot nie występuje.

Można tę teorię złożyć na karb dziecięcych przeinaczeń tekstów piosenek. To dość powszechne, że dzieci śpiewają po swojemu, często wymyślając nieistniejące słowa. Więc reklama, czy mem?

      Uwagę zwracała czcionka, jakiej użyto przy zaprojektowaniu napisu. To Comic Sans - najbardziej znienawidzona czcionka grafików. Często jest kojarzona z internetowymi memami, co mogło tylko podkreślać humorystyczny przekaz billboardu

 

Trudno było rozstrzygnąć, co autor miał na myśli. Faktem jest, że w krótkim czasie "Mysieł" zaczął funkcjonować w wirtualnej przestrzeni jako mem. - Mysieł na prezydenta! - podsumował absurdalnym okrzykiem całą dyskusję jakiś użytkownik netu….

 

Wszystko wskazywało, że napis jest sprawą prywatną. Tym bardziej, że koszty wydruku banera i wynajęcie miejsca na jego ekspozycję były relatywnie niskie. Kim w końcu okazał się Mysieł?

      Nie mylili się ci, którzy stawiali na pieszczotliwe określenie czyjejś wybranki, lub wybranka. Takie wyjaśnienie było najbardziej logiczne. Zagadkę rozwiązali dziennikarze: - skontaktowali się mejlowo z tajemniczym klientem, który zamówił baner i zapytali go o znaczenie napisu. Anonimowy autor odpowiedział w zaskakujący sposób:

 

 - „Czasem los zsyła nam taką osobę, przy której wszystko jest „bardziej”: - Szklanka jest zawsze do połowy pełna, a samym swoim towarzystwem przemyca jakimś sposobem radość, przez co łagodzi trudy dnia codziennego. Czyli jest cudem. Ten billboard to takie wyznanie, a przede wszystkim podziękowanie za obecność dla kogoś takiego”.

 I na koniec podpis „An”. 

-------------------------

Baszta Mauretańska, ul. Puławska 55.
















wtorek, 19 kwietnia 2016

Nocna wyprawa w dzieciństwo

Któregoś wieczoru postanowiłem odwiedzić tereny dzieciństwa na warszawskim Mokotowie. Była godz. 22.00 kiedy znalazłem się przy ul. Rakowieckiej.
       Oto budynek „mojej” uczelni, wtedy SGPiS.

Ciekawy budynek na rogu Narbutta i Niepodległości.


Pusta o tej porze ulica Puławska. Baszta Mauretańska, którą pamiętam jako ruinę po Powstaniu Warszawskim. To w niej, w jej gruzach odkryłem mój pierwszy skarb - rozsypaną amunicję karabinową. Przyniesioną do domu, ukryłem pracowicie pod tapczanem.
    


I magiczna sesja zdjęciowa z księżycem w pełni i Pałacem Schustra w tle.
Na pierwszym zdjęciu widać oświetlone okno na przyziemu.

Kiedy pałac był malowniczą ruiną, a ja miałem pewnie 5 – 6 lat wchodziłem przez to zrujnowane okno do środka. Wszędzie leżał ceglany gruz. Tu były przed wojną obszerne pomieszczenia kuchenne. Pamiętam, że na ścianie wisiała jeszcze zardzewiała patelnia monstrualnych rozmiarów, patrzyłem na nią z nabożnym podziwem, zastanawiając się, czy to właśnie na niej zła wiedźma chciała usmażyć Jasia i Małgosię.







Potem, kiedy już chodziłem do szkoły na Grottgera, wchodziliśmy z kolegami z podwórka do przepastnych lochów pod pałacem.
Ruina była centralnym, niezapomnianym, fantastycznym terenem zabaw dla okolicznej dzieciarni, która wychowywała się "na podwórku".
Najczęściej bawiliśmy się w wojnę. 
     Podział był na dwie grupy: Powstańców i Niemców.
Tu początkowo powstawały konflikty: - nikt nie chciał być Niemcem. Niemcem zostawało się najpierw za karę, a potem życie podpowiedziało zasadę zmienności: - Niemcy zamieniali się w Powstańców, a Powstańcy w Niemców.
Rano i w ciągu dnia buszowała w ruinach dzieciarnia, wieczorami teren obejmowali w posiadanie pijacy, oraz element, czyli luje.
Pałac odbudowano dopiero w 1967 roku.

Krążę po terenie, szukam ciekawych ujęć, jest już po północy. Odżywają wspomnienia. Tylko księżyc i cisza. Czas wracać z tej nocnej wyprawy w dzieciństwo.