Źródło promieniowania kosmicznego ciągle nie jest znane, ono jest ukryte gdzieś głęboko w przestrzeni kosmicznej, poza naszą Galaktyką. To promieniowanie ma energię o wiele większą niż jakiekolwiek promieniowanie odkryte w laboratorium. Ma ono nieprzewidywalną energię i nie uwalnia jej na żądanie. W pewnym sensie to tak, jakbyśmy próbowali gasić ogień czekając na burzę. Burza z intensywnym deszczem mogłaby bowiem ugasić ogień natychmiast, tylko jest jedno „ale”. Moment nadejścia takiej burzy jest trudny do przewidzenia. Niektórzy twierdzą nawet, że pogoda ma wiele zmiennych i bardziej przypomina żywą, a więc kapryśną istotę, niż dające się opisać zjawisko fizyczne.
Co
ciekawe promieniowanie kosmiczne zostało odkryte 80 lat temu przez księdza Theodora Wulfa, podczas eksperymentu na
szczycie wieży Eiffla w Paryżu.
Ksiądz łowił tam promieniowanie w butelki
lejdejskie. Przez pierwsze 30 lat po wspomnianym odkryciu, odważni fizycy
wzlatywali w balonach, aby rzecz zmierzyć dokładniej. Zainteresowanie
przygasło, gdy Ernest Lawrance
wynalazł cyklotron i wytworzył w laboratorium wiązkę silniejszą iż
promieniowanie kosmiczne.
Promienie kosmiczne, których energia wynosi około 100 milionów
elektronowoltów, są powszechne jak krople deszczu – uderzają w atmosferę Ziemi
w tempie kilku cząstek na centymetr kwadratowy na sekundę, natomiast wynalazek Lawrance’a umożliwił osiąganie energii
dziesięć razy większej.
Dziś miejsce fizyków w balonach zajęły satelity,
które niosą w swych wnętrzach liczniki promieniowania, a naukowcy wymyślili
następujący ambitny projekt służący badaniu zjawiska:
Na powierzchni 2,5 kilometra kwadratowego pustyni
rozłożono olbrzymi układ detektorów, które miały oczekiwać na deszcz
promieniowania kosmicznego. Teren był idealnie odosobniony: - to Dugway Proving Grounds, 150 km. na południowy zachód od Salt Lake City w stanie Utah.
Jak
obliczono, ten układ detektorów był wystarczająco czuły, aby określić źródła
najbardziej energetycznych promieni kosmicznych. Dość szybko zlokalizowano dwa
potężne źródła emisji – to Cygnus X-3 i
Herkules X-1. Oba źródła określono
jako wirujące gwiazdy neutronowe, albo czarne dziury, które powoli wchłaniają
gwiazdę towarzyszącą, tworząc olbrzymi wir energii rozsyłający silne
promieniowanie.
Największy zanotowany impuls energii wynosił 10 do dwudziestej potęgi elektronowoltów. To olbrzymia liczba, przekraczająca 10 milionów razy moc cyklotronu SSC, gdyby oczywiście to urządzenie pracowało. (Kongres USA wstrzymał projekt). W obecnym stuleciu nie ma szans na uzyskanie energii potrzebnej do zbadania dziesiątego wymiaru. Natomiast w kosmosie występuje taka energia – jest ona ukryta we wnętrzu czarnych dziur z naszej Galaktyki.
Tylko jeszcze drobnostka: - Należy podlecieć do
czarnej dziury, wykonać skok kwantowy do jej środka - lub dać się po prostu do
niej wciągnąć trzymając w rękach kabel energetyczny przez który nastąpi
przepływ energii Plancka na Ziemię. Więc utopia.
W każdym razie fizycy kombinują, marzą i nie
poddają się, ponieważ jak wiemy nie tylko warto, lecz wręcz należy walczyć o
realizację marzeń. Pomimo tego, że Kongres
zatrzymał budowę SSC, fizycy wierzą, że rozwiązanie tajemnicy 10 wymiaru
leży w kosmosie.
Przecież w XIX wieku niektórzy uczeni twierdzili,
że nigdy nie dowiemy się z czego zbudowane są gwiazdy. Na przykład francuski
filozof August Comte w 1826 roku
pisał, że gwiazdy na zawsze pozostaną tylko nieosiągalnymi punktami świateł na
niebie. Dowodził, że nigdy nie potrafimy opuścić Ziemi i dosięgnąć gwiazd.
Jednocześnie w tym samym czasie fizyk niemiecki Joseph von Fraunhofer określał skład
chemiczny gwiazd, rozczepiając za pomocą pryzmatu i spektroskopu białe światło
wysyłane przez gwiazdę. Każdy pierwiastek bowiem emituje charakterystyczne
widmo świetlne, będące swoistym „odciskiem linii papilarnych palca”. Fraunhofer dokonał więc niemożliwego i
określił wodór jako główny pierwiastek gwiazd.
Odkrycie Fraunhofera
zainspirowało z kolei innego fizyka o zacięciu artystycznym do napisania
wiersza:
Mrugaj,
mrugaj, gwiazdko mała,
Wiem już, z
czego jesteś cała;
Na podstawie
światła wzoru
Wiem, że
składasz się z wodoru.
I choć energia potrzebna, by dotrzeć do gwiazd za
pomocą rakiety, była ciągle poza zasięgiem Comte’a
i ortodoksyjnej części ówczesnej nauki, okazało się, że problem można obejść i
rozwiązać nie ruszając się z miejsca.
Podobnie może być z potencjalną niemożnością osiągnięcia na Ziemi energii Plancka. Rozwiązanie może przyjść z kosmosu, albo z jakiegoś źródła, jeszcze nieznanego nauce.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz