wtorek, 9 listopada 2021

Kto jest dziś ludożercą


 

Kanibalizm

Afryka w początkach XX wieku. Ferdynand Ossendowski pisał, że murzyni wcale nie kryli się z tym upodobaniem. Tak, upodobaniem, bo po pierwsze było to działanie uświęcone tradycją – wroga należy zjeść, a po drugie twierdzili, że mięso ludzkie jest najsmaczniejsze.



      Cywilizowany świat oburzał się z tego powodu, a podróżnik argumentował:

 „Kiedy napastnicy spychali tubylców coraz głębiej w nieurodzajny teren, głód i pragnienie przysłaniały wszystko. Ciało wroga stawało się cennym pokarmem, a jego krew gasiła pragnienie.

     Potem było coraz gorzej. Dlatego wodzowie ustalili Krwawe Ofiary z najsłabszych ludzi szczepu, a gdy i to nie wystarczało, ogłoszono zakaz grzebania zmarłych i poległych, ciała ich oddając na pożywienie dla wojowników, kobiet i dzieci.

To surowa potrzeba spowodowała powstanie właśnie takich obyczajów wśród zrozpaczonych szczepów, które były ścigane przez zaborczych i okrutnych przybyszów. Tubylcy cofali się przez długie wieki, aż oparli się w niedostępnych lasach”.







 

       Cywilizowany świat atakował Ossendowskiego, za obronę murzyńskich zwyczajów, a podróżnik wcale nie miał zamiaru się bronić, w myśl zasady, że najlepszą bronią jest atak.

Dlatego pisał: 

„A przypomnijcie sobie, jak długo żyły starodawne kulty w waszym społeczeństwie!

     W Anglii i Irlandii druidowie zniknęli i to nie od razu, z chwilą narzucenia siłą nauki Chrystusa. Przez wieki jednak druidyzm wypływał walcząc z wpływami Nazarejczyka!

Przypomnijcie sobie Juliana Odstępcę i powrót do wierzeń helleńsko-rzymskich!

A zapomnieliście już, że podczas wojen, klęski głodu w Rosji 1921-23, wśród rozbitków z tonących okrętów, więźniów uciekających z francuskich, czy angielskich galer, z rosyjskich więzień, wśród poszukiwaczy złota, błądzących w puszczy czy w górach – przypadki ludożerstwa były na porządku dziennym!

    Czyż w Rosji Wschodniej, a nawet Środkowej nie istnieją nawet dziś ( lata dwudzieste XX wieku) kulty przodków, obok licznych świątyń obrządku wschodniego i zastępów policji, nauczycieli i lekarzy?

      Czyż tam nie modlono się oficjalnie w urzędowych kościołach, a szczerze przed figurami szczepów Czuwaszów, Mordwińców, Czeremisów, lub przed starosłowiańskimi zbutwiałymi pniami dębów poświęconymi Perunowi?

    Powiecie mi, wy dumni ludzie, że piszę o Rosji – kraju niepojętym, gdzie wiedza i czarnoksięstwo, zabobony i ohyda są dziełem jednej matki.

 Przypomnę więc wam coś, na co godzicie się bezmyślnie.

 

Boicie się trzynastki tak dalece, że w waszych hotelach nie ma pokoju o tym numerze. Tę bojaźń ktoś zaszczepił w ludziach w średniowieczu.

(Żydowska kabalistyczna Księga Zohar podaje znaczenie liczby trzynaście jako „miłość”. Pełen pychy KK zawsze starał się i to na wiele sposobów przykrywać swymi symbolami znaki innych, rzekomo gorszych religii. Tak stało się ze świętymi miejscami naszych słowiańskich ojców – dziś stoją w tych miejscach kościoły. Trzynastki nie udało się przykryć, więc zastosowano dyskredytację – trzynastka jest zła. I tak było dopóki trzynastka nie pokazała się w godzinie śmierci Wojtyły – od tej pory stała się jakby święta.  Przyp.autora bloga)

   Mówicie o Belzebubie, a zapominacie, że był to babiloński i fenicki Baal-Zebub – Stwórca. Bóg Asurbanipala i Sargonidów.

 (Aż do naszych czasów przetrwały potężne fundamenty Świątyni Boga Baala w Libanie w miejscowości Baalbek – autor bloga).

      

Korzystacie z wróżbiarek tak samo, jak to czynili mieszkańcy asyryjskiej Niniwy, pastuchy z północnej Gobi, wojownicy z Himalajów i myśliwi znad morza Beringa.

       Macie uświęcone obyczajem huczne święta po zbiorach urodzajów i karnawałowe szaleństwa, lecz tak samo czynili czciciele Demeter i Persefony w kulcie agrarnym.

W tych samych porach roku tańczyły bachantki, uwieńczone kwiatami, nagie, pijane winem i żądzą.

     Boicie się, panie i panowie, samotnych drzew dziuplastych, mogiły samobójcy, a nie chcecie wiedzieć, że tych samych miejsc boją się Arabowie, Tauregowie i Murzyni, bo tam mają swe siedziby duchy przodków i złe duchy – dżiny.

      Wierzycie, że podkowa przynosi szczęście, a zapominacie, że wykuł ją kowal – haddad, półczarownik.

      Pukacie w niemalowane, czy w pierwszy lepszy drewniany przedmiot, nie wiedząc czemu, a wasz czarny brat robi to samo, tylko, że on wie, że w drzewie osiedlił się duch jego przodka-opiekuna.

      Rozprawiacie o reinkarnacji i transmigracji dusz, wasi okultyści znają nawet górę, do której one zdążają, a czyż co innego od wieków mówią bramini i buddyści w Indiach, czy Tybecie, ale także kapłani ziemi szczepów Mossi, Senufo, Aszanti czy Guro?

      Wy również jesteście ludożercami, gdyż wasze prawo, wasza nauka i wiara, pozwalają przekładać w chore, sterane ciało – młode i silne kości, skórę i narządy zdrowych ludzi z waszego społeczeństwa, wlewać ich krew do waszych zwiędłych żył.

      Czyż dla wypchania brzuchów waszych banków nie składacie ofiary z ciała i krwi waszych biedniejszych braci, pozbawiając ich odporności zatrutym oddechem fabryk i kopalń?

     Pomyślcie, czy wasze ludożerstwo i wasze krwawe ofiary nie są bardziej potworne od murzyńskich, bo wy pożeracie nie tylko ciała, lecz także z niezwykłą perfidią ludzkie dusze, zabijając w nich radość życia i chęć istnienia!

      Powinniście czuć nie pogardę, lecz współczucie dla czarnych zjadaczy ludzi.

     Należy bowiem przekonać ich, że minęły czasy, gdy bogowie łaknęli krwi i że teraz ludzie powinni nazywać siebie braćmi.

Powinna nadejść chwila, gdy wszystkie drewniane i kamienne fetysze trafią do muzeów, a biali i czarni ludzie z jednakowym wstrętem będą się im przyglądać jak straszliwym potworom przedpotopowym”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz