niedziela, 26 września 2021

Ostatni tegoroczny prawdziwek




Kilka dni temu: - druga połowa września, mazowiecki las.

Na samym środku drogi czeka na mnie piaskowy prawdziwek.

Młodzieży grzybowej już praktycznie nie ma, ślimaki pracowicie dojadają to, co zjeść się jeszcze daje. Pokazały się gąski, a to sygnał z lasu do którego jeżdżę, że nadszedł koniec sezonu grzybowego. O świcie było 8 stopni, ale zerwał się wiaterek i powiało takim chłodem, że zakiełkowała myśl: - zima się zbliża. Jeszcze nie było przymrozku, dlatego liście dalej trzymają się mocno na dębach i nie zmieniają koloru. Koloruje się za to klon.



Potem wyjrzało słońce i zrobiło się miło. A prawdziwek piaskowy powiedział mi krótko: - Do widzenia panu! Zacznij pan bloga pisać, bo z tego, co wiem, przyszedł właśnie czas „po grzybach”, a słowo się rzekło i trzeba być wiarygodnym.                                                                                                                        Dziś spojrzałem na kalendarz, a tu w dacie znajoma liczba 26 - dwie trzynastki - dwie miłości. Pozdrawiam Czytelników.

Był dzień powszedni, więc w lesie nikogo. Dotarłem do mego ulubionego kwartału dębiny świetlistej. Robiłem zdjęcia i cieszyłem się jak dziecko tym, co jest. 










1 komentarz:

  1. Cześć Zbyszku! Cieszymy się, że wróciłeś do nas :-)

    OdpowiedzUsuń