Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolejka leśna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolejka leśna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 stycznia 2024

marlod skomentował post "Pod jaworem"

Pozwolę sobie Zbyszku na dokładniejszy opis mojej bieszczadzkiej wycieczki .

Gdzieś w drodze z Rzepedzi do której dojechałem z tatą czarną ciuchcią z Zagórza, po 12-godzinnej podróży pociągiem nocnym z Łodzi, spotkaliśmy stado owiec z owczarkiem, strażnikiem stada. Było to w okolicy Turzańska. Pies przemiły, położył mi głowę na nogach, dorwał się do pustego słoika po pulpetach, które z tatą podgrzaliśmy na kuchence turystycznej;) Wylizał dokładnie resztki w środku. Morze zieleni i traw wokół. 1.lipca 1988 roku. W oddali las i cel: Chryszczata (bez oznakowania szlaku) . Po posiłku ruszyliśmy dalej, nie wiedząc co nas czeka. Planowaliśmy dojść do czerwonego szlaku i zejść z Chryszczatej do Duszatyna.. Ale czasy to były bez GPSów, i innych wynalazków.

Trasa była celowo zaplanowana bez oznakowanego szlaku , bo tego wymagała odznaka turystyczna na kolejnym etapie trudności. Z Turzańska na Chryszczatą, idąc ścieżką w górę, wchodząc w las, widzieliśmy jak ścieżka coraz bardziej zanika... Idziemy dalej, a las coraz bardziej dziki i pełen wykrotów. Nie doszliśmy na Chryszczatą, a skądże! Robiło się późne popołudnie, my zmęczeni po całonocnej podróży, z ciężkimi plecakami na plecach. Las mieszany, potem bukowy, z wykrotami, dolinami , przewalonymi drzewami. Czułem się jak w Amazonii. W pewnej chwili nie wiedząc dokładnie dokąd zmierzamy, tata zawiesił kartkę z opisem naszej wycieczki, na wypadek gdyby ktoś nas później szukał:) Szliśmy na azymut w kierunku zachodzącego słońca, potykając się co trochę o śliskie od wilgoci przewalone drzewa, skały lub liście.

Przed zmierzchem udało nam się zejść do cywilizacji:) a mianowicie do wsi Prełuki. Tam zapukaliśmy do domku przy stacji kolejki leśnej. Mieszkał tam gość który uciekł od rodziny i znajomych , bo leczył alkoholizm. Chciał mieć spokój i uwolnić się od nałogu i znajomych z którymi popijał. Zapaliliśmy światło w pokoju , zaraz przyjechał ktoś na motorze z pobliskiego campingu (może na nim było wtedy kilka namiotów).Sam się dziwił że zapaliło się w tym domu światło, bo zwykle nikt tam światła nie palił. Mieliśmy gołe łóżka na sprężynach, ale mieliśmy śpiwory więc dało się przespać. I tak z Rzepedzi podążaliśmy aż po Tarnicę i Ustrzyki Górne przez kolejne kilkanaście dni. Oj dałbym wiele żeby cofnąć się do tych czasów i z Ś.P. Tatą pójść znowu w góry.
W drodze powrotnej PKS z Ustrzyk Górnych do Zagórza , zabierał gdzieś po drodze żywego świniaka w klatce i przewoził go w luku bagażowym. Ech, łezka się w oku kręci.