Bieszczadzkiej wiosny.
Jak podaje Księga Zohar liczba trzynaście to dłoń albo miłość.
Dwadzieścia sześć to dwie dłonie, albo modlitwa, albo dwie miłości.
Zanim umarł polski papież, dla kk liczba trzynaście była brzydka, ponieważ czciła ją Kabała. Kiedy okazało się, że papież umarł o godz. 08.41, w sposób nagły i cudowny Watykan odtrąbił odwrót i przygarnął trzynastkę do swego szczerego przecież serca.
13 zdjęć bieszczadzkiej wiosny.
Astronomia Finansowa wykorzystywana do skutecznej gry na FOREX, kontraktach terminowych i ETF. Daty zwrotne wielokrotnie udowodniły swoją moc. Można dzięki nim osiągnąć wolność finansową.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kaczeńce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kaczeńce. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 12 kwietnia 2020
sobota, 8 kwietnia 2017
Zjawa w żółtym welonie
Było
na niebiesko, teraz dla odmiany będzie na żółto, z domieszką czarnego.
U
progu Podlasia, w Liwskim Zamku, na dziedzińcu i baszcie, w
księżycowe noce pojawia się postać kobieca osłonięta żółtym
welonem.
Postać nie ma nóg, unosi się tuż nad ziemią i przemieszcza płynnie w różne strony, przystając co pewien czas. W czasie tych postojów, przygodnego widza przebiegają ciarki - jak mówią świadkowie zjawiska, którym wtedy także włos się jeży na głowie (z wyłączeniem łysych)
Aby odkryć, kim jest ta zjawa, wystarczy
poszperać w starych kronikach, .
Otóż
w Zamku popełniono jak można się domyślać – zbrodnię.
Żona
kasztelana Marcina Kuczyńskiego, Ludwika, poniosła tu śmierć hańbiącą i
niezasłużoną.
Kasztelanowa
nie była kobietą urodziwą, jednak zazdrosny mąż permanentnie
posądzał ją o flirty z młodymi dworzanami.
Ogarnęła
go taka fobia, że kiedy w niewyjaśniony sposób zginęły trzy
brylantowe pierścienie które ofiarował kiedyś żonie, uznał to
za niezaprzeczalny dowód zdrady.
Rzekomo
kasztelanowa płaciła pierścieniami za chwile przyjemności
pozamałżeńskiej.
Kasztelan
oskarżył żonę o cudzołóstwo i wtrącił ją do lochu.
Wtrącił, a że poczuł się całkiem
zagubiony psychicznie, udał się do przybocznego duszpasterza, i zapytał co ma dalej robić.
Od
zawsze obok pana był bowiem pleban (I jeszcze wójt)
Dziś
w naszym polskim zaścianku na przykład, mamy także ten dobrze znany układ
– symbiozę, w postaci chimery: polityk – kapłan.
Kasztelanowa
nie miała z jakichś powodów zbyt wysokich notowań u zamkowego księdza, dlatego ten wymyślił
poddanie kobiety dość szczególnemu „sądowi bożemu”.
Otóż
wieczorem nieszczęśliwej kobiecie przyniesiono do lochu cegłę.
Oznajmiono, że jeśli do rana kasztelanowa przewierci tę cegłę na
wylot – będzie oczyszczona z zarzutów.
Wszystko
skończyłoby się happy endem gdyby nieszczęsna miała wiertarkę
lub chociaż gwóźdź.
Niestety, w lochu nie było nic takiego. Tę
cegłę miała przewiercić gołym palcem!
Dowcipny
był ten ksiądz. I jak tu czarnych nie lubić?
Rankiem
poniżona i zapłakana kasztelanowa stanęła w progu lochu z nienaruszoną
cegłą.
Wyrok
wykonano jeszcze tego samego dnia, ścinając Ludwikę na wielkim
głazie leżącym w zamkowym dziedzińcu.
Jakiś
czas potem strącano srocze gniazda z drzew otaczających zamek,
ponieważ kasztelanowi przeszkadzały srocze nawoływania.
W
jednym z gniazd wśród drobiazgów cennych tylko dla sroki,
znaleziono owe trzy zaginione brylantowe pierścionki.
Kasztelana
zagryzło sumienie – zwariował i szybko zszedł z tego świata.
Sprawę
opisuję nieco na wesoło, ale fakty są faktami:
Wydarzyła
się wielka tragedia i krzywda, z księdzem w tle.
A
w Bieszczadach na początku kwietnia na żółto kwitły pierwiosnki,
kaczeńce oraz inne kwiatki.
piątek, 2 maja 2014
Kaczeńce
Jeden obrazek wart jest
więcej niż tysiąc słów.
Co odkrywczego napisać o kaczeńcach?
Cokolwiek bym napisał, Lao Tzu nazwałby to gadulstwem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)