Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Janus. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Janus. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 kwietnia 2022

Hipoteza Janusowa


Jak Czytelnicy bloga zapewne pamiętają, Janus to rzymskie bóstwo o dwóch twarzach, spoglądające równocześnie w przeszłość i przyszłość.

W tym momencie pojawia się nazwisko Nostradamusa, który w swoich proroctwach opierał się na cykliczności – powtarzalności dziejów, sprawdzając dla konkretnego historycznego wydarzenia wielkiej wagi, jego ówczesną pozycję zodiakalną planet i ustalając, kiedy przynamniej niektóre z ciał niebieskich znajdą się w tej samej koniunkcji w przyszłości. Z tym ustalaniem nie miał najmniejszej trudności, ponieważ zestawy tablic astrologicznych do sporządzania wymienionych obliczeń były powszechnie dostępne od lat 40. XVI wieku.

Mało tego: - dla ułatwienia obliczeń można się było posłużyć specjalnym kartonowym liczydłem opracowanym przez Petera Bienewitza, nadwornego matematyka cesarza Karola V, szerzej znanego pod przydomkiem Apianus. Rzecz opisana została w opasłym dziele Apianusa zatytułowanym Astronomia Cesarska.

Większość ówczesnych dzieł astrologicznych za podstawę przyjmowała cykliczność dziejów ludzkości – cykliczności przeznaczenia, co w efekcie dotrwało do naszych czasów w porzekadle o Losie Zapisanym w Gwiazdach.

Wspomniane publikacje podawały atoli różne długości Cykli Przeznaczenia. Niektóre opierały się na cyklu 28 lat. Od razu, jako że większość Czytelników jest wzrokowcami, podam prosty przykład takiego cyklu, w tym przypadku wynoszącego 28 x 100 dni, widocznego na wykresie polskiej giełdy - Wigu 20

23 czerwca 1992 roku wykres zanotował minimum, 29 października 2007 roku maximum. Odległość od minimum do maximum 5606 dni, została (przez Los?) podzielona idealnie szczytem z roku 2000.


Jeszcze inne opracowania opierały się na cyklach znacznie dłuższych, na przykład 354 lata, a w przypadku Nostradamusa było to 392 lata, który to okres on sam nazywał "miarą kościelną".

Kogo to interesuje, może sobie pokręcić Symulatorem Ruchu Planet Układu Słonecznego, a do Nostradamusa jeszcze nieraz wrócę, chociażby z powodu jego centurii opisujących aktualną wojnę 2022 – 2026. Dziś natomiast przypomnę pewną opowieść związaną z cyklicznością zdarzeń. Nie napisał jej mistrz tao, chociaż tak to wygląda. To niemiecka przypowieść.

Pewna kura siedziała w kurniku, nieruchoma jak Budda. Nie miała żadnych zmartwień. Nagle pojawił się człowiek. Kura wystraszyła się i uciekła. Kiedy wróciła, człowieka już nie było, ale przed kurnikiem leżało trochę ziarna. Kura zaczęła dumać, myśleć, bo była to kura filozoficzna. W jej umyśle pojawiła się ciekawość. Skąd się wzięło to ziarno?

Kolejnego dnia człowiek przyszedł ponownie. Kura znów profilaktycznie uciekła, aby jednak zaraz wrócić. Ciekawość się wzmogła. Człowieka nie było – ziarno było. Musiał więc być jakiś związek pomiędzy człowiekiem a ziarnem. Było jednak zbyt wcześnie, aby taki naukowy myśliciel wyciągnął konkretny wniosek.

- Kura po pierwsze primo miała wielką frajdę z powolnego badania sprawy.

- Po drugie primo nie chciała zbyt szybko stworzyć być może błędnej teorii.

Kura czekała – ona naprawdę była naukowcem. Zdarzenie powtarzało się codziennie. Z czasem w umyśle kury pojawiła się wiadoma teoria o związku człowiek – ziarno. Kura była już absolutnie pewna, że jest związek przyczynowo – skutkowy. Człowiek był przyczyną, ziarno było skutkiem.

Wydarzyło się to aż 99 razy, a ona już dość czekała, eksperymentowała myślowo, obserwowała. Teraz mogła spokojnie powiedzieć, że dzieje się tak zawsze i bez wyjątku. To musiała być nawet reguła uniwersalna!

Kura była bardzo zadowolona z siebie i tym razem z niecierpliwością oczekiwała na człowieka. Gdy ten przyszedł po raz setny, podbiegła do niego, by podziękować mu za jego dobroć. Ale on ukręcił jej głowę.