piątek, 4 grudnia 2020

Smolnik nad Osławą

Jest po trzydniowym deszczu, jednocześnie jedzenie się kończy. Pojadę na rowerze do sklepu - najpierw szosą, potem drogą, po której przed wojną biegły szyny kolejki bieszczadzkiej w stronę Łupkowa. Droga miejscami tonie w sławnym tłustym bieszczadzkim błocie – co za frajda wpadać pędem w błoto z duszą na ramieniu – przewrócę się, albo nie przewrócę? Trzeba w siebie wierzyć, bo wiara czyni cuda, a ja w siebie wierzę i dlatego ani razu się nie przewróciłem, ale rower uszlajany do imentu. Tydzień temu byłem w sklepie w Nowym Łupkowie, to teraz dla odmiany zajadę do Smolnika nad Osławą i przy okazji odwiedzę mego przyjaciela rzeźbiarza Zbyszka Sawickiego – nie ma przypadków, nasze nazwiska różnią się tylko jedną literą.











Ostatnia rzeźba Zbyszka. Inne do obejrzenia na Facebooku.



Kładka - dwuteownik skracający drogę od Zbyszka do cerkwi.



Powrót i rowerowa kąpiel w Osławie. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz