Psychologia inwestowania, czyli "poznaj siebie", to 90 % powodzenia na rynkach finansowych, a wiedza to tylko pozostałe 10 %. Można sie z taką opinią nie zgodzić, ale zgodzić się trzeba z opinią, że to "poznaj siebie" i w życiu ma kolosalne znaczenie. Jest w tym wiele filozofii, przemyśleń ludzi, którzy już odeszli, czyli madrości pokoleń. A na mądrości pokoleń powinniśmy się opierać! Czyli nie wymyślać prochu, bo on już dawno został wymyślony.
Gdy osiemnaście lat temu zaczynałem przygodę z giełdą, wiedziałem już, że kasa nie powinna być celem samym w sobie. Prowadziłem wtedy działalność gospodarczą - wytwarzanie długopisów, ale główna produkcja, to były metalowe wkłady do długopisów "Parker". Jednym słowem, pieniądze na inwestowanie na giełdzie były. Rok 1993 był rokiem pierwszej hossy po otwarciu giełdy. Ceny wszystkich akcji urosły fantastycznie. Prywatna działalność w rzemiośle przynosiła profity, ale giełda przebiła rzemiosło kilkakrotnie! I to mi się spodobało, bo wiedziałem, ile wysiłku i czasu zajmuje prowadzenie firmy produkcyjnej zatrudniającej kilkanaście osób. Giełda była bezkonkurencyjna! Dopiero spadki po 8 marca 1994 roku, były kubłem zimnej wody na rozpaloną głowę. Kasa miała przyrastać, a tu stopniała bardzo znacznie, bo uwierzyłem prezesowi giełdy - nie ulegać panice.
Intuicyjnie czułem, że są prawidłowości, rządzące rynkiem, że giełda " da się policzyć" , ale wiele wody w polskich rzekach musiało upłynąć zanim potwierdziłem to najpierw teoretycznie, a potem praktycznie. Piszę o tym, w powstającej teraz książce pt. "Ogród Zdrowych Myśli", oraz drugiej, pisanej razem z Markiem Marcinowskim, autorem książki: " Sukces na giełdzie ". Ta druga nosi roboczy tytuł: "Czy giełda jest chaosem?". A więc najważniejsze jest zbadanie naszych wdruków mózgowych, czyli jaki mamy stosunek do pieniądza jako takiego. Błędny wdruk odepchnie od nas kasę. To zupełna podstawa od której trzeba zacząć. Od uzmysłowienia sobie, że należy zadać pytanie: " Jeśli do jednego procenta ludzkości należy 90 % wszystkich zasobów materialnych Ziemi, i tym jednym procentem są Żydzi, to oni są mądrzy, czy głupi?"
Gdy osiemnaście lat temu zaczynałem przygodę z giełdą, wiedziałem już, że kasa nie powinna być celem samym w sobie. Prowadziłem wtedy działalność gospodarczą - wytwarzanie długopisów, ale główna produkcja, to były metalowe wkłady do długopisów "Parker". Jednym słowem, pieniądze na inwestowanie na giełdzie były. Rok 1993 był rokiem pierwszej hossy po otwarciu giełdy. Ceny wszystkich akcji urosły fantastycznie. Prywatna działalność w rzemiośle przynosiła profity, ale giełda przebiła rzemiosło kilkakrotnie! I to mi się spodobało, bo wiedziałem, ile wysiłku i czasu zajmuje prowadzenie firmy produkcyjnej zatrudniającej kilkanaście osób. Giełda była bezkonkurencyjna! Dopiero spadki po 8 marca 1994 roku, były kubłem zimnej wody na rozpaloną głowę. Kasa miała przyrastać, a tu stopniała bardzo znacznie, bo uwierzyłem prezesowi giełdy - nie ulegać panice.
Intuicyjnie czułem, że są prawidłowości, rządzące rynkiem, że giełda " da się policzyć" , ale wiele wody w polskich rzekach musiało upłynąć zanim potwierdziłem to najpierw teoretycznie, a potem praktycznie. Piszę o tym, w powstającej teraz książce pt. "Ogród Zdrowych Myśli", oraz drugiej, pisanej razem z Markiem Marcinowskim, autorem książki: " Sukces na giełdzie ". Ta druga nosi roboczy tytuł: "Czy giełda jest chaosem?". A więc najważniejsze jest zbadanie naszych wdruków mózgowych, czyli jaki mamy stosunek do pieniądza jako takiego. Błędny wdruk odepchnie od nas kasę. To zupełna podstawa od której trzeba zacząć. Od uzmysłowienia sobie, że należy zadać pytanie: " Jeśli do jednego procenta ludzkości należy 90 % wszystkich zasobów materialnych Ziemi, i tym jednym procentem są Żydzi, to oni są mądrzy, czy głupi?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz