czwartek, 31 marca 2022

Nie nadstawiać drugiego policzka

 

Szczęście widać w oczach człowieka, kiedy ów patrzy na ciebie. Najlepiej, żeby patrzał na ciebie ot tak sobie. Ogólnie bezosobowo, nawet może nie tyle przyjaźnie, co tylko przychylnie. Bowiem zwykle każdy dzień człowieka szczęśliwego zaczyna się od przychylnego nastawienia dla świata ludzi. 


Przychodzi garbaty do krawca zamówić garnitur.

- Panie krawiec, będzie pan miał ze mną problem, bo ja jestem garbaty. 

- Krawiec: - Ja nie rozumiem co znaczy garbaty? Pan tylko jesteś przychylny!


Przychylne nastawienie do świata może się zmienić gwałtownie, tudzież chwilowo, jeśli człowieka szczęśliwego ktoś wkurwi. W takim przypadku zdarza się, że człowiek szczęśliwy wybuchnie, wyładuje się na kim należy, znaczy opierdoli delikwenta i wszystko wraca do normy.


Broń boże człowiek szczęśliwy nie nadstawia drugiego policzka, ponieważ wie, że to byłby postępek mocno głupi. Z przeszłości czerpie ten szczęśliwy człowiek tyle, ile potrzeba. Nie poddaje się jej. Już się dość nacierpiał i więcej po prostu nie chce.

     Życie traktuje jak drogę po linie rozpiętej ponad przepaścią.

Na dnie tej przepaści jest przeszłość.

Idzie spokojnie naprzód - nie jest zapatrzony w otchłań.

Idzie lekko, gdyż niesie ze sobą tylko lekki Tobołek Cennych Chwil.  Lekki, bo ile może ważyć taka Garść Chwil? 

Idzie, a spojrzenie ma radosne i właśnie w tym spojrzeniu możesz zobaczyć iskrę szczęścia.


 Wszystko jest naturalną częścią życia i może dostarczać radości, zadowolenia, czy nawet spełnienia.

Może, ale nie musi.

Rzecz polega na swobodzie wyboru, zachowaniu proporcji i zdrowych emocjach, które towarzyszą temu, co się robi.

Zachowanie proporcji?

No nie wiem, czy to do końca prawda, bo umiar to ograniczanie się, kontrolowanie, a to przecież przeciwieństwo swobody.

Bo azaliż z drugiej strony niezwykle ważne jest hasło „żyć totalnie”, do oporu.

 

Jeśli coś ciebie kręci, wtedy działaj do imentu. Pracować, pracować – a potem „święto lasu” czyli odwrót – i tu znowu totalność. Tym razem totalny odpoczynek w tym nieustającym tańcu po linie.

Jedno jest pewne: - człowiek nieuzależniony od pracy może pracować w świątek i piątek, gdy ma coś do zrobienia.

Może ale nie musi. Ale ponieważ ma coś do zrobienia i chce to robić, to robi.

Natomiast człowiek uzależniony od pracy musi pracować na okrągło, we wszystkie dni, bo bez pracy czułby w sobie pustkę i niepokój. Musi robić cokolwiek, byle tylko robić, byle nie zostać sam na sam ze sobą, ze swoimi myślami.


Facet podejrzewał u siebie pracoholizm, więc poszedł do psychiatry, żeby ten mu pomógł.

Lekarz po kilku seansach psychoanalizy na leżance potwierdził podejrzenia pacjenta i zalecił tak drogie leczenie, że facet musiał wziąć dodatkową pracę, aby móc płacić za to leczenie.

Oto zamknięte koło absurdu.

Wewnętrzny przymus nie pozwala pracoholikowi odpocząć, a pozostałe aspekty życia zostają odsunięte na bok i są zaniedbywane.

Tak dzieje się ze wszystkimi rodzajami uzależnień, to nie tylko używki, także zakupoholizm i pokrewne.

Sama przyjemność kupowania jest ważna dla zakupoholika. Moment wyjścia ma zakupy jest dla niej - (dla niego też, ale to rzadziej) najważniejszą chwilą dnia. Wybieranie rzeczy w sklepie daje takim osobom radość, jakiej nie da się osiągnąć żadnym innym sposobem, radość nieporównywalną z niczym innym.

Właściwie zakupy (gromadzenie rzeczy) stają się jedyną prawdziwą radością i źródłem dającym poczucie osobistego spełnienia.






wtorek, 29 marca 2022

Zmienić rytm

 


Dopiero gdy znajdziesz się samotnie w szerokiej, naturalnej przestrzeni, na jakimś dostatecznie wysokim dachu lokalnego świata, skąd widok aż po horyzont potrafi na drobną chwilę zatrzymać ci dech w piersiach z zachwytu, wtedy zdasz sobie sprawę, jakim brzemieniem dla myślącej jednostki potrafi być pajęczyna tak zwanej cywilizacji.

W życiu potrzebne są zmiany.

Trochi tego i trochi tego - jak mawiała pewna moja znajoma.                                                                                         

Mnie na przykład niezwykle odświeża uczucie szybkości w szalonym rowerowym zjeździe, a potem dla odmiany nicnierobienie, albo tylko niespiesznie wykonywanie zwykłych czynności domowych.  


                                              

Można szybko, można wolno.                                                                       

Najważniejsza jednak jest suwerenność, żeby nic nie musieć, żeby nikt nie poganiał, do niczego nie zmuszał.

Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech                                                                     

Nie poganiaj mnie, bo gubię rytm ….

                                                  Kora









poniedziałek, 28 marca 2022

Stepan Stebelski - Chrin

 


Stepan Stebelski – Chrin. Legenda Bieszczadów. Książki: - „W szczęku żelaza”, „Zima w bunkrze” Спогади-хроніка 1947/1948)

Dowódca sotni zwanej "Łemkowską", Udarnyky 5, "95 a", w kureniu Rena.

W bunkrze od października 1947 do połowy kwietnia 1948.

Tylko raz dziennie wychodził na powietrze na pół godziny. Spanie bez poduszek, kołder, słomy, żeby się wszy nie wdały.

 

Gdy stracili swą bazę na Chryszczatej, bywało, że walczyli nie jedząc po kilka dni, rekord pobił jeden ze striłców – nie jadł 9 dni.

(….)    Wistun Siryj siedzi nad alfabetem i uczy się czytać, jego dziewczyna skończyła przecież 8 klas. ST. Wist.Rybałka martwi się: - z jego wsi ponad 20 chłopców poszło w szeregi UPA, teraz policzył, że został tylko ST.wist. Szwarnyj i on. Zadawał sobie pytanie z kim pójdzie szukać ziomków, gdy Ukraina będzie wolna.

Ø      W tym marszu na spotkanie wolności, w ciągłych zaciętych walkach, z łemkowskiej sotni, która liczyła 250 osób, zostało tylko kilkunastu.

Ø    Zapytał: - druhu dowódco, jak długo będziemy jeszcze  w podziemiu?

 

 Tak długo, jak długo na Ukrainie będzie okupant, jak długo w kołchozach będzie słychać płacz głodnych dzieci, jak długo będziemy katowani w więzieniach i jak długo będziemy umierać na Syberii!

Ø    Dopóki w naszych lasach i wioskach będzie słychać nieprzyjacielskie karabiny, dopóki są obławy, panuje terror i gwałt, dopóty będziemy walczyć!













piątek, 25 marca 2022

Kurkowe myśli


 Zbieram niespiesznie kurki, ciesząc się każdym jednym zebranym grzybkiem, a myślą to ja go przepraszam za zerwanie i pocieszam, wyjaśniając, że zaniedługo, za chwilę-moment przemieni się on azaliż w komórki mego ciała. I tym sposobem, w nieco innej postaci pożyje sobie dużo dłużej niż pozwala na to krótki okres leśnego grzybowego sezonu. A więc jak Czytelniku widzisz, pielęgnuję zdrowy, szamański kontakt z naturą. Kontakt prowadzony według nauk babci Szeptuchy. A las odwdzięcza się za to kojącym oddziaływaniem na całego mego człowieka. Chodzę więc ci ja zrelaksowany po lesie, stając się uważnym obserwatorem tego co wokół, tudzież jednocześnie swoich swobodnych myśli ogólnych o tym i o tamtym.

Las, drzewa, grzyby, owady, zwierzęta – to jest ekosystem. Przyszło mi na przykład na myśl, że coraz więcej ludzi rezygnuje ze zjadania mięsa, albo tylko ogranicza jego ilość w jadłospisie, co jest rzeczą chwalebną. Zdążyliśmy się bowiem dowiedzieć, że zwierzęta czują tak samo jak my. I nie dotyczy to tylko spokrewnionych z nami ssaków, ale nawet owadów takich jak muszka owocowa. Badacze odkryli (bowiem), że nawet takie maleństwa śnią. 

Czyli co? Współczucie dla much? 

No tak daleko się jeszcze nie posunęliśmy, lecz nawet gdyby tak się stało to i tak długa droga przed nami do nawiązania kontaktu emocjonalnego z lasem.

Nie jesteśmy atoli w stanie sforsować przeszkody, która tkwi w naszych umysłach, a która rozgranicza nasze podejście do much i do drzew. Pomimo tego że każdy wie, iż drzewo jest organizmem żywym, nie każdy już zdaje sobie sprawę z tego, że ono także czuje. I dlatego większość ludzi traktuje drzewo jak rzecz.



Tu właśnie pojawia się analogia do kotletów i świń. Wykorzystujemy żywe istoty, zabijamy je dla naszych celów, nie ma tu co tuszować prawdy. 

Z drugiej strony nasuwa się pytanie czy nasze postępowanie jest naganne, jeśli możemy przeżyć tylko dzięki pochłanianiu substancji organicznej z innych gatunków. To jest przecież konieczność, która cechuje wszystkie zwierzęta.









czwartek, 24 marca 2022

Same zagadki

 


Zagadka pochodzenia Księżyca

Dzięki wyprawom Apollo wiemy, że Księżyc jest starszy od Ziemi. I to znacząco starszy. Próbki pobrane przez Neila Armstronga z obszaru Morza Spokoju mają więcej niż 5,5 miliarda lat, a w jednym przypadku jest to nawet równe 6 miliardów!

Dla porównania przypomnijmy, że najstarsze skały ziemskie liczą sobie około 3,7 miliarda lat. Na dodatek obszar z którego próbki zostały pobrane należy do najmłodszych rejonów satelity. Na podstawie takich dowodów niektórzy badacze wysuwają tezę, że Księżyc uformował się gdzieś w międzygwiezdnej przestrzeni na długo przedtem, zanim zapłonęło nasze Słońce.


Następna odważna teza, mająca jednak podbudowę w niepodważalnych faktach: - Księżyc został przyholowany w pobliże Ziemi i tu zaparkowany w sposób właściwie przeczący mechanice nieba (jedna strona zawsze niewidoczna). Był wpis na ten temat.

Jakby tego było mało, okazało się, że Księżyc jest w  środku może nie pusty, ale zawiera w sobie wielkie puste przestrzenie. Przekonano się o tym w sposób prozaiczny. Otóż w trakcie realizacji misji Apollo, stożkowate lądowniki, a także odrzucane pod koniec lotu trzecie segmenty rakiet nośnych, uderzały z impetem w twardą powierzchnię Srebrnego Globu. Za każdym razem w momencie zderzenia powstawał odgłos, który NASA określiła jako „dźwięk przypominający odgłos gongu lub dzwonu”.

Podczas lotu statku Apollo 12 akustyczny pogłos trwał cztery godziny! Jeszcze dłużej, bo więcej niż dobę, dźwięczał Księżyc, gdy spadła na niego ciężka orbitalna stacja wojskowa Clementine, po zakończeniu tajnego programu penetrowania ciemnej strony satelity. Z tej misji mamy po kilkudziesięciu latach zero dostępu do zdjęć, a przypominam, że kamery Clementine miały taką rozdzielczość, iż mogły odczytać z orbity Ziemi napis na opakowaniu gumy do żucia leżącej na chodniku ziemskiego miasta.


Oficjalnie NASA nie zajęła stanowiska w temacie pustego Księżyca, atoli trudno znaleźć inne racjonalne wyjaśnienie zjawiska.

Następną zagadką są tak zwane maskony – miejsca silnej koncentracji masy, odkryte w 1968 roku podczas programu „Lunar Orbiter”. Miejsca te znajdują się pod powierzchnią mórz i mają kształt zbliżony do okręgu. Tu często używa się nazwy wole oko. Analitycy NASA zanotowali z wielkim zdziwieniem, że te skupiska materii wywołują przyciąganie o takiej sile, że nie tylko potrafi ona zmienić tor lotu statku kosmicznego przelatującego nad opisywanym miejscem, ale także zwiększyć szybkość przelotu!


Następnie mamy zagadkę pod tytułem: - zaskakująco wysoki poziom radioaktywności powierzchniowej warstwy Księżyca o miąższości 13 km. Chodzi tu głównie o pierwiastki uran i tor.

Kolejna zagadka to pojawiające się i znikające białe kopuły – formacje idealnie koliste.


I na koniec mamy pojawiające się ogromne obłoki pary wodnej na pustynnym w końcu globie. Zaobserwowano na przykład chmurę pary o powierzchni ponad 250 kilometrów kwadratowych, szybującą ponad powierzchnią księżycowego gruntu. Nie jest to w końcu nic nowego, ponieważ astronomowie notują podobne obserwacje od dziesięcioleci. Jednak te obserwacje chmur przeczą prawom fizyki, ponieważ siła grawitacji Księżyca wynosi jedną szóstą przyciągania ziemskiego i nie jest w stanie przytrzymać przy jego powierzchni gazowej atmosfery ani nawet pojedynczego obłoku.

A może na Księżycu obowiązują jakieś inne, po prostu księżycowe prawa fizyki? W każdym razie oficjalna nauka nie potrafi zająć jednoznacznego stanowiska wobec opisanych zagadek. Nie potrafi, albo nie chce, bo wygląda na to, że opisane zagadki to tylko wierzchołek góry lodowej, informacje, których nie udało się ukryć przed opinią publiczną.