wtorek, 1 marca 2022

Żelazna skrzynka

Rok 2017. Raniutko przydreptał na górę zadyszany Staszek First.

- Panie Zbyszku łap pan taczkę! Jedziemy po kasę pancerną.

Staszek nie rzuca słów na wiatr. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, ale ogarniam się natychmiast i zasuwamy z taczką w dół. Pan Staszek urodził się w 1937 roku, od kilku lat chodził już z laską, ale potrafił chodzić szybko. W drodze lakonicznie wyjaśnił sprawę: - Rano byłem nad Maniowem, bo wczoraj jacyś chodzili z wykrywaczem po zagajniku. Wykopały one kasę pancerną, no taką skrzynkę żelazną i ona leży tam na górze. Zabierzemy ją do domu, zobaczymy co w środku. Może złoto ha ha ha! 

Dochodzimy do szosy, potem przez most na Osławie i wio do góry, bo skarb czeka! 


Mozolnie pcham taczkę po pochyłości, gdy naraz hen na górze widzimy jakiś ruch. Na szczycie pojawił się samochód, zjeżdża na dół, to terenówka. Po chwili nas mija, ma rejestrację Ukrainy. Pozdrawiam pasażerów. Oho - i po "skarbie" - pomyślałem. Przecież nie od dziś chodzę po okolicy z wykrywaczem i wiem kto i czego tu szuka. Terenówka zjeżdża w dół. Stoimy chwilę ze Staszkiem w milczeniu. Po czym już spokojnie wchodzimy aż ponad dom leśniczego Gawłowskiego, tam, gdzie wczoraj leżała skrzynka. 



Widać wyraźne ślady oskrobanej ziemi pomieszanej z odbitą rdzą. Na łące odciśnięte koleiny samochodu. Nawet przyszło mi do głowy, co mogła zawierać skrzynia, ale się nie odezwałem. Natomiast pan Staszek był widać mocno zawiedziony, co podkreślał powtarzając parokrotnie: - a to kurwa jego mać!

Można było teraz odetchnąć, cyknąć kilka zdjęć i powolutku zeszliśmy do domu pana Staszka. W tle Kruhłyca, a Osława wzburzona po obfitych deszczach.






 a potem zaprosiłem sąsiada na herbatę i dla pocieszenia pokazałem zdjęcia ubiegłotygodniowych znalezisk, sprzed domu Wiesi. Staszek skomentował: - To pewnie transport przeznaczony dla Bogdana ze Smolnika

- Ach ten Staszek! - głupi to on nie jest - pomyślałem. Atoli profilaktycznie skwitowałem: - ja tam nie wiem dla kogo.




I zaprawdę powiadam wam: - poczułem dotyk Historii. W 2020 roku dotarła do mnie wiadomość z Tarnopola. Znajomy z Łemkowskiej Watry powiedział, że w 2017 roku jego koledzy odkopali dokumenty kurenia "Rena". 

- Wiesz gdzie była skrytka? - zapytałem. 

- Gdzieś przy trasie Komańcza - Cisna - usłyszałem. 

 Слава Україні

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz