Zagadka pochodzenia Księżyca
Dzięki wyprawom Apollo wiemy, że Księżyc
jest starszy od Ziemi. I to znacząco
starszy. Próbki pobrane przez Neila
Armstronga z obszaru Morza Spokoju
mają więcej niż 5,5 miliarda lat, a w jednym przypadku jest to nawet równe 6
miliardów!
Dla porównania przypomnijmy, że najstarsze skały ziemskie liczą sobie około 3,7 miliarda lat. Na dodatek obszar z którego próbki zostały pobrane należy do najmłodszych rejonów satelity. Na podstawie takich dowodów niektórzy badacze wysuwają tezę, że Księżyc uformował się gdzieś w międzygwiezdnej przestrzeni na długo przedtem, zanim zapłonęło nasze Słońce.
Następna odważna teza, mająca jednak podbudowę w
niepodważalnych faktach: - Księżyc został
przyholowany w pobliże Ziemi i tu
zaparkowany w sposób właściwie przeczący mechanice nieba (jedna strona zawsze
niewidoczna). Był wpis na ten temat.
Jakby tego było mało, okazało się, że Księżyc jest w środku może nie pusty, ale zawiera w sobie
wielkie puste przestrzenie. Przekonano się o tym w sposób prozaiczny. Otóż w
trakcie realizacji misji Apollo,
stożkowate lądowniki, a także odrzucane pod koniec lotu trzecie segmenty rakiet
nośnych, uderzały z impetem w twardą powierzchnię Srebrnego Globu. Za każdym razem w momencie zderzenia powstawał
odgłos, który NASA określiła jako
„dźwięk przypominający odgłos gongu lub dzwonu”.
Podczas lotu statku Apollo 12 akustyczny pogłos trwał cztery godziny! Jeszcze dłużej, bo więcej niż dobę, dźwięczał Księżyc, gdy spadła na niego ciężka orbitalna stacja wojskowa Clementine, po zakończeniu tajnego programu penetrowania ciemnej strony satelity. Z tej misji mamy po kilkudziesięciu latach zero dostępu do zdjęć, a przypominam, że kamery Clementine miały taką rozdzielczość, iż mogły odczytać z orbity Ziemi napis na opakowaniu gumy do żucia leżącej na chodniku ziemskiego miasta.
Oficjalnie NASA
nie zajęła stanowiska w temacie pustego Księżyca,
atoli trudno znaleźć inne racjonalne wyjaśnienie zjawiska.
Następną zagadką są tak zwane maskony – miejsca silnej koncentracji masy, odkryte w 1968 roku podczas programu „Lunar Orbiter”. Miejsca te znajdują się pod powierzchnią mórz i mają kształt zbliżony do okręgu. Tu często używa się nazwy wole oko. Analitycy NASA zanotowali z wielkim zdziwieniem, że te skupiska materii wywołują przyciąganie o takiej sile, że nie tylko potrafi ona zmienić tor lotu statku kosmicznego przelatującego nad opisywanym miejscem, ale także zwiększyć szybkość przelotu!
Następnie mamy zagadkę pod tytułem: - zaskakująco wysoki
poziom radioaktywności powierzchniowej warstwy Księżyca o miąższości 13 km. Chodzi tu głównie o pierwiastki uran i tor.
Kolejna zagadka to pojawiające się i znikające białe kopuły – formacje idealnie koliste.
I na koniec mamy pojawiające się ogromne obłoki
pary wodnej na pustynnym w końcu globie. Zaobserwowano na przykład chmurę pary
o powierzchni ponad 250 kilometrów kwadratowych, szybującą ponad powierzchnią księżycowego
gruntu. Nie jest to w końcu nic nowego, ponieważ astronomowie notują podobne
obserwacje od dziesięcioleci. Jednak te obserwacje chmur przeczą prawom fizyki,
ponieważ siła grawitacji Księżyca
wynosi jedną szóstą przyciągania ziemskiego i nie jest w stanie przytrzymać
przy jego powierzchni gazowej atmosfery ani nawet pojedynczego obłoku.
A może na Księżycu obowiązują jakieś inne, po prostu księżycowe prawa fizyki? W każdym razie oficjalna nauka nie potrafi zająć jednoznacznego stanowiska wobec opisanych zagadek. Nie potrafi, albo nie chce, bo wygląda na to, że opisane zagadki to tylko wierzchołek góry lodowej, informacje, których nie udało się ukryć przed opinią publiczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz