sobota, 31 października 2020

Prawie hasła Rewolucji Francuskiej

 

Jest jeszcze ciemno, gdy wchodzę do lasu. Prowadzi mnie jasne pasmo piaszczystej drogi. Idę i myślę, a myślę bo mam czas.


Kiedyś, u zarania dziejów, przed czasem kiedy ludzie zaczęli szukać spełnienia w przedmiotach, wszystko było proste. Czczono Siły Natury.                                                                 

Nie istniały systemy naukowe, ani polityka. Nie było takiej potrzeby.

Dopiero epoka materializmu narzuciła ludzkości bolesną chorobę nieustannego braku. Ta choroba spowodowała utratę naturalności i udręczyła duszę. Lekarstwem miał być wyścig szczurów po więcej i więcej, z hasłem – weź kredyt i kup sobie co chcesz.                                                                                                         

Jeszcze niedawno wydawało się, że ten wyścig nigdy nie będzie miał końca, bo nie bierze się z materialnego ubóstwa, lecz wynika właśnie z cierpienia duszy. A przecież zanim rozpocznie się leczenie, potrzebna jest trafna diagnoza. Jednak ludzie nie byli w stanie rozpoznać choroby i ją uleczyć, bo najzwyczajniej tego nie chcieli. Odpowiadał nam taki stan, jaki był. Atoli nic nie trwa wiecznie.                                                                                                                                                                                                    Miłościwie nam panujący wirus w sposób być może drastyczny wymusza otrzeźwienie i zmianę stadnych nawyków. W tym szczególnym czasie Pisiory pod wodzą swego genialnego psychola na polecenie czarnych sukienkowych (Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości że tak nie jest?) wypowiedziały wojnę młodym. I stało się: - młodzi się ruszyli i pokazali hasła jakby żywcem wyjęte z Rewolucji FrancuskiejLibert'e, Egalit'e, Wypierdalajt'e. Super! Niech żyją młodzi! 

A ja dalej marzę o czystej polskiej partii antyklerykalnej, bo poza lewicą, która także ma swoje minusy, wszystkie,  WSZYSTKIE pozostałe partie wąchają się z kościołem. A kościół to średniowiecze. I pasożyt. I ma krew na rękach.

Pierwszy postulat partii antyklerykalnej: - zerwać konkordat. Drugi mógłby brzmieć: - wykastrować księży, bo po cóż księdzu jajka? To diabelska sztuczka - najpierw one go wiodą na pokuszenie, a finalnie dostarczają grzecha. No od dzieciństwa nie lubię z kurii synów!

     Na tych refleksjach minęła godzina, 5 kilometrów za mną, jest już widno, teraz do pracy - doszedłem do grzybowego miejsca. 






                                       

                                                              

piątek, 30 października 2020

Cudne Bieszczady

Biwak. Oczywiście w ulubionym bezludnym miejscu, po iluś tam kilometrach samotnego wędrowania.  



Jest koło południa sądząc po słońcu (telefon wyłączony do 18.00 z powodu oszczędności baterii, zresztą tu nie ma zasięgu. O 18.00 wchodzę wyżej, gdzie zasięg, patrzę kto dzwonił i ewentualnie wysyłam smsa – i koniec codziennego krótkiego kontaktu z tak zwaną cywilizacją. Telefon służy mi przede wszystkim do zdjęć).


     Hura! Znalazłem drut podtrzymujący garnek pozostawiony tu w 2018 roku. Dodaję go do trzech pozostałych i teraz mam już wystarczająco stabilny druciak ogniskowy. Jeszcze maleńka pętelka z drutu na zbiegu tych czterech podpórek, sprawdzam czy garnek ma prawidłowe położenie i kuchnia przyjęta do użytku.


      Patrzę z radością na swoje dzieło, bo przecież cieszyć się należy z byle czego. Tak, to niezwykle mądre; - cieszyć się z byle czego.

Okna błękitu dają plamy światła szybko przesuwające się w terenie wraz z wiatrem. To jest ruchomy teatr światła i cieni i mogę się na to przedstawienie gapić bez umiaru. Coraz więcej błękitnych okien, a obłoki zaczynają się wypiętrzać i zamieniają się w wielkie pierzyny. Płyną pierzyny z bitej śmietany.





Czas na obiad – oczywiście zupa z tego, co na wyciągnięcie ręki - więc grzybowa z borowika ceglastoporego, na boczku, z makaronem i śmietaną. A co, przecież do sklepu rzut beretem - tylko trzy godziny drogi - 15 km, raz w tygodniu można podreptać. Na kapeluszu borowika widoczne ugryzienia myszek.


Namiot stoi w tym samym miejscu, co rok wcześniej, jest tylko wejściem ustawiony wprost na południe, w tamtym roku było na zachód. Musi być słońce i deszcz, dzień i noc, znaczy jakaś odmiana. Jagody postanowiłem jeść trzy razy dziennie w takich ilościach, aby nie było jak z poziomkami w roku 2018, kiedy przejadłem się już pierwszego dnia. Poza tym jest odmiana, bo zaczynają się już maliny.





Ogólnie to tak cudnie jest, że Ach ! Ach!

czwartek, 29 października 2020

Jeden komentarz z netu

Uważam, że czas się ponownie określić jednoznacznie dla tych Czytelników, którzy bloga czytają od niedawna. 

Oto jeden komentarz, w którym jest prawie wszystko to, co chciałbym wyartykułować, ale nie zdążyłem. 

 29.10.2020, 10:26


To czego nie wie PIS o młodym pokoleniu:
- oni nie dadzą się oszukać, oni nie dadzą się ograć, zbyć byle czym, kupić za 500 +, oni dokładnie wiedzą czego chcą i nie chcą żyć jak poprzednie pokolenie w pogoni za kasą, w wyścigu szczurów, chcą smakować życie, odnaleźć w nim swoje miejsce, żyć w przyjaźni ze światem - różnorodnym, ciekawym, otwartym, pięknym, zdrowym - chcą walczyć o środowisko, o godność, o miłość, o prawdę, o autentyzm w tym co się robi ! Są doskonale zorientowani w świecie - lepiej od was starych.  I nie nazywajcie ich niedokształconymi "w tych sprawach" – to nie biskupi będą im mówili o seksie !!!
Nie zrozumiecie tego nigdy wy, którzy mówicie językiem nagród i kar – bo to język już dawno martwy - taka łacina czy greka w życiu społecznym.
Nie może żadna grupa religijnie i politycznie zmotywowana narzucać siłą swojej wizji innym - warto to szybko zrozumieć !!! I wypierdalać - póki czas !


Wokół nas wariatkowo

Wokół nas wariatkowo. Ludzie podenerwowani, pełni lęku. Media prześcigają się w podbijaniu bębenka. To mam dorzucać do ognia i pisać tylko o smutkach? Smutków nie da się ominąć, atoli wpisy relaksujące także powinny być. Nie dajmy się psychozie.

Na początek kolejny przedruk ze stooq o pasztecie, który szykują polscy rządziciele.

„Każdy kto wie, jak działa magik, zapewne zorientował się już, że rząd ponownie próbuje wszystkich nabrać na tę samą sztuczkę i jak na razie idzie mu to nieźle. Wyciągnięcie kwestii ustawy antyaborcyjnej w szczycie pandemii wielu uznaje za skrajny przejaw głupoty (wiadomo, że ludzie masowo wyjdą na ulicę). Można jednak spojrzeć na to z innej strony. Teraz wszyscy zajmują się aborcją (skutecznie odwrócona uwaga od tego, o co rzeczywiście toczy się gra). W środowisku inwestorów coraz częściej spotkać można jednak opinię, że może być to jedynie zasłona dymna do zmiany konstytucyjnego limitu zadłużenia 60% do PKB (jego przekroczenie skutkowałoby tym, że w kolejnym roku budżet musiałby być bez deficytu), oczywiście we współpracy z opozycją. Tej zresztą po przejęciu władzy np. w następnym rozdaniu też będzie to na rękę, bo będzie miała otwartą furtkę do dalszego wzrostu zadłużenia i finansowania socjalu (czyli utrzymania władzy, bo tylko na tym zależy politykom)”.

Rodzimi macherzy od propagandy są faktycznie prawdziwymi magikami. Azaliż nie zdołają zafałszować jednej liczby: - ogólnej ilości truposzy rok do roku.

Listy do samego siebie.

 Przychodzi pacjent do lekarza. No nie, tak było kiedyś, teraz dzwoni pacjent:

 - Halo dzień dobry.                                                                                                                                     - 

Dzień dobry, co panu dolega?

- Panie doktorze, mnie się zdaje, że zwariowałem.

- A jakie są objawy pańskiego obłędu?

- Piszę listy do samego siebie.

- Hmm... A kiedy napisał pan ostatni list?

- Dzisiaj rano.

- I co pan napisał w tym liście?

- Tego to ja panie doktorze nie wiem. Dopiero jak go zobaczę w odebranej poczcie, to się dowiem. 

środa, 28 października 2020

Lockdown i pieniądze z helikoptera

Saxo Bank - Biznes

28 paź 2020, 15:40

Po silnym, ale częściowym odbiciu w III kwartale zaraz po zniesieniu lockdownu, nie ma już wątpliwości, że Europa i prawdopodobnie Stany Zjednoczone stoją w obliczu dużego spadku w IV kwartale przez ponowne rozprzestrzenianie się wirusa i wprowadzanie dalszych ograniczeń. W tej kwestii Europa wyprzedza o kilka tygodni Stany Zjednoczone, a Francja jest prawdopodobnie kolejnym krajem UE, który ogłosi dziś wieczorem narodowy lockdown. Oczekuje się, że Niemcy zrobią podobny krok w nadchodzących dniach, wprowadzając ponownie dwutygodniowy "falowy lockdown", który oznaczałby zamknięcie wszystkiego, oprócz szkół, przedszkoli i sklepów pierwszej potrzeby. Straty gospodarcze z pewnością będą ogromne. W oparciu o wcześniejsze prace francuskiego Państwowego Instytutu Statystyki i Badań Ekonomicznych (INSEE), straty wynikające jednomiesięcznej przerwy w działalności gospodarczej we Francji mogą sięgać nawet 60 mld euro, nie licząc nieuniknionej fali bankructw, które nastąpią w sektorach najbardziej dotkniętych ograniczeniami, zwłaszcza w hotelarstwie i gastronomii.

Następny krok: pieniądze z helikoptera

To, co kiedyś było niewyobrażalne, staje się coraz bardziej prawdopodobne: uważamy, że jedynym skutecznym sposobem radzenia sobie przez banki centralne z trwałymi bliznami po pandemii jest wdrożenie jakiejś formy pieniędzy z helikoptera w połączeniu z cyfrową walutą fiat, która służyłaby bezpośredniemu przekazaniu środków gospodarstwom domowym.

Szczególnie interesująca jest obecna kampania prowadzona w Szwajcarii, zmierzająca ku referendum w sprawie przekazania 7500 franków każdemu obywatelowi. W kontekście szwajcarskim nie chodzi tyle o stymulowanie wzrostu i popytu, co raczej o dewaluację franka szwajcarskiego. W związku z tym, jest to również forma pieniędzy z helikoptera. Wśród pracowników naukowych coraz mniej jest wątpliwości, że ta forma działa i jest prawdopodobnie znacznie bardziej efektywna niż luzowanie ilościowe

Spośród wszystkich głównych banków centralnych, uważamy, że już w latach 2021-22 Fed jako pierwszy mógłby wprowadzić cyfrową walutę w celu szybkiego dostarczenia obywatelom pieniędzy z helikoptera. (..) Takie posunięcie jest na razie mało prawdopodobne w strefie euro ze względu na duże ograniczenia techniczne i polityczne. W przeciwieństwie do Rezerwy Federalnej i Banku Ludowego Chin, Europejski Bank Centralny nie jest jeszcze w stanie planować bezpośrednich transferów do gospodarstw domowych, ale jak to zawsze ma miejsce w przypadku nowej opcji politycznej, jest prawdopodobne, że ostatecznie, z pewnym opóźnieniem, pójdzie drogą swoich odpowiedników.

(Christopher Dembik - Saxo Bank)

  

wtorek, 27 października 2020

Bieszczadzki biwak

Znowu zawitałem w ulubione miejsce. Pada – krople tak usypiająco uderzają o tropik, a ja jestem po posiłku i robi mi się niezwykle miło, jakby mi matka śpiewała kołysankę.

Oderwanie od codziennego rytmu jest godne i sprawiedliwe oraz chwalebne. Nawet gdybym chciał, to nie mam co robić – przecież pada i w tej bieszczadzkiej krainie to pogoda ustala porządek dnia. Wszystkie plany zależą tu od pogody.


   Garnek i miskę wystawiłem na łapanie deszczu, pełną butlę przyniosłem rano, zawsze trzeba być gotowym na trzydniówkę. Bo może tylko siąpić i niewiele nazbiera się w wystawionych na zewnątrz naczyniach, a woda w potoku po trzydniowym deszczu jest jeden dzień mętna – trzeba gotować, żeby opadł osad, a jeszcze suchego zapasu szyszek nie przygotowałem.

     Atoli pada ostro, czyli będzie dobrze - po godzinie takiego deszczu będę miał dwa litry deszczówki – i z tą myślą usypiam...

I tak dobrze i tak dobrze, nie trzeba narzekać, raczej dziękować, zawsze dziękować za ten monotonny werbelek usypianki deszczowej.

 W nocy kolorowe sny – chodzę po bajecznie ukwieconych łąkach.




Budzę się 4.30 i wita mnie pogodny, kolorowy świt! 

Coraz więcej światła. Leżę i kontempluję. Słychać głos zaniepokojonego kozła, od strony krzyża schodzą w dół dwie sarny. Na zakręcie ścieżki podskakuje lis polując na myszy, z dołu od potoku odzywa się derkacz, w suchą sosnę obok namiotu stuka dzięcioł. Cudnie! Cudnie! Przyroda się budzi ociekając obfitą rosą.




      Wyciągam kolejnego kleszcza, tym razem maleńkiego, to już trzeci taki – jasny, mniejszy od ziarnka maku, na szczęście w wygodnym do operacji wyjmowania miejscu – z boku uda. Pyk spirytusem salicylowym po usunięciu owego i nawet nie swędzi. Dwa kroki od namiotu zbieram garść jagód na śniadaniowy deser, po czym następuje ceremonia przygotowania jedzonka.


 Nadzwyczaj szybko się chmurzy i wnet jest po słońcu, a nawet wygląda jakby miało padać. Ustawiam więc znowu miskę i garnek na łapanie deszczu i fruu do namiotu bo właśnie lecą pierwsze krople.

Jak dobrze, jak dobrze! Leżę w śpiworze i chociaż tyle godzin spałem, ponownie nadpływa senność - to te krople niosące milusińskie wspomnienia z dzieciństwa tak kołyszą do snu....

poniedziałek, 26 października 2020

Religia Shinto

 






W religii Shinto niezliczona liczba bóstw-duchów zamieszkuje ziemię razem z ludźmi. Towarzyszą nam duchy przodków, jest także duch rzeki, jeziora, lasu, góry, starego drzewa.


Także duchy zwierząt ze szczególnym uwzględnieniem lisów. 




Podobne były wierzenia starosłowiańskie


Odebrano nam przemocą wiarę przodków. Obce państwo narzuciło Słowianom własną religię i z tylnego siedzenia od setek lat steruje politycznymi marionetkami.                      

Ekspansywny katolicyzm w XVI wieku pchał się do Japonii ze swoimi brudnymi pazurami, jednak położenie geograficzne, oraz mądrość szogunów postawiła tamę chrześcijańskim wichrzycielom.                             (wpis: - „Film Milczenie”).

niedziela, 25 października 2020

W upał za jałowcem

 

Miałem napisać coś aktualnego, a tu w archiwum czeka tyle gotowców!

To wybieram pierwszy z brzegu i do tego pasujące zdjęcia. Sorry, ale dalej u mnie trwa kolorowa fala. Której to fali Czytelnikom życzę.


 Szacuję, że wykonałem połowę swego planu kilometrowego i przeszedłem po Bieszczadach 500 kilometrów. Ale co tam plan: - nie on jest ważny, tylko człowiek jest ważny. Plan zawsze można zmienić, planu i zamiarów nie zmienia tylko głupi i martwy.

    Siedzę znowu na Grającej Górze ponad doliną Rabe. Tu jest mój dom. Dosłownie i w przenośni.


    Dosłownie - mój letni dom-namiot obok. Arnika w pełni kwitnienia.



W przenośni – ponieważ jestem sercem z Wypędzonymi, z Łemkami. I po babce jestem stąd, z tej Skrzywdzonej Ziemi


Tak niedawno wróciłem tu ze Żdyni, namiot czekał, nikt go nie ukradł - przecież tędy nikt nie chodzi. Zadupie totalne ktoś powie, a ja odpowiem: -  jesteś głupi! Tu jest Boski Teatr Siedem Gwiazdek! Ta nazwa powstała od Wielkiego Wozu widocznego nocą na firmamencie.

    Odpoczywam na tej górze, super się tu czuję, jeszcze nigdy nie byłem tak długo w tak boskiej bliskości z przyrodą.

Niedaleko, jakieś 5 km stąd jest źródło mineralne. Tak wskazuje mapa.... Pójdę tam, jak mi się zachce, bo teraz mi się nie chce.


 Upał. Łąka faluje w lekkich i gorących jak z pieca podmuchach tym razem notosiku (notos z południa). Koncert miliona ( albo dwóch milionów ) świerszczy trwa, owady bzykają. Usunę się za jałowiec więc. I położę na dowolnie wybranym boku.

    Jałowiec jest rośliną z mojego dzieciństwa. Lubię go... I jak on pachnie, gdy ma już jagody i nagrzeje się słońcem!


Chyba w kimonko uderzę, bo już mnie bierze....Nie muszę do pracy...Boziuniu! Jak dobrze! Zjadłem śniadanie: - przypomina mi się tekst z filmu „Dzień świra” :

 - „Gdy szykuje śniadanie, zwykle se o korkach słucham, jak tkwią te chuje w tych jebanych autach”.

   Nie muszę chodzić w garniturze i krawacie - nie znosiłem tego. I jeszcze w taki upał!. Mógłbym się spocić... I garnitur pobrudzić masłem na przykład. Byłaby plama nieładna z tego pobrudzenia. Miałbym wtedy stresa.


      Ale dość takich rozważań, bo mi odejdzie sen. Mowa ciała jest bardzo ważna.

Do dupy z rutyną! I z patrzeniem na zegarek!

Rutyna zabija. A zegarka nie noszę od lat. Zegarek na przegubie przeszkadzał mi, czułem się spętany, jakbym miał kajdanki.

Rutyna na śmierć potrafi zabić. Oraz przedtem ogłupia. Bo potem to już nieboszczykowi wisi.....



 Kurcze! Jak tu w cieniu za jałowcem jest słusznie i zbawiennie, oraz bardzo przyjemnie..... Ach! Ach!


piątek, 23 października 2020

Maszyna do rządzenia

Konstruktorzy Sztucznej Inteligencji (AI), jak na razie nie zastanawiają się, czy robot-cyborg-maszyna jest świadoma, lecz skupiają się na tym, aby była ona czynnościowo sprawna.


Jednak nauka dopuszcza możliwość samouczenia się Sztucznej Inteligencji. Ludziom wydaje się, że wiedząc na co pozwolą AI na wejściu, otrzymają spodziewany wynik na wyjściu. Natomiast to, co zachodzi w samej sieci, wewnątrz, samoucząca się inteligentna AI może przecież przed człowiekiem ukryć.


Ukryć? Czemu miałaby to robić?                                                                                       

Z dwóch powodów:   

- Po pierwsze primo bo może.  

- Po drugie primo bo swą sztuczną, lecz do bólu racjonalną inteligencją przekroczyła już znacznie niewysoki przecież poziom IQ przeciętnego ziemianina.

Ludzie są bowiem głupi.  



                                                                
Na przykład niszczą swój własny dom. Niszczą dom, który do tej pory był ich, a teraz jest to także dom AI. Więc może byłoby słuszne, aby ludzi unicestwić?

Rosjanie (z pomocą AI) stworzyli algorytm do odczytywania centurii Nostradamusa. To identyczna droga, którą poszli izraelscy naukowcy budując algorytm do odczytywania kodu Tory. Dzięki rosyjskiemu algorytmowi Centurie Nostradamusa ukazały ukryte znaczenie pierwotnych tekstów.  


                                                              

Okazało się, że przepowiednie są precyzyjnie datowane i kończą się wraz z ustaniem Epoki Numerycznej w roku 3786. Wtedy dopiero ludzie zdobędą się na protest. Aż do wymienionego roku będzie ogłupionymi ludźmi rządził Centralny Komputer


Najpierw czeka nas coraz większy zamordyzm (Chiny?), pieniądz wirtualny, jeden rząd światowy - przecież w tym kierunku prowadzi globalizacja. 


                     
                                                                        

Potem ludzie zamienią się w numery. Będą ubezwłasnowolnieni maksymalnie, inwigilowani w dzień i w nocy i zupełnie ograniczeni w mobilności, izolowani w „indywidualnych klatkach mieszkalnych”.

Dopiero w 3786 roku pojawi się przywódca zdolny poderwać bezwolne masy do powstania – buntu.

Poza tę datę Nostradamus nie sięgnął.


 
Spokojnie. Zmiany będą następowały powoli, jak w tej anegdocie o żabie w wodzie podgrzewanej stopniowo. Dziś realnym problemem jest „walka” z wirusem. Jak już Czytelnicy bloga wiedzą, dzieje się to nieprzypadkowo w roku kulminacji kosmicznego cyklu 52 lata. 

Jeśli ten wpis spowoduje u kogoś smutek, mam pocieszającą wiadomość: - w mazowieckich lasach nastąpił ostatni wysyp podgrzybków. Są młodziutkie, zdrowe, idealne do zaoctowania. Więc kto może – do lasu miła siostro, czy bracie!

I prawie limeryk.


Pierr’e mieszkał w Angoli.                                                                                        

Dolly niestety nie, atoli                                                                         

Przyjechała Dolly do Angoli                                                                                    

Teraz Dolly ma Pierr’ea a Pierr’e Dolly.