Spróbujmy ponownie odpowiedzieć na pytanie czy Kondratiew był odkrywcą 52 letniego
cyklu koniunktury gospodarczej.
Rozszerzamy perspektywę
cofając się w przeszłość, na początek do czasów Majów.
W świecie
Majów kalendarz służył nie tylko do liczenia czasu. On był właściwie
encyklopedią kosmicznych wydarzeń. Znowu przypomnę w tym miejscu o bardzo
niewygodnym dla ortodoksyjnych naukowców fakcie: - Majowie posiadali Tablice Zdarzeń
Gwiezdnych, których datowanie rozpoczyna się czterysta milionów lat temu!
Ktoś nauczył Majów zrozumienia i opisywania mechanizmu zależności pomiędzy ruchami planet i gwiazd. Dzięki temu potrafili określić wpływ kosmosu na Ziemię. Ich liczący 260 dni kalendarz – Tzolkin - był w rzeczywistości trójwymiarową mapą aktywnych energii istniejących we wszechświecie.
Czemu akurat 260 dni? Ano temu, że Precesja Ziemi wynosi 26 000 lat.
Z pomocą Tzolkina
i współrzędnych położenia planet, kapłani Majów
określali mocne i słabe strony, oraz ukryte talenty w nowonarodzonym dziecku.
Ta wiedza przetrwała i jest dziś wykorzystywana przez elity w żydowskiej gematrii, a ze starożytnej wiedzy Chin opartej na tej samej zasadzie, korzystają chińskie władze. Umieją
się nią posługiwać nieliczni astrologowie,
a zwykli śmiertelnicy mają do dyspozycji numerologię,
z której daje się uzyskać wystarczająco dużo dla sławnego „Poznaj siebie”.
Zasady Tzolkina
były bardzo długo niedostępne dla ludzi, a to dzięki konkwiście czyli kk.
Kościół dobrze wiedział, że najlepiej steruje się narodem ciemnym i niszczył z
premedytacją zapisy Majów jako „dzieło
diabła”.
Dzięki Jose
Argilessowi, amerykańskiemu specjaliście od świata Majów mamy algorytm. Teraz wystarczy wpisać w okienko datę
urodzenia i od razu wyskakuje nasz osobisty kin
- przeliczenie na czas majański. Strona
www.maya,net.pl
zakładka „metryka”.
Naukowcy usiłują znaleźć wyjaśnienie na wszystko,
więc twierdzą, że zarówno u Majów,
jak i starożytnych Egipcjan (w Egipcie o dziwo stosowano identyczny
kalendarz 260 dni i jak to możliwe, bo oficjalna nauka twierdzi, że starożytni
nie komunikowali się), te kalendarze nie miały wielkiego znaczenia i były
przeznaczone wyłącznie do celów „rytualnych”.
Jednak obok tego 260 dniowego kalendarza Majowie mieli jeszcze dwadzieścia innych pobocznych kalendarzy, oraz drugi główny kalendarz świecki nazywany haab, liczący 365,242 dni, czyli dokładnie tyle, ile liczy współczesny kalendarz gregoriański. Ta dokładność haab tak uwierała naukowców, że dodali do liczby dni w roku czwarte miejsce po przecinku – 365,2425 dni, aby udowodnić, że jednak starożytni byli mniej precyzyjni.
Lecz czy aby tak rzeczywiście było? 65 milionów lat temu w Jukatan uderzył wielki meteoryt. Powstał krater o średnicy 150 km. Oś ziemska z położenia płaskiego odchyliła się od ekliptyki o 23,5 stopnia. Nastąpił Wielki Kataklizm w przyrodzie. Sahara wyschła, wyginęły dinozaury. Prawie wyginęły, bo ptaki przetrwały.
To wtedy Ktoś
obliczył długość ziemskiego roku. O tej
pory minęły milionlecia, a Ziemia
obraca się dziś mikro-odrobinę wolniej już tylko z powodu „grubienia”. Osiada na
niej mianowicie pył kosmiczny, co pozwala datować warstwy archeologiczne zagłębiające
się niepostrzeżenie coraz bardziej.
Wracamy do pytania z początku wpisu – czy Kondratiew był odkrywcą cyklu 52 lata? Otóż oba kalendarze Majów, 260 dni i 365,242 dni, biegną równolegle. Jeden szybciej, drugi wolniej. Azaliż co pewien czas - równe 52 lata, spotykają się w tym samym punkcie.
Czyli
Kondratiew był odkrywcą wtórnym, gdyż
zauważył cykl obliczony przez Kogoś w
niezwykle dawnych czasach. Jak
dawno to mogło być, bo zarówno 260-dniowy kalendarz Majów, jak i Egipcjan nie
są ich wynalazkiem?
I teraz być może powinniśmy się cofnąć do Pierwszego Świata według Indian Hopi, tego unicestwionego ogniem
(65 milionów lat), a na pewno do czasów Drugiej(Trzeciej?)
Cywilizacji zniszczonej wodą. Oficjalna
nauka uznaje jakby, że „rozkwit” homo
sapiensa zaczął się dopiero po Potopie.
A jeśli to nie rozkwit, tylko uwstecznienie,
degeneracja? I ja piszą niektórzy jesteśmy nieudanym eksperymentem w wirtualnie stworzonej
rzeczywistości?
Może tak, może nie, ale obserwuję jak dzisiejsi rządzący walczą z cyklem niech będzie, że Kondratiewa. Ten cykl, to nie tylko Prawo Naturalne góra-dół, to Prawo Kosmiczne. Majstrowanie przy nim to taka sama zabawa w pana Boga, jak klonowanie istot żywych.
Rządy produkują pieniądz, a to fałszuje rzeczywistość. Wiem, wiem – każda władza boi się rewolucji i ratuje gospodarkę przed zapaścią. Więc kupuje się chwile „spokoju”.
Z jednej strony – banki zasilone szprycą pieniądza rzygają nim dosłownie, szukając zarobku, bo przecież pieniądz nie może kisnąć w bezruchu.
Z drugiej strony w biednych krajach nasila się (tak zawsze było) umieranie ludzi z głodu. To przykry fakt – Ziemia jest przeludniona.
Bardzo
ciekawa sztuka,
zobaczymy co będzie dalej –
powiedziała papuga z kilkakrotnie zamieszczanej anegdoty Osho.
Gdzie możemy zobaczyć co będzie dalej? U Nostradamusa na przykład, w jego przepowiedni, którą zamieszczę jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz