wtorek, 19 marca 2024

Wiara w Przywódcę.

 



Ponieważ obecny tydzień jest dla mnie tygodniem przedwyjazdowym i przedświątecznym, dlatego zdominują go wątki religii, a więc duchowości i wiary.

Jako że akurat czytam o Atylli - wodzu Hunów, poruszę dziś temat wiary w Przywódcę. Otóż Atylla hołdując zasadzie, że wszystko co dobre jest proste, maksymalnie uprościł temat wierzeń: - należało wierzyć w Atyllę.                                                                               

To była podstawa szkoleniowa młodych Hunów.                                       

Już jako kilkuletnie dziecko, taki młody Hun musiał nie tylko znać prawidłową wymowę imienia wodza, lecz także umieć je poprawnie skandować w biegu. I w tym właśnie jedynie słusznym kierunku harmonijnie kształtowano osobowość młodego Huna, aż po jego przedwczesną śmierć w którejś z licznych bitew.                     

Całe to zagadnienie, oraz kilka innych, opisał wybitny poeta rzymski, który nieoczekiwanie znalazł się wśród Hunów. Opis został sporządzony pismem niedbałym – zauważyłby ktoś nie znający istotnych szczegółów.         

Otóż poeta pisał z wyraźną trudnością, nie zawsze prawidłowo trafiając w pergamin, gdyż:

- Po pierwsze primo pisał po ciemku.

- Po drugie primo pisał nie mając oczu.

Atylla uznał bowiem, że dla owego Rzymianina oczu szkoda. 

poniedziałek, 18 marca 2024

Biblijny przekręt finansowy

Pieniądze są bardzo ważne, chociażby z przyczyn finansowych.

                     Woody Allen

 

Człowiek jest przypisany do pieniądza, a im większe pieniądze, tym więcej znaków zapytania, tajemnic, niedopowiedzeń, strachu o ich utratę, czy tylko rozważań o uczciwości ich zdobycia. Utarło się przekonanie, że władza daje pieniądze i vice versa, tudzież że wielki złodziej bywa bezkarny, a nawet podziwiany za spryt w unikaniu kary i staje się bohaterem. Mały złodziejaszek natomiast zwykle staje przed sądem.

 

O jednym z dawnych przekrętów finansowych donosi biblia, kiedy to Jezus przegnał ze świątyni przekupniów. Tak przynajmniej nauczają kapłani, azaliż jest to prawda niepełna, której współcześni czarni urzędnicy są świadomi. Otóż ci rzekomi przekupnie nie byli zwykłymi przekupniami, którzy handlem profanowali miejsce święte.

     To byli pracownicy zatrudnieni przez kapłanów, aby w murach świątyni udzielać pożyczek ówczesnym frankowiczom. Lichwiarski procent tych pożyczek-kredytów był atoli tak duży (czytaj: chciwość kapłanów), że kredytobiorcy wpadali w spiralę zadłużenia.

Czyli Jezus swoim postępkiem sprzeciwił się ówczesnej Centrali religijnej i już tylko za to musiał być ukarany. Niby drobny szczegół, a jednak zmienia postać rzeczy.

   Centrala religijna poczuła się zagrożona, więc wydała prosty a skuteczny wyrok na wichrzyciela.

    Kiedy okazało się, że narodziła się legenda Jezusa, nowocześnie myślący kapłani obyci z odwracaniem kota ogonem do przodu  postanowili wynieść na ołtarze swą ofiarę i wybudować na jej legendzie Instytucję.

 

I tu jak ulał pasuje przypowieść pewnego hinduskiego jezuity:

    

                                          

                                             Wynalazca

 

Po wielu latach pracy, pewien wynalazca odkrył sztukę zapalania ognia za pomocą sił duchowych.

Wybrał się więc do dalekich północnych siedzib ludzkich i tam nauczał tej sztuki jeden z miejscowych szczepów.

Miejscowi kapłani pełni zazdrości o wpływ wynalazcy na ludność, kazali go zamordować.

Aby nie wzbudzać podejrzeń o zbrodnię, ustawiono portret Wielkiego Wynalazcy na głównym ołtarzu świątyni, ułożono również liturgię tak, aby imię jego było czczone, a pamięć o nim nigdy nie wygasła.

Skrwawione szaty Wynalazcy złożono w relikwiarzu i mówiono, że mają moc uzdrawiania.

Najwyższy Kapłan sam podjął się opisania żywota Wynalazcy. Ten opis stał się Świętą Księgą, w której chwalebne czyny Wynalazcy były wielbione, a jego dobroć stawiana wszystkim za przykład. Tak stworzono przedmiot wiary.

Kapłani pilnowali, aby Księga była przekazywana kolejnym pokoleniom, podczas gdy oni samorzutnie interpretowali znaczenie słów Wynalazcy i wagę jego świętego życia i śmierci.

Równocześnie bezwzględnie karali śmiercią i klątwą każdego, kto nie zgadzał się z ich poglądami.

       Byli tak zajęci głoszeniem jedynie słusznej prawdy, że gdzieś po drodze pogubili sens nauk Wielkiego Wynalazcy.

Właśnie dlatego dziś już nikt nie pamięta, jak się rozpala ogień za pomocą siły ducha.

 

                                            Anthony de Mello

 


czwartek, 14 marca 2024

Posłaniec

 

Zbliżają się święta - dobra pora na pisanie o sprawach ducha.

Człowiek jest istotą religijną z natury, atoli powinien pamiętać o wierzeniach rodzimych, wierzeniach swoich przodków – Ojców i Dziadów. Wiary krwawo wyplenionej ogniem i mieczem przez watykańskich okupantów.

Indoktrynacja kk narzuciła wielu osobom przekonanie, że jedyną słuszną ideologią, jest ideologia kościelna.

Człowiek poszukujący prędzej czy później zrozumie, że okupant z zasady posługuje się fałszem.



"Kiedy Mahomet głęboko medytował na górze Al-Hira, nagle usłyszał głos, który nakazał: - „Czytaj!”.                                                                                       

- Jakże mam czytać? – spytał Mahomet będący zupełnym analfabetą.                                                                                    

Głos ponownie nakazał: - „Czytaj!”. I to z dużo większą stanowczością.                                                                             

Mahomet zawahał się, zaczął drżeć ze strachu. Jak miał czytać?                   

I wtedy głos zabrzmiał po raz trzeci: - „Czytaj!”.

Mahomet znalazł się na granicy między niższym a wyższym. Doskonale wiedział, że jeśli chodzi o niższe, czytać nie może. Jednak głos dobiegał z innej sfery i nalegał: - „Czytaj!”. Otworzył zatem oczy i ujrzał, że wkroczył w inny świat. Mógł czytać, rozumiał. Zaczął otrzymywać Koran.

Trwało to latami. Mahomet nie otrzymał Koranu jednego dnia, Koran wsączał się w niego przez długie lata. Wcześniej był zupełnie zwyczajnym człowiekiem, aż nagle stał się inny. Jednak nigdy nie mówił : - „Jestem Buddą”. Nigdy. Także nie padło z jego ust: - „Jestem synem Boga”, jak w przypadku Jezusa. Mówił: - „Jestem zwykłym człowiekiem, sługą, posłańcem między dwoma światami”. Był prostym, skromnym człowiekiem. Dlatego niższe się zamknęło, a wyższe otworzyło. Nie uczynił żadnego wysiłku by wyższe się otworzyło, to się po prostu stało.

      Za pierwszym razem tak się przestraszył, że gdy przyszedł do domu, miał wysoką gorączkę. To wszystko takie dziwne! Jakim sposobem czytał? Jednak to, co widział i czuł, było tak odmienne, nie pochodziło z tego świata. Nie mógł uwierzyć, wszystko stanęło na głowie. Gorączka nie ustępowała przez trzy dni, a on trwał zatopiony w modlitwie. Po czym, z wielkim oporem, powiedział swojej żonie, co się wydarzyło.

„Byłem w innym świecie – rzekł. Nie mów o tym nikomu, bo pomyślą, że oszalałem”.

Od tego pamiętnego dnia Mahomet był prowadzony nie przez swoje ego, ale przez siły ponad nim – stał się instrumentem.

Kiedy otwiera się wyższe, wszystko wywraca się do góry nogami. Twoja logika przestaje działać, rozum nie ma już żadnego zastosowania. To, co wiedziałeś, staje się zupełnie nieistotne, nieważne jest także to, kim jesteś.

Otwarcie się na wyższe jest możliwe jedynie wtedy, gdy zamkniemy bramę niższą. To może się stać, lub nie, ale jest prawdziwie konieczne, jeśli chodzi o przetrwanie ludzi. Wejście w wyższe staje się pomostem, bramą, dzięki której człowiek staje się czymś więcej niż zwierzę”.

                                                        Osho

środa, 13 marca 2024

Australia w Bieszczadach

 Popadało, więc urosła parka maślaków akurat pasująca wielkością do garczka.





Chodzę ci ja sobie w pobliżu namiotu, patrząc z miłością na stary jawor


 Chodzę i naraz widzę w trawie coś czerwonego. W pierwszej chwili wydało mi się, że to może zwinięta sznurówka? Sięgnąłem po tę sznurówkę, ponieważ bardzo lubię czerwone sznurówki i urwałem to coś bardzo delikatnego. Jako że interesuję się grzybami, od razu rozpoznałem okratka australijskiego.



W necie piszą o nim, o tym okratku tak:

„Od kilku dekad w lasach i parkach można spotkać pewne tajemnicze czerwone gwiazdy, z których wydobywa się woń padliny. Jest to gatunek przybyły do Polski z dalekiej Australii o wdzięcznej nazwie okratek. Ze względu na swój niecodzienny wygląd zawsze budzi ciekawość osób, które go spotykają na swej drodze.

Dodatkowo sromotnikowate mają bardzo efektywny sposób rozsiewu zarodników za pomocą owadów. Zarodniki znajdują się w cuchnącej mazi na owocniku, która spożywana jest przez zwabione smrodem muchy i inne owady. Roznoszą one w ten sposób zarodniki i deponują wraz z wydalanym kałem, często dziesiątki kilometrów od owocnika. Mimo ekspansji nie wykazano dotychczas jednoznacznych dowodów negatywnego wpływu gatunku na rodzime grzyby lub pozostałe elementy rodzimej przyrody”.

Otóż zapewniam, że okratek nie miał zapachu, był aksamitny w dotyku, wykazywał się brakiem opisywanej wyżej mazi i zanim go niechcący urwałem, wyglądał jak czerwone palce, no niech będzie rozgwiazda wystająca z ziemi.


Potem przydarzyła się inna ciekawostka: - zszedłem na moment do lasu, w znajome miejsce prawdziwkowe, atoli zamiast nich odkryłem Uszy Shreka.



wtorek, 12 marca 2024

Zwyczaje religijne

 Jakiś czas temu były wpisy ze słowem - kluczem „Bałwochwalczy król”.

„Król prosi bożka o pewne korzyści. Przysięga, że jeśli je otrzyma, uwięzi trzy osoby. Może nawet każe je ściąć, gdy nie zgodzą się na oddanie pokłonu jego idolowi. Trzy niewinne osoby, które nie mają z problemem króla nic wspólnego, zmusi do oddania czci idolowi. To dzieje się zawsze, na wiele sposobów.

Sufickie przypowieści uwypuklają kilka aspektów. W Indiach i innych krajach złożono Bogu w ofierze miliony zwierząt. Co te zwierzęta mają wspólnego z twoim Bogiem? Twoja prośba została spełniona, więc składasz je w ofierze. A przecież to nie zwierzę się modliło, to nie ono miało życzenie. Zwierzę nie ma z tym nic wspólnego. Jeśli chcesz złożyć ofiarę, złóż ją z siebie!

        Budda natknął się kiedyś na ceremonię. Oto zebrał się wielki tłum. Budda zapytał: - Co się dzieje?

Powiedziano mu: - Ktoś w modlitwie poprosił o coś i jego prośba została spełniona. Teraz chce w podziękowaniu złożyć ofiarę z byka. Chce zabić byka – taki jest bowiem religijny obrządek.

     Budda rzekł: - A co ten byk ma wspólnego z tą prośbą? Jeśli ów człowiek czuje, że Bóg coś mu da, czy też jest mu przychylny, niech siebie samego złoży w ofierze.

I podszedł Budda do tego mężczyzny i zapytał: - Co robisz? Dlaczego chcesz odebrać życie temu biednemu bykowi? On nic nie zawinił! Nie krzywdź go!

      A mężczyzna ów był uczonym braminem, znawcą świętych pism, więc odrzekł: - Nie rozumiesz. Nie krzywdzę tego byka. Święte pisma – Wedy – mówią, że jeśli podczas religijnego obrządku zwierzę zostanie ukrzyżowane i zarżnięte, wtedy dusza tego zabitego zwierzęcia pójdzie wprost do nieba. Więc nie krzywdzę tego byka, tylko pomagam mu pójść do nieba.

      Budda rzekł wtedy: - Czemu nie zabijesz swego ojca, matki albo siebie? Przecież ty także możesz iść prosto do nieba? A zapytałeś tego byka, czy on zgadza się pójść do nieba? Może on tego nie chce? Jeśli jest taka metoda – zabij lepiej swego ojca, matkę, albo samego siebie.

     Słowa te uderzyły uczonego bramina. Zaniemówił, bo zrozumiał że oto usłyszał Buddę. Usłyszał i zobaczył, a jego obecność wszystko mu rozjaśniła. Opuścił miecz, zaniechał obrzędu i zapytał: - Powiedz mi więc, jak mam być religijnym. Czyniłem takie rzeczy przez całe życie. Poruszyłeś mnie, dzięki temu mnie obudziłeś.

     W całym świecie są tysiące religii opartych na fikcji, że Bóg wyświadcza ci jakieś przysługi. Potem ty chcesz wyświadczyć przysługę Bogu, więc szukasz trzech niewinnych ludzi i zmuszasz ich do oddania czci bożkowi”.

                                                                                     Osho

P.S. Jak wiemy ojcowie kk udoskonalili opisany wyżej model ofiarny, dodając całopalenie ludzi na masową skalę. "Napij się krwi mojej, zjedz ciało moje". 

                                                           

 

poniedziałek, 11 marca 2024

Zbiegi okoliczności

 


Uczuciom należy ufać.

Można się na nich oprzeć - one są .... no nadzwyczajne!

To nie fakty powinny nas zaskakiwać, lecz wypływające z nich uczucia.

A fakty? Powstają jedne z drugich, jako skutki z przyczyn.

 

Natomiast uczucia .... one wymykają się logice.

Jak wiemy, czasami zdarzają się rzeczy dziwne, lub następuje „nieprawdopodobny zbieg okoliczności”, nazywany także przypadkiem.


Azaliż wierny Czytelnik bloga dobrze wie, że przypadków nie ma, a każdy wrażliwy odbiorca odczuwa je wyraźnie inaczej niż zwykle, jako sygnał od „góry”, lub …. potwierdzenie własnej boskości!

Gdzie jest ta boskość w człowieku? W mózgu oczywiście, a dokładnie to w prawidłowym myśleniu (cel, marzenia, wizualizacja i takie tam).

Czyli pierwsze primo: - pomyśleć dobrze.

Drugie primo: - dołożyć do tego uczucie.

Trzecie primo: - zapomnieć.

Czas realizacji? On zależy już tylko od „góry”.

 

Oto nastąpiła kreacja rzeczywistości za pomocą mojej osobistej myśli”.


 


piątek, 8 marca 2024

Walizka cierpień

Pewien człowiek miał dość cierpienia.

Zwracał się często do Boga : -„Dlaczego ja? Wszyscy wyglądają na szczęśliwych. Dlaczego tylko ja tak bardzo cierpię?”    

Jednego ranka skrajnie zdesperowany modlił się: -„Panie, daj mi cierpienia jakiejś innej osoby, a ja je przyjmę. Zabierz jednak moje, gdyż nie mogę ich dłużej dźwigać’’.                         

Tej nocy ów człowiek miał piękny sen. Sen był nie tylko piękny, ale także wiele mu wyjaśnił. Jak się okazało, ten piękny sen śnił się owej nocy wielu osobom.

Oto na niebie pojawił się Bóg i powiedział do ludzi: -„Przynieście wszystkie swoje cierpienia do świątyni”

Ludzie byli wyczerpani swoimi cierpieniami. Każdy w jakimś momencie modlił się: -„ Boże, jestem gotowa przyjąć cierpienia innego człowieka, ale zabierz moje, albowiem są one zbyt wielkie, całkiem nie do zniesienia".


Wszyscy zapakowali więc swoje cierpienia do walizek i poszli do świątyni. Kiedy szli, wyglądali na bardzo szczęśliwych. Wreszcie nadszedł ten upragniony dzień, gdyż ich modlitwy zostały wysłuchane! Nasz bohater także pospieszył do świątyni.


Na środku świątyni zgromadził się tłum.                                                   

Wtedy Bóg powiedział: -„Postawcie swoje walizki przy ścianach”.

Ludzie uczynili jak im polecił. A walizki były rozmaite: stare i nowe, małe i duże. Wszyscy patrzyli i zastanawiali się, czy w małej walizce są małe cierpienia, ale za to liczne, a w dużej tylko jedno, atoli zasługujące wręcz na miano nieszczęścia. 




Następnie Bóg oświadczył :

- „Teraz możecie dokonać wyboru. Każdy z was może wziąć dowolną walizkę”.

I oto zdarzyła się rzecz niespodziewana. Człowiek, który tak uparcie modlił się do Boga, żeby dał  mu cudze cierpienia, szybko ruszył ku swojej walizce. Chciał ją wziąć, zanim ktokolwiek by po nią sięgnął! Był zaskoczony tym, że pozostałe osoby także pospieszyły ku swoim walizkom. Każdy czuł się szczęśliwy, że znowu ma coś, co zawsze należało do niego.                                                                                                                                   

Dlaczego tak się stało ?  

Pierwszym powodem było to, że po raz pierwszy każdy mógł zobaczyć nieszczęścia innych ludzi. Walizki innych osób były tak samo duże, a nawet jeszcze większe! Drugim powodem było to, że każdy przywykł do własnych cierpień. 

Wybrać inną walizkę? A kto wie, jakie cierpienia będą się znajdować w środku? Po co zaprzątać sobie tym głowę? Swoje cierpienia już znasz i przywykłeś do nich.       

Są do przyjęcia. Przez tyle lat żyłeś z nimi. Po co wybierać nieznane?                               

Każdy wrócił do domu zadowolony. Nic się nie zmieniło. Ludzie przynieśli swe cierpienia z powrotem. Każda osoba była jednak uśmiechnięta, szczęśliwa i radosna, gdyż wróciła ze swoją walizką.                                                                                                                                                                        

Rano nasz bohater modlił się do Boga tymi słowami : - „Dziękuję ci za ten sen. Nie będę już nigdy więcej prosił. Cokolwiek mi dałeś, musi to być dla mnie dobre. Dlatego to dałeś”.

 

                                                                                        Opowieść suficka

czwartek, 7 marca 2024

Kwiaty z bieszczadzkiej łąki

 




Wędruję po przeciwzboczu w poszukiwaniu niedobitków kwiatowych.

Ogólna refleksja: - teren jest spadkowy, jak to zwykle na zboczu. Pod samym szczytem ten spadek osiąga i nawet przekracza 45 stopni, a traktorzysta nie odpuścił! Co to znaczy potężna maszyna w dobrych rękach!











środa, 6 marca 2024

Rząd czuwa nad nami

Padało kilka godzin, usnąłem oczywiście i obudził mnie dzięcioł. Świat umyty, nastawiam obowiązkową miętę, po czym kręcę się to tu to tam i za klonem znajduję nieco podeschniętą kurkę.







Trzeba będzie dozbierać grzybów do obiadu, a na razie jako że odzywa się potrzeba ruchu, biorę pusty plecak, zamykam dom i odchodząc patrzę z przyjemnością na to fajne miejsce pod jaworem.



Jestem bardzo zadowolony, a kiedy tak się dzieje, zaraz dziękuję memu Duchowi Opiekuńczemu za całokształt.

Jak Czytelnicy wiedzą, ta modlitwa dziękczynna jest zwięzła, tudzież prosta i polega na głębokim westchnięciu – Ach! I to wszystko.

Duchy przepadają za takimi krótkimi, atoli szczerymi podziękowaniami płynącymi wprost z serca.

I zaprawdę powiadam wam: - w tym momencie spojrzałem w niebo i przypomniały mi się słowa:


Wierzę, że tam na górze jest Coś, co czuwa nad nami.                                

Niestety jest to rząd.

                         Woody Allen