czwartek, 30 kwietnia 2020

Co wiem o wirusie


30 kwietnia 2020.

Po pierwsze primo: - wczoraj, czwartek 29 kwietnia.
Ktoś zapytał: - Dlaczego tak wzrosło na Wall Street? – To Amerykanie zareagowali w ten sposób ….
Stooq - 14:39 

 - Amerykanie uradowani ze słabszych danych - Jacek  Rzeźniczek….

Po drugie primo: - ludzie listy piszą. A ja lubię czytać wpisy od serca:

- Przezylem ten poprzedni SYF. Zakazy, nakazy, DDR, brak paszportu, szmacenie sie o wizy ...
Mlodzi teraz moga na dowod do Madrytu w weekend. Widza, ale nie rozumieja.
Gdyby jednal skonczyl sie netflix, spotistraj i szajsbuk, WTEDY bylaby rewolucja.
Czuje sie jak w matni, pomiedzy zdewocialymi rencistami i infantylna mlodzieza.
To NIE jest kraj dla madrych ludzi.


Po trzecie primo: - otacza nas jakby wariatkowo. Dystans potrzebny. A więc co wiem o wirusie?

Francuzi sprzedali Chińczykom nowoczesne super ekstra laboratorium biologiczne. W nim aż się prosiło, żeby pracować nad bronią biologiczną. Przecież Chiny mają zaciachy mocarstwowe nie od dzisiaj. Nie tylko oni niestety. Ale Chiny są groźne jakby szczególnie. Groźne dla wolności obywatelskich. Ale co takie wolności obywatelskie znaczą dla reżimu?
Mniej niż zero. Dodatkowo pikanterii dodaje fakt, że Chińczycy jedzą wszystko.
Chiny podziękowały Francji za laboratorium biologiczne. Zapłacili i nie chcieli, żeby ktoś obcy patrzył im na ręce.
Zaczęły się eksperymenty. Płyny z laboratorium spuszczano w Wuhan prosto do kanalizacji. (To odkażanie kanałów widzieliśmy na własne oczy w filmie Ewy Ewart). Pracownicy laboratorium, aby dorobić sobie, sprzedawali, być może nietoperze, w każdym razie padłe zwierzęta laboratoryjne, na targu mokrym – jak to oni nazywają. A  na tym targu robale, glizdy, wróble, nietoperze, szczury i co chcesz. No taka nacja. I ciesz się, że nie jedzą ciebie. Bo psy to najpierw biją kijami na śmierć, żeby spuchły dla smaku…… Dlaczego mam tego nie pisać? A co z Tybetem? Z ludźmi w Tybecie. Też mam milczeć?
Ziemia - rozumiem, bo złoża, ropa, metale itd. i teren obok Chin to Anglia czy USA by się wepchnęły, ale gdyby tak rozumować to i Rosję powinni połknąć? Ile milionów siedzi w Chinach w obozach koncentracyjnych? Kto najwięcej ludzi wybił w historii? Mao Tse Tung - 100 milionów. Kto drugi? - Stalin - 50 milionów. Dopiero trzeci Hitler.

- Po czwarte primo: - Chiny są groźne. Jeszcze trochę ogólnodostępnych wpisów z netu:

- Sprzedawali na targu zwierzęta laboratoryjne po eksperymentach, żeby dorobić. Naprawdę, nie wiem, jak to skomentować. Może tak - Nawet szuja z pisu by tego nie wymyśliła.

- Komunistyczne z Chiny są największym szpiegiem przemysłowym i złodziejem własności intelektualnej od lat powojennych. Imperialistyczne zapędy w połączeniu z azjatycką mentalnością i komunistyczną demoralizacją obywateli tego państwa nie powinny być lekceważone, ponieważ stanowią fatalną mieszankę.

- Francuzi podali na tacy chińczykom narzędzie do produkcji broni biologicznej, najnowsze technologie, patenty a teraz się tłumaczą, że byli trochę naiwni....

- Jak mawiał W.I.Lenin - Kapitaliści sami sprzedadzą nam nawet sznurek, na którym ich potem powiesimy.

majstrowali przy wirusach, wyrzucali materiały laboratoryjne do ścieków, sprzedawali na rynku zwierzęta po doświadczeniach a oni się wciąż zastanawiają skąd pochodzi wirus.....
choć najlepsze było: „problemy w uczeniu się” Chińczyków, z tym mają problem z kopiowaniem żadnego

- Ludzkość, poprzez liczebny wzrost i ubóstwo przekroczyła naturalną barierę. W Azji Ludzie i zwierzęta żyją bardzo blisko. Żre się wszytsko, żaby, robaki, ptaki, nietoperze, jaszczurki, psy i koty, choć to drogi rarytas. Dla miliardów ludzi jest to jedyne źródło zwierzęcego białka. Stąd łątwość przeskakiwania bakterii i wirusów ze zwierząt na ludzi.

- Konkludujac: namawiam byśmy szukając winnych za nasza sromotę wywolana pandemia koronawirusa zaczeli od siebie, a nie od Chinczykow. Aa na Polskim podworku nie obarczali za wszystkie polskie nieszczęścia Kaczynskiego, a zastanowili sie nad swoimi śmiertelnymi grzechami, gdyz horrendalny sukces Kaczynskiego wynika z naszej karygodnej niemoty, lenistwa i bylejakosci.
podejrzenie, że dziko występujący i hodowany wirus wymknął się z laboratorium jako ludzki patogen, teorią spiskową nie jest, i nosi znamiona prawdopodobieństwa. Teoria spiskowa wymaga bowiem spisku.
A tu - zwykła głupota i niechlujstwo. Najczęstsze motory dziejów.


- Po piąte primo: - Ludzi jest za dużo - Ziemia przeciążona - fakt.        Niewiele wiemy o wirusie. Może się przenosić nie tylko drogą kropelkową. Czyli jak chce. Niesie minimalną statystycznie śmiertelność. Niech każdy sprawdzi śmiertelność statystyczną dzienną, czy roczną w swoim kraju i porówna z danymi Covid.
W sumie wirus robi dobrze, bo umierają starsi, czyli ci, którzy i tak mają umrzeć, oraz ci słabsi, bez odporności dostatecznej i z chorobami towarzyszącymi. Tylko czemu tak mało umiera? Mogłoby umierać więcej. Po co tacy społeczeństwu?
Wiem jak to bezwzględnie brzmi, ale tak właśnie rozumuje AI.
Tylko dlaczego aż takie zatrzymanie gospodarek? Co innego gdyby umarło trzysta czy siedemset milionów, ale przecież tak nie jest? Nastraszyć ludzi? Odebrać im swobody? Sami będą fotografować swe twarze? Skasować materialny pieniądz? Jeden rząd światowy? Jedna religia? Tylko próba generalna? 

No nikomu nie wierzę, a coś mi tu nie pasuje. Co można zrobić? – Chyba tylko pokręcić palcem w bucie.

Dlatego po szóste primo: - ten wpis jest trzecim dzisiaj i ostatnim przed tygodniową przerwą w blogowych wpisach. Raniutko planuję ruszyć przed siebie z rynku w Baligrodzie. Wiosna. Tudzież potrzebny dystans.

Amerykański mit


Amerykanie na przykład nauczyli się żyć „z trupem pod podłogą”.
Po zagładzie Indian i przywiezieniu murzyńskich niewolników, nadal wierzyli w swe purytańskie cnoty i rozgłaszali ten amerykański mit o życiu w zgodzie z prawami boskimi.
     Protestantyzm tworzył zaryglowane systemy obłudy, a wewnątrz tłamsił się lęk przed naturą i poczucie winy za ludzką biologię.
Amerykanie stworzyli protestancki mit: Bóg i Prawo są białe – Natura jest czarna.
Groźna prostota tej formuły przetrwała trzy stulecia.
Cała ta amerykańska moralność powoduje powstawanie neuroz i dlatego Amerykanie się leczą.
Bo jak się wyleczysz będziesz happy.
A te neurozy biorą się z niepokoju sumienia, z braku fundamentu.
Bo jakim fundamentem może być Biblia?
Przecież w niej jest płacz i krzyk! 
                                                                           
                                                                                    Marian Brandys

I już nie będę Amerykanom dokładał. że wybili Rdzennych. Mają państwo oparte na Krzywdzie.
Dziś ktoś podsuwa Amerykanom debila - Orange Agenta, juniora Busha, to miłe jest, bo można takimi sterować. I przy tym na nich zarobić.
Kiedy jednak trafia się jednostka niezależna - Kennedy. Wtedy trzeba zabić. 
Jednak bez urazy: - nie trzeba zaraz zabijać - można otruć, a potem zagubić testament. 
Watykan, Jan Paweł I.
Papież zjadł kolację, był radosny, wręcz w euforii, bo rewolucja czekała: - podpisał bowiem usunięcie ponad stu purpuratów. Podpisał prawo dopuszczenia kobiet do celebrowania nabożeństw.
I stąd taki krótki pontyfikat. 33 dni zaledwie.

A w Polsce nowożytnej kto rządził?
Polska. Bierut wyjechał żywy. Wrócił w trumnie.

Rosja.
Kto dodusił Stalina po udarze?
Stare nie poddaje się łatwo. 
No to kilka zdań jak zwalczać stare.

Polska AD. 2020, dziś. Czas pandemii.
Czego? pandemii.
A co to jest? Coś czego jak na razie nie ma (zobacz statystykę zgonów dziennych na Cov -19 wobec zwykłej przeciętnej dziennej w Polsce tysiąc sto), ale można parę spraw przeprowadzić pod przykrywką tego czegoś.
Pierwsze primo: - Przestraszyć ludzi wystarczająco. Wtedy zagonić ich do zagrody, gdzie miska ryżu, szajsbuk, a na horyzoncie pełne niewolnictwo.
Lecz  ja może wybiegam za daleko, więc meritum.

                       Chamstwo Większe.

Chodzę na bazar Hala Mirowska - Warszawa.
Jakaś stara (bo ja młody) mnie odpędza (stoisko jajek) słowami -  a sio, a sio! Bo za blisko stanąłem podobno.
Budzi się spontaniczność w Zbyszku - z chamem po chamsku trzeba! Bo to asio dla kur przeznaczone (chyba?), więc reaguję: - Ach ty stara kurwo! Myślisz, że nie umrzesz nigdy? Bo mam prawo, w jej wieku na oko jestem.
No może nieco przesadziłem w tej komunikacji bezpośredniej, ale ta maseczka antypolicyjna mnie dusi, a oną zwykle noszę pod brodą.....

      Maska na brodzie

I zaprawdę powiadam wam cud! Cud!
Stara się zmyła, przedpole jest wolne.
I tu myśl przejrzysta: - jak rozmawiać z chamem niezależnie kim ów jest?
Jeszcze większym chamstwem!

Chama można szybko sprowadzić do parteru tylko Chamstwem Większym. To jest działanie radykalne, bo można także wolniej, lecz cham może takiego wolniejszego działania nie zrozumieć, bowiem cham subtelny nie jest.

Więcej: - cham rozumie tylko siłę.














Proste życie


Żeby dowiedzieć się, co lubisz, wystarczy odzyskać wolność. 
I wcale nie chodzi o to, żeby rozwiódł się ten, kto jest w małżeństwie. Chodzi o własne terytorium, o swój osobisty czas, o to, żeby stanowić o sobie suwerennie.

Zdarza się, że w małżeństwie jest to możliwe, jednak tylko kiedy masz Przyjaciela za partnera - partnerkę. A to już jest nieczęste. Bardzo nieczęste.
Nie mam wielkiej skali porównawczej, bo byłem tylko w dwóch małżeństwach. Długoletnich, każde dwadzieścia lat.

Tu pytanie: - w ilu małżeństwach trzeba być, żeby mieć skalę porównawczą? Być może tylko w jednym, ale za to wystarczająco długim (Wpis „rozmowa u lekarza”).
Hasłem do szczęścia nie tylko w związkach małżeńskich jest słowo Przyjaciel. Znaczy Przyjaciółka, żeby nie było w moim przypadku niedomówień.

Po tych dwóch małżeństwach, wypróbowałem, co znaczy słowo singiel.
Ono znaczy tyle, że wielu szuka i potrzebuje odrobiny miłości. Jeśli taki "wielu" nie zrozumiał, że trzeba szukać wewnątrz siebie tego szczęścia, miłości, zadowolenia, czy nazywaj to jak chcesz, lecz szuka żmudnie na zewnątrz, może się rozczarować. 
Może się rozczarować, nawet jeśli pamięta, że taki seks na przykład, który często błędnie utożsamiamy z miłością, jest tylko połową sukcesu. 
A czegoś takiego jak połowa sukcesu nie ma. 
Albo jest cały sukces, albo nie ma nic. 
Jednak również połowa sukcesu bywa całkiem miła, tudzież wręcz mistyczna. Zdarza się przecież, że w chwili orgazmu ocieramy się o Chwilę Wieczności. gdy jeszcze uda się tę Chwilę wzbogacić zasadami tantry.....

Był raz sobie pewien mistyk
lubił baby
i z nimi styk. 

Miłość można znaleźć w sobie, w psie, w graniu na Wall Street, chwilowo bardzo dzięki wódce (Darek Karaluch) lub dzięki Kobiecie Przyjacielu, ale żeby na taką trafić, to jak pisałem nieczęste jest.


Idę, idę, mam czas, to myślę i gdzieś docieram w końcu, po wielu godzinach w tym bieszczadzkim zadupiu kochanym, niepowtarzalnym i cudnie bezludnym.
Najpierw jest widokowo, potem wchodzę do lasu.







Nabrałem wody ze źródełka i rozglądam się za miejscem na nocleg. 
Jestem w lesie. Nie jest widokowo - jak to w lesie. Azaliż czy zawsze musi być widokowo? Jeszcze świeci słońce, ale niedługo wieczór, jest maleńka polanka, ociupinkę ponad drogą leśną tylko. I skrawek płaskiego miejsca pod samą sosną, dlatego ognia nie będzie.


Namiot, siadam, stolik niepotrzebny, serwetka, układam na kolanach co mam i niespiesznie (cudne słowo) szykuję nabożeństwo wieczerzy. 
Kiedy się najem i napiję, położę się i będę spał do rana. 
Aby tak było, wystarczy iść dostatecznie długo. 
Takie proste życie.
Ach!

środa, 29 kwietnia 2020

Bakcyl


 Andrzej Waligórski

        Raz w jednym instytucie uczeni na wszelkie sposoby
        Robili doświadczenia, jak by tu osłabić mikroby.
        Na przykład jeden uczony budził bakterię śpiączki,
        Szczypiąc tę śpiączkę pęsetką w pośladki, nóżki i rączki.

        Drugi uczony czerwonkę podłączał do pompek i dętek,
        Aż się robiła blada jak jaki biały krętek,
        Krętka natomiast skręcano i rozkręcano biedaczka,
        Od czego był bardziej żółty niż najżółciejsza żółtaczka,

        Odnośnie zaś do żółtaczki, wprowadzono ją w taką rozpacz,
        Że poczerniała zupełnie i była jak czarna ospa,
        Podczas gdy ospę - tę czarną - macerowano w wódkach,
        Więc była ciągle na kacu, jak białaczka bialutka...

        A działał wśród tych uczonych Piotr Dreptak, asystent młody,
        Który stosował swe własne, zupełnie odmienne metody,
        I zamiast zarazki dręczyć - on karmił swoje zarazki
        I ciągle się ich pytał: - Nie zjecie, zarazki, kaszki?

        No więc zarazki wciąż rosły, wpierw były jak turkucie,
        Potem ogromne jak myszy latały po instytucie,
        Na próżno woźny je z miotłą jak oszalały ganiał -
        Nie dość, że się z niego śmiały, to mu jeszcze wyżerały śniadania.

        Aż kiedy profesorowi przegryzły w aucie resor,
        To wtedy Piotra Dreptaka wezwał do siebie profesor
        I obaj włożyli płaszcze i poszli się przejść na deptak,
        A pan profesor rzecze: - Drogi kolego Dreptak,

        Rozumiem że doświadczenia, badania, cacy - cacy,
        Ale jak dalej tak pójdzie, to ja was wyleję z pracy!
        Rzecz jasna, że ma pan dość duże, ba, szokujące wyniki,
        Lecz rób pan to sobie gdzie indziej, ot, idź pan hoduj tuczniki...

        - Chwileczkę! - Piotr Dreptak na to, prędziutko teczkę odmyka
        I z wnętrza wyjmuje bakcyla wielkiego jak królika:
        - Zobacz pan, profesorze, gdy mamy taką gadzinę,
        Możemy streptomycynę wyrzucić i penicylinę!

        Lekarz przy mikroskopie oczu już niszczyć nie musi,
        Bo bierze to bydlę za szyję i je po prostu dusi...
        I rzeczywiście udusił Piotr Dreptak tego zarazka,
        Więc pan profesor Dreptaka chwalił, całował i głaskał,

        Załatwił mu order, mieszkanie, fiata, Nagrodę Nobla,
        I wszyscy koledzy się zeszli, żeby ten Dreptak to oblał,
        A Dreptak siedzi ponury nad uduszoną zwierzyną
        I szloch mu wyrywa się z piersi, a z oczu łzy wielkie mu płyną...

        - Dlaczego - pytają koledzy - nie chcesz zabawić się z nami?
        - A bo jak dusiłem Kubusia, to on tak łypał oczkami...
        Tu biedny Dreptak o ścianę uderzył głową trzy razy...
        Oj, można się, można przywiązać i do najgorszej zarazy!

wtorek, 28 kwietnia 2020

Cerkwie


Uczucia są ważne, bo one nie kłamią. Dlatego dziś uczuciowy wpis o cerkwiach nie tylko bieszczadzkich.
Wpis o cerkwiach, a w podtekście także o miejscach po spalonych świątyniach - cerkwiskach, które pilnie odwiedzamDrewniane świątynie prawosławne ....... uznawane przez wyznawców katolicyzmu za biedne czyli gorsze, bo oni modlili się w świątyniach murowanych.

Cerkwie drewniane paliły się nieporównanie lepiej od murowanych.
Dlatego ta akcja polskiej sanacji z 1938 roku - podpalanie cerkwi.

Całe lata forsowano prosty slogan: - Polak pan – Ukrainiec cham.
Potem doszło Powstanie 1945 – 1947 przeciwko Lachom. Nie wiem czy bardziej przeciwko Lachom, czy przeciw komunistom.
Łemków dopisano do Ukraińców, a że propaganda używała najbardziej prymitywnych chwytów, określenie Ukrainiec - bandyta przylgnęło także do wszelkiej nacji Rusinów

Od zarania dziejów władcy dzielili ludzi. Podziały wpisują się bowiem idealnie w dualizm świata, oraz znacznie ułatwiają rządzenie. Rozumieli to zarówno komuniści jak i faszyści. Dlatego ci ostatni tworzyli Goralenvolk. Także Łemkowie są dziś podzieleni: - mamy dwie Watry. Jedną prorosyjską, drugą proukraińską w Żdyni.
Kiedy obudził się we mnie zew krwi, co czasami dzieje się w starości i szykowałem podróż w Bieszczady – miejsce urodzenia, pierwsze zetknięcie z sacrum drewnianej cerkwi nastąpiło w Nowicy. 




W Bieszczady -  tak samo jak do Nowicy, wjeżdżałem z Janem Gabrielem, bretharianinem z Ciężkowic.
Ileż to razy piszę, że uczucia nie kłamią. Kiedy zobaczyłem bańki na kolorowym zwieńczeniu cerkwi w Komańczy, po prostu zacząłem krzyczeć do Jana: - Stań, stań!
Musiałem wysiąść i zrobić zdjęcia.

Oczywiście opisuję tu osobiste odczucia, czyli jak najbardziej subiektywne.

Więc jak się czułem?                                                                                              Jakbym wkroczył w chmurę przy tej cerkwi, gdzie kiedyś urzędował zdrowy, niepokręcony psychicznie człowiek, nazywany popem, który miał prawo mieć żonę i dzieci, więc nie był niszczony torturą celibatu
Jakbym wkroczył w chmurę ….. no niech będzie przychylną, pełną pozytywnej energii chmurę. Chociaż  początkowo chciałem napisać „Wkroczyłem w chmurę Miłości”.

Jeszcze garść porównań: - bez urazy, ale kościoły katolickie, a znam ich wiele od wewnątrz, są dla mnie zimne, martwe, pełne cierpienia, pychy, blichtru, fałszu, smutku, śmierci, przemocy, bałwochwalstwa, energii negatywnej.  
No i ten piorunochron na szczycie każdej wieży kościelnej ....... To jest najlepszy dowód na to, że jednak wszyscy miewamy w życiu wątpliwości.








Cerkwie – z których tylko bardzo nieliczne (Naprawdę to ciągnie mnie tylko do jedynej Świątyni PrawdziwejŚwiątyni Natury) poznałem od środka: Łopieńka, Nowica, Radoszyce, Smolnik nad Osławą  -  w sumie odbiór jak w muzeum. Najbardziej ujmująca pozytywną energią wydała mi się Nowica - tu z pewnością zadziałało prawo nowości, no i Łopieńka. Uboga świątynia, obrabowana niby ze wszystkiego, pusta, ale właśnie dlatego pełna prawdziwego Bogactwa. 
Darzę ją sentymentem, bo dane mi było spać tylko w jednej cerkwi - właśnie w Łopieńce. Nieliczne cerkwie poznałem od wewnątrz, bo bardziej interesuje mnie zewnętrze, bryła, a nie to co w środku.

Kontrastem ogromnym dla wiejskiej, surowej Łopieńki jest bardzo piękna miejska białostocka cerkiew pod wezwaniem Ducha Świętego, w której obserwowałem żywą, niezwykłą dla mnie, prawosławną uroczystość ślubu mego przyjaciela Rafała.

P.S - Piszę ten post, więc robię to, co lubię i po raz kolejny doceniam dar wolności: - wolny człowiek mówi i pisze co chce i o czym chce. 

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Kolory zorzy polarnej



  Aurora Borealis, zwana inaczej zorzą polarną, to unikatowe zjawisko zachodzące wskutek wybuchów na powierzchni Słońca.


Fala elektromagnetyczna, czyli tak zwany wiatr słoneczny, spowodowany gigantyczną eksplozją, dociera do Ziemi pod postacią spektakularnych pasm światła ukazujących się na niebie. 
   Te pasma zmieniają przy tym barwę od intensywnie czerwonej po intensywny fiolet i niebieski.




Pierwszy zapis z czasów nowożytnych dotyczący zorzy polarnej pochodzi z I wieku naszej ery, kiedy to Seneka Młodszy opisał ją w swoim dziele „Naturalne kwestie”,  jako okrągłą, kolorową „lukę” (?) w niebie.
Istnieje kilka rodzajów siły tego zjawiska, a każdy z nich można odróżnić na podstawie kolorów.



Czerwony kolor oznacza, że promieniowanie elektromagnetyczne jest bardzo silne.
Zielony – siła zjawiska dość silna
Żółty – siła umiarkowana
Niebieski – siła słabnąca, momentami tak gasnąca, że trudno ją dostrzec.



Siła zorzy zależy od ilości wyemitowanych przez Słońce cząsteczek tlenu atomowego, czyli po prostu od wielkości eksplozji. Co ciekawe, w historii zostały odnotowane przypadki, kiedy magicznemu spektaklowi świetlnemu towarzyszył odgłos trzeszczenia.
Zorza polarna występuje głównie za Kołem Podbiegunowym (zarówno północnym, jak i południowym), ale zdarza się, zwłaszcza kiedy jest silna, że można dostrzec ją nawet w Danii!



Zorza jest zjawiskiem fantastycznie żywym i przemawiającym do wyobraźni.
Osoby interesujące się astronomią wiedzą, że poza Ziemią, zorze są bardzo częste na Jupiterze-Jowiszu oraz Saturnie. Te ogromne planety (Jowisz jest 345 razy większy od Ziemi i wiosną widać go dobrze gołym okiem - na pogodnym wieczornym polskim niebie po stronie zachodniej na wysokości ok.45 stopni nad horyzontem) mają o wiele silniejsze pole magnetyczne niż nasza planeta. A to sprawia, że można zaobserwować w ich zorzach więcej barw i odcieni różnych kolorów.