Jeśli młode pokolenia będą zagłębiać się w miłość,
wojny znikną. Nie będzie można znaleźć wystarczającej liczby szaleńców, którzy
poszliby na wojnę.
Jeśli kochasz, zasmakowałeś czegoś z życia, nie
zgodzisz się na zabijanie ludzi. Jeśli nie kochasz, nie zasmakowałeś życia,
masz w sobie energię destrukcyjną. Przeciwieństwem miłości jest strach.
Strach
chce zabijać.
Miłość
chce tworzyć - jest to energia twórcza.
Gdy kochasz możesz chcieć śpiewać piosenki, albo
malować, albo pisać wiersze, ale nie chwycisz bagnetu, czy bomby atomowej i nie
pójdziesz zabijać nieznanych ci ludzi, którzy niczego ci nie zrobili, którzy są
dla ciebie tak samo obcy, jak ty dla nich.
Świat
porzuci wojny tylko wtedy, gdy znów pojawi się w nim miłość.
A politycy i duchowni nie chcą, abyś kochał, ani
społeczeństwo tego nie chce. Oni chcą tobą manipulować.
Dlatego umiejętnie podrzucają ci strach.
A ty powinieneś kochać bezinteresownie.
Kiedy kochasz, wydaje ci się, że robisz coś dla tej
drugiej osoby, a robisz coś dla siebie.
Gdy kochasz korzyści płyną do ciebie. Kochaj ludzi
- dzięki temu poczujesz się spełniony, doznasz błogosławieństwa.
Gdy miłość staje się głębsza - znika strach.
Miłość jest światłem, strach jest ciemnością.
Zapala
się światło - ciemność znika. Ciemności nigdy nie było, był tylko kompletny
brak światła.
Gdy tak się stanie, pojawi się etap miłości pod
nazwą modlitwa.
Kościoły, religie, sekty, uczą cię, jak się modlić.
Ale tak naprawdę utrudniają ci modlitwę, ponieważ modlitwa jest spontaniczna i
nie można się jej nauczyć.
Jeśli w
dzieciństwie uczono cię modlitwy, zatrzymano wspaniałe doświadczenie, które
mogło ci się przydarzyć.
Lew
Tołstoj napisał krótką opowieść:
- „W
centralnej Rosji było jezioro, które
stało się sławne dzięki trzem świętym. Tym miejscem zainteresowali się ludzie z
całego imperium. Tysiące ludzi przyjeżdżało, żeby zobaczyć tych trzech
świętych.
Wysokiej
rangi duchowny zaczął się niepokoić: - Co się dzieje? Nigdy wcześniej nie
słyszał o takich trzech świętych, nie byli oni kanonizowani przez kościół. Kto
zrobił z nich świętych? Chrześcijaństwo robi jedną z najgłupszych rzeczy -
wydaje certyfikaty na świętość. Tak, jakby można było zrobić z człowieka
świętego, przez nadanie mu tytułu!
Ale
ludzie oszaleli na punkcie tych trzech znad jeziora i pojawiało się mnóstwo
informacji o zachodzących tam cudach, więc duchowny pojechał skontrolować
sytuację na miejscu. Popłynął łodzią na wyspę, na której mieszkali ci trzej
biedacy.
Oni byli
po prostu ubogimi, ale bardzo szczęśliwymi ludźmi. Istnieje bowiem tylko jeden
rodzaj ubóstwa: - serce, które nie potrafi kochać.
Byli oni więc ubodzy, ale jednocześnie bogaci,
bogatszych trudno byłoby znaleźć.
Duchowny zastał ich zadowolonych, siedzących pod
drzewem i śmiejących się. Widząc go, ukłonili się, a duchowny zapytał:
- Co wy
tu robicie? Słyszałem plotki, że jesteście wielkimi świętymi. Czy umiecie się
modlić?
Widząc tych trzech mężczyzn, duchowny natychmiast
wyczuł, że są niewykształceni, troszeczkę głupawi, szczęśliwi, ale nierozumni.
Spojrzeli po sobie i powiedzieli:
-
Przepraszamy, panie, nie znamy modlitw kościelnych, ponieważ jesteśmy
prostakami.
Ale stworzyliśmy swoją własną modlitwę. Jeśli nie
urazi cię to, możemy ją wypowiedzieć.
- Dobrze,
posłucham, jak się modlicie - powiedział kapłan.
-
Próbowaliśmy, myśleliśmy, zastanawialiśmy się, ale nie jesteśmy wielkimi
myślicielami, jesteśmy głupcami, prostymi ludźmi z wioski. Więc zdecydowaliśmy
się na prostą modlitwę
W chrześcijaństwie mówi się, że Bóg jest Trójcą:
Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
A nas jest również trzech.
Więc zdecydowaliśmy się na taką modlitwę:
- "Ty
jesteś Trójcą, nas również jest trzech, zmiłuj się nad nami".
Oto cała nasza modlitwa.
Pop bardzo się rozgniewał, prawie wpadł w furię.
Powiedział:
- Cóż za
nonsens! Nigdy nie słyszałem takiej modlitwy. Przestańcie! Nie możecie być
świętymi w taki sposób. Jesteście po prostu głupcami!
Padli mu
więc do stóp i błagali:
- Naucz
nas prawdziwej, dobrej modlitwy.
Pop powiedział im modlitwę akceptowaną przez
rosyjski kościół prawosławny. Była długa, skomplikowana, wzniosłe, pompatyczne
słowa.
Trzej mężczyźni popatrzyli na siebie z trwogą.
Brama nieba była dla nich zamknięta. Powiedzieli:
-
Prosimy, powtórz nam jeszcze raz, ponieważ modlitwa jest długa, a my jesteśmy
niewykształceni.
Duchowny powtórzył. Oni znów powiedzieli:
- Jeszcze
raz, panie, bo zapomnimy słów i coś pójdzie nie tak.
Kapłan znów powtórzył. Gorąco mu podziękowali, a on
poczuł satysfakcję, że wykonał dobry uczynek i nawrócił trzech głupców.
Odpłynął w swojej łodzi. Gdy był już na środku
jeziora, nie mógł uwierzyć własnym oczom:
- Ci
trzej, ci głupcy biegli do niego po powierzchni wody!!!
Biegli po wodzie krzycząc:
-
Zaczekaj!....Powtórz modlitwę jeszcze raz....Zapomnieliśmy!
Trudno było w to uwierzyć! Kapłan padł im do stóp i
powiedział: - Wybaczcie mi, i módlcie się swoją modlitwą”
Religie, zorganizowane kościoły, one zniszczyły
umiejętność spontanicznej modlitwy. Dostałeś "gotowca".
Pozwól swojej modlitwie na spontaniczność, bo gdy jesteś przygotowany
stajesz się nieautentyczny, nieprawdziwy, nienaturalny.
Nie wprowadzaj atmosfery formalności. Formalna
znajomość z kimś w ogóle nie jest znajomością.
Tylko
jedno "ale".
Czy zaobserwowałeś, że jeśli jesteś naprawdę
spontaniczny, ludzie uznają cię za szaleńca?
Jeśli podejdziesz do drzewa i zaczniesz z nim
rozmawiać, albo będziesz rozmawiać z kwiatem, z różą - ludzie uznają cię za
wariata.
Jeśli pójdziesz do kościoła i będziesz mówił do
krzyża, lub do obrazu, nikt nie uzna cię za szaleńca, bo inni też tak robią.
Gdy rozmawiasz z kamieniem w świątyni wszyscy myślą, że jesteś religijny,
ponieważ jest to zaakceptowana forma.
Mówisz
do róży, a ona jest przecież bardziej żywa niż kamienny posąg, bardziej boska
niż jakikolwiek wizerunek.
Mówisz do drzewa, a ono jest bardziej zakorzenione
w Bogu niż jakikolwiek krzyż, ponieważ krzyż nie ma korzeni, jest martwy.
Drzewo żyje, z korzeniami głęboko w ziemi, z gałęziami wysoko przy niebie,
złączone z całością, z promieniami słońca, z gwiazdami.
Rozmawiaj
z drzewami!
To może być punktem styczności z boskością.
Lecz wtedy ludzie uznają, że jesteś szaleńcem.
Natomiast spełnianie form jest uznawane za świętość.
Zupełnie odwrotnie, niż nakazywałaby rzeczywistość.
Kiedy idziesz do świątyni i odklepujesz modlitwy,
jesteś zwykłym głupcem.
Rozmawiaj sercem przy sercu! Taka modlitwa jest
piękna, dzięki niej zaczniesz rozkwitać.
Jeśli zachowujesz się jak gramofon i powtarzasz
codziennie to samo, nie jest to wcale modlitwa.
Słyszałem o prawniku, który wszystko sobie kalkulował. Każdej nocy, gdy kładł się do łóżka, patrzył w niebo i mówił: - "To samo, co wczoraj". I zasypiał.
Tylko
raz się pomodlił - pierwszy raz w swoim życiu - a później powtarzał: "To
samo". To było całkiem logiczne, bo po co miał codziennie powtarzać tę
samą modlitwę?
Nie ważne, czy powiesz "To samo",
czy powtórzysz całą modlitwę. Na jedno wychodzi.
I uwierz mi: - gdy twoja modlitwa będzie szczera,
poczujesz, że pojawia się odpowiedź. Gdy twoje serce będzie otwarte, zawsze
dostaniesz odpowiedź.
Osho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz