Już w czasie krótkiej przecież jazdy do Cisnej okazało się, że facet jest mocno kościółkowy, dlatego z wdzięczności za podwózkę zaproponowałem
skręt do Łopieńki. Dawno tu nie
byłem, a lubię to miejsce.
Samochód został na parkingu, a my ruszyliśmy te dwa
kilometry pieszo. I od razu zacząłem żałować tego pomysłu, bo facet gadał jak
nakręcony, zasypując mnie informacjami o tym, co powiedział papież.
A przecież jak Czytelnicy wiedzą, Watykan i papieże to nie moja bajka.
Ale nic to: - widocznie mam znowu przerobić lekcję cierpliwości.
Idę więc, staram się zamknąć uszy, ale niestety tylko oczy mają powieki.
Doszliśmy, wracamy. Facet nawija. Tym razem o bezbożnej Europie. I dowiaduję się, że winę za całokształt ponoszą Żydzi. We mnie zaczyna coś kiełkować. Wjeżdżamy do Cisnej, sugeruję śniadanie w oberży Pod Aniołem.
Ale nic to: - widocznie mam znowu przerobić lekcję cierpliwości.
Idę więc, staram się zamknąć uszy, ale niestety tylko oczy mają powieki.
Doszliśmy, wracamy. Facet nawija. Tym razem o bezbożnej Europie. I dowiaduję się, że winę za całokształt ponoszą Żydzi. We mnie zaczyna coś kiełkować. Wjeżdżamy do Cisnej, sugeruję śniadanie w oberży Pod Aniołem.
Siedzimy
więc sobie w trójkę w oberży w Cisnej,
pojedliśmy, panowie popijają piwo, pani pokieruje dalej pojazdem, więc kawa. Pan nawija, ja milczę, pani milczy.
Pan nawija, chwilowo nawet udaje mi się wyłączyć od słuchania , gdy naraz dociera do mnie: - " I dlatego panoszy się ten antyklerykalizm".
Znowu słucham uważnie.
Otóż szanowny małżonek, jak się okazuje, żywo nad wyraz interesuje się badaniami naukowymi, które to badania, jak stwierdza w pewnym momencie, mogą stać się zagrożeniem dla ludzkości. Nie wolno bawić się w pana Boga. Ogólnie się z tym zgadzam, ale jakby z nieco innego punktu widzenia. Facet mówi i mówi, ja milczę, żona ogląda paznokcie i milczy.
Ten człowiek wyraźnie cierpi na słowotok - konstatuję.
Jako że nie ma przypadków, naraz pada drugie słowo - klucz: - antymateria.
Otóż szanowny małżonek, jak się okazuje, żywo nad wyraz interesuje się badaniami naukowymi, które to badania, jak stwierdza w pewnym momencie, mogą stać się zagrożeniem dla ludzkości. Nie wolno bawić się w pana Boga. Ogólnie się z tym zgadzam, ale jakby z nieco innego punktu widzenia. Facet mówi i mówi, ja milczę, żona ogląda paznokcie i milczy.
Ten człowiek wyraźnie cierpi na słowotok - konstatuję.
Jako że nie ma przypadków, naraz pada drugie słowo - klucz: - antymateria.
No to mam okazję wystąpić jako Jajcarz, przecież nie na darmo przylgnęła do mnie także ta bieszczadzka ksywka - myślę sobie. Odstawiam pustą szklankę.
- To pewnie słyszał pan już o najnowszym odkryciu naukowców z CERN? Że świat z antymaterii wcale nie różni się od naszego? – zapytałem.
- Co pan
powie?! – zadziwił się facet. To niesamowite!
- Nie
bardzo – ja na to - przecież izraelscy kosmonauci już dawno do takiego
antyświata dotarli.
A było tak: - Izrael stworzył własny tajny program kosmiczny. No i polecieli ci dzielni astronauci w swej koszernej rakiecie. Nowoczesna technologia, lecą niebywale szybko, mijają kolejne planety, gwiazdy, czasem zdarzy się jakaś mgławica...
W pewnym momencie są już tak daleko, że pojawiają się masy antymaterii. Nic to, lecą dalej, mijając antygalaktyki, antygwiazdy... Naraz patrzą – a tu antyplaneta.
Lądujemy! - pada decyzja.
I wylądowali na antypolanie.
Rozglądają się: - na skraju antypolany, pod antylasem stoi sobie antydomek. Antydym leci z antykomina, najwyraźniej antyżycie jakieś.
Podchodzą bliżej, zaglądają przez antyokno – nic nie widać bo antyzasłony zasunięte. Chwytają antyklamkę, otwierają antydrzwi, a tu w antysalonie, przy antystole siedzą antysemici, a na ich czele panoszy się sam Antychryst.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz