Wokół
nas wariatkowo. Ludzie podenerwowani, pełni lęku. Media prześcigają się w
podbijaniu bębenka. To mam dorzucać do ognia i pisać tylko o smutkach? Smutków nie
da się ominąć, atoli wpisy relaksujące także powinny być. Nie dajmy się
psychozie.
Na
początek kolejny przedruk ze stooq o
pasztecie, który szykują polscy rządziciele.
„Każdy
kto wie, jak działa magik, zapewne zorientował się już, że rząd ponownie
próbuje wszystkich nabrać na tę samą sztuczkę i jak na razie idzie mu to
nieźle. Wyciągnięcie kwestii ustawy antyaborcyjnej w szczycie pandemii wielu
uznaje za skrajny przejaw głupoty (wiadomo, że ludzie masowo wyjdą na ulicę).
Można jednak spojrzeć na to z innej strony. Teraz wszyscy zajmują się aborcją
(skutecznie odwrócona uwaga od tego, o co rzeczywiście toczy się gra). W
środowisku inwestorów coraz częściej spotkać można jednak opinię, że może być
to jedynie zasłona dymna do zmiany konstytucyjnego limitu zadłużenia 60% do PKB
(jego przekroczenie skutkowałoby tym, że w kolejnym roku budżet musiałby być
bez deficytu), oczywiście we współpracy z opozycją. Tej zresztą po przejęciu
władzy np. w następnym rozdaniu też będzie to na rękę, bo będzie miała otwartą
furtkę do dalszego wzrostu zadłużenia i finansowania socjalu (czyli utrzymania
władzy, bo tylko na tym zależy politykom)”.
Rodzimi
macherzy od propagandy są faktycznie prawdziwymi magikami. Azaliż nie zdołają
zafałszować jednej liczby: - ogólnej ilości truposzy rok do roku.
Listy do samego
siebie.
Przychodzi pacjent do lekarza. No nie, tak było kiedyś, teraz dzwoni pacjent:
- Halo dzień dobry. -
Dzień dobry, co panu dolega?
- Panie doktorze, mnie się zdaje, że zwariowałem.
- A jakie są objawy pańskiego obłędu?
- Piszę listy do samego siebie.
- Hmm... A kiedy napisał pan ostatni list?
- Dzisiaj rano.
- I co pan napisał w tym liście?
- Tego to ja panie doktorze nie wiem. Dopiero jak go zobaczę w odebranej poczcie, to się dowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz