Wrzesień, a więc do lasu miły bracie! Zaczyna się grzybobranie na Mazowszu. Świt.
Wchodzę do lasu i zmierzam pilnie do „swoich” miejsc. Idę i myślę, a myślę bo mam czas (gdybym czasu nie miał, to bym tylko szedł). przypomina mi się akapit z książki o spirytyzmie, wydanej sto lat temu (!), którą czytałem wieczorem poprzedniego dnia. Rozdział dotyczył małżeństwa.
Otóż duch
wyższy, który się zgłosił do rozmowy, ciągle wraca do terminów: sobkowstwo, egoizm, oraz powtarza, że
jeśli cierpimy, widocznie Bóg tak chciał. Cierpienie należy znosić pokornie, z
rezygnacją, bo to właściwie piękne jest.
I mnie się wydało, że tu już duch wyższy się zagalopował nieco, ponieważ: - Po pierwsze primo: - Dla kogo cierpienie jest piękne? I od razu otrzymuję odpowiedź od mego ducha osobistego: - dla masochisty! Dalej ten duch wyższy przypomniał banał, że cierpienie uszlachetnia. Padają słowa „chrześcijaństwo”, tudzież „lekcja”.
- Więc po drugie primo: - jaką lekcję odbiera oprawca w toksycznym związku dwojga? Lekcję jeżdżenia na łysej kobyle? Oprawca się krzywdą karmi, nasyca, a ofiara powinna zamienić się w pokorne cielę?
- Po trzecie primo: - Czy istnieje zgodna z prawem przyrodzonym jakaś dawka cierpienia wystarczająca do przepełnienia kielicha goryczy?
I w tym momencie mój duch wygłosił monolog do ducha
wyższego z zaświatów: - A ty duchu to w jakim ciele ostatnio byłeś?
Bo bez urazy, ale wygląda na to, że jesteś starym duchem mocno kościółkowym, a
tu na słowiańskiej ziemi rewolucja światopoglądowa poczyniła już niejakie
zmiany w młodym pokoleniu. Powstają nawet opinie o konieczności wprowadzenia
terapii psychicznej dla biskupów. Odebrano
Słowianom wiarę ojców. Obca religia, narzucona przemocą, się jakby chwieje.
Czarni niereformowalni urzędnicy pracowicie plugawią całość, przez co zwykli ludzie,
którzy potrzebują w coś wierzyć, zaczynają wątpić.
Czytałem dalej i ze zdziwieniem natykam się na
niespójność. Duch wyższy stwierdza: -
Azaliż nigdzie nie jest powiedziane, że
Bóg wiąże ludzi ze sobą na amen, czyż nie wprowadziliście instytucji rozwodów?
I zaprawdę powiadam wam - pozostałem z pytaniem: -
To cierpieć w związku, czy nie cierpieć?
Atoli rzeczywistość leśna sprowadza mnie do tu i teraz – odpuszczam duchowi wyższemu, bo właśnie znalazłem się u celu godzinnego szybkiego marszu i oto widzę pierwszą brązową zamszową piłkę, która wystaje sponad jagodzin. Oczyszczam niespiesznie korzeń, rozglądam się i z miłością opieram wzrok na drugiej zamszowej piłce. Pierwszy nizinny wysyp borowików, a więc prawie wszystkie grzyby zdrowe.
P.S – Zdrowy na umyśle człowiek pilnuje swojej osobistej kryształowej bańki. Kiedy tylko może, wariatkowo zostawia za sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz