Przepis na zupę z koziej brody.
Informacyjnie: - Chodzi o zupę z grzyba o tej nazwie.
Przepis: - Iść przez las na przełaj tak długo, aż natkniemy się na tego właśnie grzyba. A nie jest to proste, bo najpierw a to borowik, a to ciekawy liść, a to purchawka nazywana w Szwecji babim pierdem, a to miły opląt pajęczyny na twarzy.
Kiedy natrafimy na grzyba – kozią brodę, nie bać się jego! On jest w odwrocie! Sfotografować najsamprzód narośl koziej brody, a potem zdecydowanym ruchem zerwać owego tyle, ile trzeba.
I nie pomylić koziej brody z maseczką na brodzie. Jesteśmy od niej wolni w lesie - polski wspaniałomyślny rząd uznaje od pierwszego falstartu las za bezpieczny.
Po powrocie do domu skrzydełka kurczaka ugotować z zielem angielskim, liściem laurowym, papryką ostrą, kostką rosołową Knorr. Gdy prawie gotowe, dodać utartą marchewkę, pietruszkę, seler, zeszkloną na skwarkach cebulę, oraz na końcu podstawowy składnik - kozią brodę.
Po
dziesięciu minutach wszystko ugotowane – działamy więc.
Po pierwsze primo: - Wyciągamy i zjadamy skrzydełka
dla zaspokojenia pierwszego głoda.
Po drugie primo: - nasycamy się (niespiesznie) gęstą
zupką z koziej brody dla zaspokojenia
drugiego głoda. Dla wyjaśnienia podaję, że ona, ta zupka, smakuje jak flaki.
Po trzecie primo: - po jedzeniu, ociężali nieco, kładziemy się
wygodnie, a dzięki odcięciu od zbędnych bodźców, łapiemy luzik i szybko usypiamy na godzinkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz