poniedziałek, 7 marca 2022

Starożytna astronomia a daty zwrotu

 Oglądam na youtube film. Pt „starożytna astronomia”.

Rzecz dzieje się we Francji. Odwiedzamy jaskinie z czasów człowieka Cro Magnion (40 tys. lat pne). Kobieta, archeolog z otwartą głową, czyli pasjonatka, zajmująco opowiada o artefaktach pozostawionych przez starożytnych. Najpierw słyszymy o przesileniach Słońca. Stopniowo robi się coraz ciekawiej, pani wpada do głowy pewna, na pozór nieprawdopodobna koncepcja, mająca świadczyć o wielkiej wiedzy starożytnych. Ortodoksyjni naukowcy pukają się w czoło, a pani-pasjonatka drąży temat i nagle Eureka! Nie da się tego opisać w dwóch zdaniach, trzeba zobaczyć film. W każdym razie w kulminacyjnej scenie bohaterka filmu stoi w tej najsławniejszej francuskiej jaskini. Widzimy rysunki naskalne przedstawiające między innymi konia. Koń przedstawiony jest  w dynamicznym ruchu, niewątpliwie jest to dzieło prawdziwego artysty.



Teraz na rysunkach naskalnych sprzed dziesiątek tysięcy lat, na konkretnych wizerunkach zwierząt, pani archeolog z pomocą animacji komputerowej zapala gwiazdy brzegowe gwiazdozbiorów!



I gwiazdy pasują jak ulał do obrysu zwierzęcia! Na przykład Byk ma ciało tak opisane gwiazdami, że dwie z nich położone są dokładnie na szczytach rogów! Bowiem koncepcja pani archeolog polega na przekonaniu, że te rysunki obrazują zwierzę oraz jednocześnie prawdziwą konstelację gwiezdną Zodiaku. Czyli ci starożytni artyści z Francji mocno wyprzedzili Sumer? Z tym się nie zgadza oficjalna nauka, która przypisuje „wynalazek” Znaków Zodiaku dopiero Sumerowi, datując błędnie ten swój oficjalny Sumer na 4.000 lat pne. Dziwne to, ponieważ mamy Listę Królów Sumeru (był wpis) razem z datowaniem. No ale oficjalna nauka nie przyjmuje tego do wiadomości według Zasady Zakutego Łba: - moja musi być racja, a jeśli są jakieś fakty tej racji przeczące, to tym gorzej dla faktów.

I zaprawdę powiadam Wam: - pomyślałem nieskromnie, że moja pasja Liczb Planetarnych jest też jakby zapalaniem gwiazdek. Gwiazdek pokazujących daty z przyszłości. Gwiazdki co prawda nie wiszą na nocnym niebie, lecz jednocześnie jakby wisiały, bo mamy je w kalendarzu, który przecież oparty jest na astronomii, czyli niebie. Na obecny rok mam zapalonych osiem gwiazdek (cóż za dziwna zbieżność  z pewnym polskim antyrządowym zawołaniem) oznaczających potencjalne zwroty indeksu Wig 20

Pierwsza okazała się półką w spadku, dziś zapalę skromnie drugą z nich – to koniec marca 2022.

Kiedy w październiku 2019 roku szykowałem wpis o wypełnianiu się cyklu 52 lat (zobacz wpis 11 10 2019 – "Rok 2020") zastanawiałem się, jakie to poważne wydarzenia podepną się pod impuls spadkowy. Kręciłem planetami na Symulatorze Ruchu Planet Układu Słonecznego i widziałem, jak wielkie zaburzenie grawitacyjne się zbliża – planety szykowały się do grupowego ustawienia po jednej stronie Słońca. Nadchodził jakiś całkiem niezły wstrząs. Nie jestem jasnowidzem, owszem, zapisuję sny, bo to jest sprawa szacunku do Sił Wyższych, które coś podpowiadają, ale tu interpretacja, wyjaśnienie snu jest najistotniejsze, a to już są zupełnie rozstajne drogi. Kiedy dopiero po jakimś czasie czytam znowu te sny, aż mnie mrowi i opada mi szczęka, gdy już po czasie  zrozumiem przesłanie.  

W każdym razie najważniejsze, bo dyktujące kierunek amerykańskie indeksy pompowane szaleńczym drukiem pieniądza wspinały się wtedy nieustannie i wydawało się, że sięgną nieba. A inwestorzy karmieni propagandą finansową uwierzyli w Nową Teorię Monetarną, chociaż według prawa Taylora krótkoterminowe stopy procentowe w USA powinny wynosić plus 6% na koniec sierpnia 2021. Ile jednak było i dziś jest, to każdy widzi, co obrazuje w jakiej pułapce znalazł się FED. Jest to największa rozbieżność od 52 lat ( (Ponownie witamy 52. letni cykl Kalendarza Majów). Ponieważ powtarzanie sprzyja zapamiętaniu: -                        

                                      Inflacja

Nie oszukujmy się – ktoś musi finansować wojnę, która toczy się na wielu polach. A komu zawsze na plecy, albo na garba zawsze zarzuca się Drugi Wór? Przecież nie na miłościwie nam panujących. Ukraina walczy, ale sorry, ona jest tylko jednym z elementów szachowej układanki: - Chiny, Ameryka, Tajwan, Iran, Syria, Izrael, tu dopiero Ukraina i Rosja itd. Oto zaczęła się decydująca rozgrywka o panowanie nad światem. A więc wyrzeczenia dopiero nadchodzą i dotkną także Polski i całego Wolnego Świata. A dokładnie to mnie i Ciebie Czytelniku. (Może się mylę, ale to akurat byłaby miła niespodzianka). Inflacja jest wręcz niezbędna i to Wszystkim rządom do zdewaluowania zadłużenia (czytaj oskubania ludzi). Wbrew zapowiedziom żaden rząd nie będzie jakoś specjalnie z nią walczył.

PS. Nie wierzmy politykom.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz