Oglądam na youtube film. Pt „starożytna astronomia”.
Rzecz dzieje się we Francji. Odwiedzamy jaskinie z czasów człowieka Cro Magnion (40 tys. lat pne). Kobieta, archeolog z otwartą głową, czyli pasjonatka, zajmująco opowiada o artefaktach pozostawionych przez starożytnych. Najpierw słyszymy o przesileniach Słońca. Stopniowo robi się coraz ciekawiej, pani wpada do głowy pewna, na pozór nieprawdopodobna koncepcja, mająca świadczyć o wielkiej wiedzy starożytnych. Ortodoksyjni naukowcy pukają się w czoło, a pani-pasjonatka drąży temat i nagle Eureka! Nie da się tego opisać w dwóch zdaniach, trzeba zobaczyć film. W każdym razie w kulminacyjnej scenie bohaterka filmu stoi w tej najsławniejszej francuskiej jaskini. Widzimy rysunki naskalne przedstawiające między innymi konia. Koń przedstawiony jest w dynamicznym ruchu, niewątpliwie jest to dzieło prawdziwego artysty.
Teraz na rysunkach naskalnych sprzed dziesiątek tysięcy lat, na konkretnych wizerunkach zwierząt, pani archeolog z pomocą animacji komputerowej zapala gwiazdy brzegowe gwiazdozbiorów!
I zaprawdę powiadam Wam: - pomyślałem nieskromnie, że moja pasja Liczb Planetarnych jest też jakby zapalaniem gwiazdek. Gwiazdek pokazujących daty z przyszłości. Gwiazdki co prawda nie wiszą na nocnym niebie, lecz jednocześnie jakby wisiały, bo mamy je w kalendarzu, który przecież oparty jest na astronomii, czyli niebie. Na obecny rok mam zapalonych osiem gwiazdek (cóż za dziwna zbieżność z pewnym polskim antyrządowym zawołaniem) oznaczających potencjalne zwroty indeksu Wig 20.
Pierwsza okazała się półką w spadku, dziś zapalę skromnie drugą z nich – to
koniec marca 2022.
Kiedy w październiku
2019 roku szykowałem wpis o wypełnianiu się
cyklu 52 lat (zobacz wpis 11 10 2019 – "Rok 2020") zastanawiałem się, jakie
to poważne wydarzenia podepną się pod impuls spadkowy. Kręciłem planetami na Symulatorze Ruchu Planet Układu Słonecznego i widziałem, jak
wielkie zaburzenie grawitacyjne się zbliża – planety szykowały się do grupowego
ustawienia po jednej stronie Słońca. Nadchodził jakiś całkiem niezły wstrząs. Nie jestem jasnowidzem, owszem, zapisuję sny, bo to jest sprawa szacunku do Sił Wyższych, które coś podpowiadają, ale tu interpretacja, wyjaśnienie snu jest najistotniejsze, a to już są zupełnie rozstajne drogi. Kiedy dopiero po jakimś czasie czytam znowu te sny, aż mnie mrowi i opada mi szczęka, gdy już po czasie zrozumiem przesłanie.
W każdym razie najważniejsze, bo
dyktujące kierunek amerykańskie indeksy pompowane szaleńczym drukiem pieniądza
wspinały się wtedy nieustannie i wydawało się, że sięgną nieba. A inwestorzy karmieni
propagandą finansową uwierzyli w Nową
Teorię Monetarną, chociaż według prawa Taylora
krótkoterminowe stopy procentowe w USA powinny wynosić plus 6% na koniec
sierpnia 2021. Ile jednak było i dziś jest, to każdy widzi, co obrazuje w
jakiej pułapce znalazł się FED. Jest to największa rozbieżność od 52 lat (
(Ponownie witamy 52. letni cykl Kalendarza
Majów). Ponieważ powtarzanie sprzyja zapamiętaniu: -
Inflacja
Nie oszukujmy się – ktoś musi
finansować wojnę, która toczy się na wielu polach. A komu zawsze na plecy, albo
na garba zawsze zarzuca się Drugi Wór?
Przecież nie na miłościwie nam panujących.
Ukraina walczy, ale sorry, ona jest tylko jednym z elementów szachowej układanki:
- Chiny, Ameryka, Tajwan, Iran, Syria,
Izrael, tu dopiero Ukraina i Rosja itd. Oto zaczęła się decydująca rozgrywka o panowanie nad światem. A
więc wyrzeczenia dopiero nadchodzą i dotkną także Polski
i całego Wolnego Świata. A dokładnie to mnie i Ciebie Czytelniku. (Może się mylę, ale to akurat byłaby miła niespodzianka). Inflacja jest wręcz niezbędna i to Wszystkim rządom do
zdewaluowania zadłużenia (czytaj oskubania ludzi). Wbrew zapowiedziom żaden
rząd nie będzie jakoś specjalnie z nią walczył.
PS. Nie wierzmy politykom.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz