Pewnego razu był sobie bardzo towarzyski, tudzież dobrze wychowany krokodyl. Kiedyś, gdy wędrował znużony i głodny, spotkał człowieka, a ten nakarmił go rybą, którą akurat niósł.
Bardzo fajna wycieczka podobała się obu, azaliż czas mijał i krokodyl wziął i znowu zgłodniał.
- Odstawię
cię teraz na brzeg i tam „adieu” – powiedział krokodyl.
Na brzegu człowiek przypomniał sobie o telefonie w
kieszeni i koniecznie chciał mieć pamiątkę z tego spotkania z krokodylem.
- Wiesz co kolego
– rzekł do krokodyla – weź ty mnie do
pyska i udawaj że połykasz – będę miał takie super selfie jakiego nikt nie ma.
I tak się stało. Krokodyl delikatnie i malowniczo trzymał człowieka w paszczy, a ten pstrykał słitfotki.
Zrobiło się bardzo miło, atoli w głowie krokodyla zaświtała myśl, żeby
potraktować fotografa jako suchy prowiant i załatwić sprawę jednym łykiem. Tu odezwało się w nim sumienie i opadły go poważne wątpliwości, czy taki
posiłek byłby czynem etycznym, bo jak już wiemy był to krokodyl z zasadami.
Wysłał więc ów mentalne Pytanie Prejudycjalne do
różnych stworzeń w najbliższej okolicy i tą samą mentalną drogą dostał szybką odpowiedź. Otóż wszystkie stworzenia były zgodne co do tego, że zjedzenie
dobroczyńcy jest zdecydowanie niu – niu.
Krokodyl się jednak wahał. Ostatecznie krokodyla ustawiła małpa. Zeskoczyła ci ona z drzewa, wyzwała krokodyla od ostatnich dodając na koniec, że kto zżera swego dobroczyńcę, ten nie jest krokodylem, ale zwykłą świnią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz