Na dzisiejszym bardzo kameralnym szkoleniu
giełdowym omawialiśmy między innymi pierwszą z Liczb Planetarnych, oraz wykres Dow
Jonesa po spadku z 1929 roku. Jeden obrazek jest wart więcej niż tysiąc słów. Obok szczytu liczba 375. Nie dopisałem słowa "punkty".
Szczyt był na poziomie około 375 punktów.
No i uprzedzam atak Poprawiaczy, że zamiast 3 powinno być A, a tam gdzie 4 powinno być B. Wpiszcie tak na swoich rysunkach.
Atoli jako że nie ma przypadków, akurat czytam
książkę sprzed dwudziestu lat o tytule: - „Edward Cayce wizjoner
nowej ery”, a w niej rozdział o roku 1929 w Ameryce. Biorąc pod uwagę to, co pisałem o Cyklu Kondratiewa we wpisie „Rok
2020” mamy korelację 1929 – 2020.
Niemożliwe?
A przykład Japonii, która parła w górę do stycznia 1990 roku (Nikkei 225 - 39 tys. pkt) a potem weszła
w dwunastoletni spadek pomimo silnych interwencji rządowych i osiągnęła podwójne
dno 2002 – 2007. Następnie indeks podniósł się, jednak dziś jest na poziomie tylko
50% stanu z 1990 roku?
Wracamy do książki o Edgarze.
„Od początku lat dwudziestych Cayce doradzał pośrednikowi giełdowemu z
Wall Street – Blumenthalowi.
Indeks
Dow Jones
rósł z sesji na sesję, Blumenthal dorobił
się fortuny, gdy po raz pierwszy 5 marca 1929 Cayce zaczął zapowiadać krach. Powtarzał ostrzeżenie w kwietniu,
czerwcu i lipcu.
Blumenthal zawsze postępował zgodnie z sugestiami Edgara, jednak
tym razem je zlekceważył. Być może tak niewiele brakowało mu do kolejnego zera na
koncie?
Cayce mówił w sennym
transie: - „Zacznie się krach, a panika w
ośrodkach finansjery spowoduje nie tylko jeszcze większe załamanie na Wall
Street. Zamknięte zostaną agencje w wielu innych ośrodkach, nastąpią zjawiska
deflacji, gwałtowne spadki kursów akcji na przemian ze skokami w górę. Ta
płynna sytuacja będzie trwała wiele miesięcy, kiedy daremnie podejmować się
będzie próby stabilizacji. A potem nastąpi załamanie”.
I nadszedł głośny na całym świecie „czarny piątek” – dzień 29 października
1929 roku, który przekreślił wszelkie nadzieje inwestorów, a przyznał rację Edgarowi. Ten czas paniki na Wall Street stał się tematem wielu
filmów, książek, artykułów w gazetach. Zamknięto liczne giełdy, powódź wielkiego
krachu zmiotła także fortunę Blumenthala. Doznał on jeszcze jednego ciosu –
opuściła go żona.
(autor bloga: - No nie, tu bym się nie zgodził, że to jest cios – czasami odejście żony bywa
wybawieniem, patrz wpis: Rozmowa u
lekarza).
Wielki Kryzys nadszedł nagle w katastrofie
podobnej do trzęsienia ziemi. Ten czarny piątek na giełdzie w Nowym Jorku
okazał się pierwszym ogniwem łańcucha bankructw i klęsk finansowych, jaki
opasał wkrótce Stany Zjednoczone, po czym przeniósł się do Europy.
Gospodarka już wtedy stanowiła system naczyń
połączonych, a pieniądz wartość międzynarodową. Wszystko jest zależne od siebie
nawzajem (Efekt Motyla) a całość spina klamrą kapitał.
Banalne to prawdy,
jednak dla posiadaczy papierów wartościowych zmieniających się z godziny na
godzinę w sterty makulatury, oznaczały często życie, albo śmierć.
Gazety krzyczały nagłówkami:
- Były milioner
X wyskoczył z okna na siódmym piętrze hotelu Waldorff Astoria w Waszyngtonie.
- Zagadkowe
zniknięcie przedsiębiorcy z Tennessee. Czy jego zwłoki zostaną odnalezione?
- Pistolet
colt 45 przecina życie króla stali.
- Ucieczka
czy trucizna?
Nie tylko bulwarowa prasa zajmowała się takimi
sensacjami. I nie tylko w USA. Wkrótce w Europie pojawiły się anonse, których
treść wskazywała na dramat, rozpacz, beznadziejność.
- Doktor
chemii przyjmie każdą pracę.
- Weteran
wojny odznaczony Krzyżem Walecznych prosi o wsparcie.
Zatrzaskiwały się bramy fabryk, firmy ogłaszały
upadłość, sklepy, magazyny dusiły się od nadmiaru towarów. Słowo recesja, słowo
– upiór oznaczało paraliż społeczeństwa, które nie mogło sobie poradzić z
własną cywilizacją, która wpadła w bezruch, najstraszliwszą z gospodarczych
klęsk. Jej wspomnienie prześladowało dwa pokolenia Amerykanów, nim się rozwiało w wirze koniunktury nakręconej przez rooseveltowski Nowy Ład.
W marcu 1933 roku urząd prezydenta objął Franklin Delano. Hasło, jakie rzucił
społeczeństwu brzmiało: - „Najważniejszą
rzeczą jest wzbudzić w sobie lęk przed lękiem”.
Bowiem lęk odbiera siły. Przynosi bezradność i
niemoc”.
Fragment z książki: - "Edgar Cayce" - Jerzy Piechowski -1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz