wtorek, 3 marca 2020

Biały baron Ungern von Sternberg


Czyli siła przepowiedni.

Pisałem o niezwykle interesującej książce autorstwa Ferdynanda Ossendowskiego, w której opisuje swoje przeżycia z czasów rewolucji rosyjskiej. Jest w książce rozdział o białym baronie Ungernie von Sternberg.

W  ucieczce przed czekistami Ossendowski przedzierał się przez Syberię, by wreszcie dołączyć do armii barona, carskiego generała.


Generał walkę z bolszewikami przeniósł na obszar Mongolii. Ossendowski bardzo szybko staje się przyjacielem Ungerna. Po pewnym czasie rozstają się, a polski pisarz kontynuuje ucieczkę. 

W pewnym momencie trafia do klasztoru lamów. Jeden z lamów zajmujących się przepowiedniami informuje go, że umrze w chwili, gdy odwiedzi go baron Ungern von Sternberg.

Do brnącego naprzód Ferdynanda, któregoś dnia dociera wiadomość, że dowódca białej armii - baron Ungern zginął rozstrzelany przez bolszewików. Nastąpiła zdrada – w ręce czekistów trafił wydany przez własnych oficerów, którzy okazali się tajnymi agentami komisarzy.
Znając moc przepowiedni lamów, Ossendowski zdziwił się po otrzymaniu tej wiadomości.  Żartował: - Czyżbym miał żyć wiecznie?                                                                                          
Po czym wzruszył ramionami i pochłonięty ratowaniem siebie zapomniał o zdarzeniu z klasztoru lamów.
Wiele lat później, po upadku Powstania Warszawskiego, Ossendowski wylądował w pewnej wilii w podwarszawskim Milanówku. Był 2 stycznia 1945 roku. Armia Niemiecka wycofywała się na „z góry upatrzone pozycje” oczekując ataku Czerwonej Armii. Od wschodu nadchodziło to, przed czym pisarz uciekał kiedyś przez Syberię i z czym walczył przez całą resztę swego życia.
Nieoczekiwanie do drzwi willi ktoś puka. Właściciel domu otwiera drzwi i widzi oficera Wehrmachtu w randze Hauptmanna.
Oficer salutuje i pyta: - Czy tu mieszka Herr von Ossendowski?
- Tak, mieszka – pada odpowiedź.
- Czy mógłbym się z nim widzieć? - pyta oficer.
- Pan Ossendowski jest w swoim pokoju. Kogo mam zapowiedzieć? – odpowiedział pytaniem gospodarz.
- Jestem baron Ungern von Sternberg – przedstawił się kapitan, a widząc zdumione spojrzenie dodał – bratanek generała Ungerna.

Wizyta oficera u Ossendowskiego trwała kilka godzin, po czym Niemiec pożegnał się i odjechał na zachód razem z opuszczającą Milanówek dywizją.
Następnego dnia pisarz poczuł się dziwnie źle. Dolegało mu serce, a także z pewnością przypomniała się przepowiednia sprzed lat. Umarł następnego dnia – 3 stycznia 1945.

17 stycznia zza Wisły ruszyła Czerwona Armia, a niedługo potem do Milanówka weszło NKWD. Rozkopali grób Ossendowskiego, wydobyli zwłoki. Musieli sprawdzić, czy na pewno nie żyje poszukiwany przez nich sławny autor książki o Leninie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz