czwartek, 12 marca 2020

Kindersztuba


Pośrodku wielkiej sali dworcowej kobieta uderzyła w twarz
stojącego przy niej mężczyznę i oddaliła się biegiem.

Mężczyzna stał bez ruchu. Płonął mu prawy policzek.
Dokoła jego głowy dźwięczało jeszcze powietrze.
Ludzie patrzyli. Przygwoździli go oczami, żeby się nie ruszał, żeby się
mogli napa­trzeć. Nasycić nienasyconą ciekawość.


Ja pierwszy zmąciłem wodę i ruszyłem przez środek sali w stro­nę bufetu.
I on się ocknął i poszedł do wyjścia.
Przesady tu nie ma, tylko naga prawda.



Więc ilu z tych patrzących łapczywie na ofiarę mówiło w swoim życiu o kulturze i takcie, ilu umiało prawidłowo trzymać widelec i nóż, albo dwa widelce do ryby i nie mlaskało przy jedzeniu?
Ale czy to jest to — dobre wychowanie?
Pojęcia są fałszywe u ojców i potomków.




Hierarchia wartości przybiera niedo­bry obrót.
Ten się liczy, kto przy żłobie, albo ma kusz pieniędzy.
Bezczelność gwiżdże w nos skromności.
Czterech bije jednego.
Wielu mówi, że tak było zawsze. Może.
Ale czy tak musi być?



Zdjęcia: Nad Maniowem, Bieszczady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz